Niemy krzyk ofiar... cz. II

Pierwszy szkielet pochodzi od mężczyzny w wieku powyżej 60 lat i wysokości ciała 163-166 cm. Na czaszce zaobserwowano zaawansowane ubytki zębów, a także złamanie kości czołowej oraz dwukrotne złamanie wyrostka czołowego szczęki prawej o cechach urazu powstałego przed śmiercią oraz dwa ubytki w ścianie części mózgowej czaszki.

Tekst jest kontynuacją artykułu "Niemy krzyk ofiar". Kliknij, by przeczytać pierwszą część!

Tylko w przypadku jednej czaszki można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić brak urazów powstałych peri-mortem. Lokalizacja otworów wlotowych dowodzi, że większość ofiar zginęła w wyniku postrzałów z broni palnej w tył głowy.

Ponadto rozpoznano dwa przypadki postrzałów skierowanych w przód głowy. Biorąc pod uwagę wysoką powtarzalność lokalizacji otworów wlotowych na potylicy, ich średnicę, umiejscowienie niektórych otworów wylotowych oraz przypadki postrzałów w kark, najbardziej prawdopodobnym sposobem egzekucji wydają się postrzały z broni krótkiej zadane z niewielkiej odległości. Dzięki analizie wielkości otworów wlotowych, możliwe stało się ustalenie kalibru pocisku, który spowodował śmierć ofiar, jako 9 mm.

Reklama

Skrępowane ręce ofiar

Omówione ślady wskazują na pistolet kalibru 9 mm jako narzędzie zbrodni w przypadku trzech, a prawdopodobnie i reszty zabójstw. Użycie przy egzekucji innego rodzaju broni, jak chociażby karabinu systemu Mausera mod. 98 czy broni sportowej, nie może być wykluczone, brak jednak jakichkolwiek dowodów na jej wykorzystanie. Układ zwłok w jamie grobowej oraz, poza jednym wyjątkiem, brak na ich poziomie pocisków związanych ze stwierdzonymi urazami postrzałowymi głowy wskazuje, że egzekucji dokonano poza jej obrębem.

Poza jednym wyjątkiem nie zaobserwowano układu szkieletu kończyn górnych świadczących o skrępowaniu rąk ofiar. Powszechność śladów leczniczych zabiegów stomatologicznych, wysoka jakość ich wykonania oraz duża liczba złotych i prawdopodobnie platynowych mostów dentystycznych i koron wskazuje, że ofiarami egzekucji byli przede wszystkim przedstawiciele wyższych warstw społecznych.

Ostatnim obszarem, na którym prowadzone były prace jest teren tzw. "kaloryfera", czyli wałów ziemnych o przebiegu ze wschodu na zachód, usytuowanych na zachód od kulochwytu i południe od grobu nr 1. Celem prospekcji było ustalenie funkcji, sposobu konstrukcji i chronologii wałów. W wyniku badań stwierdzono, że na tym obszarze wszelkie zakłócenia terenu, poza odsłoniętymi i wyekshumowanymi mogiłami, związane są raczej z działalnością wojskową (kopanie rowów, stanowisk strzeleckich, okopów) niż interesującym nas bezpośrednio problemem badawczym.

Kilka hipotez

W roku 2009 powrócono także do badań na terenie przy strzelnicy "małej". Kontynuowano tu badania metodą szerokopłaszczyznową odsłaniając obszar 2269,60 m2; w obrębie którego wyznaczono 2 wykopy archeologiczne. Niestety, i tym razem nie udało się potwierdzić zeznań H. Szweda i odnaleźć grobu "Warszyca". Należy więc zastanowić się na ile zeznania świadka odpowiadają realiom wydarzeń z lutego 1947 r. Możemy przyjąć kilka hipotez badawczych.

Pierwsza z nich zakłada, iż Henryk Szwed w czasie wizji lokalnej skłamał, bojąc się odpowiedzialności karnej. Nie można też wykluczyć pomyłki w zeznaniach popełnionej nieświadomie. W 1947 br. "mała" strzelnica jeszcze nie istniała, a więc były prokurator mógł pomylić strzelnice, a co za tym idzie, nieświadomie wskazać złą lokalizację grobu Sojczyńskiego. Mamy nadzieję, iż ostateczne rozwiązanie przyniosą kolejne sezony poszukiwań na terenie poligonu Łódź-Brus.

Kolejny etap prac - 2010 rok

W trzecim sezonie badań na poligonie budżet na prace archeologiczne był zdecydowanie niższy niż w latach ubiegłych, co wpłynęło w znaczącym stopniu na logistykę poszukiwań ale na szczęście nie skutkowało niższymi, niż poprzednio, wynikami wykopalisk. W roku ubiegłym zrezygnowano z prowadzenia poszukiwań z użyciem ręcznego świdra geodezyjnego. Jak wykazały doświadczenia lat poprzednich, sytuacja stratygraficzna na terenie poligonu sprawia, że ta metoda nie jest szczególnie przydatna, a uzyskane przy jej użyciu wyniki mało zadawalające. Wykonano jedynie kilka odwiertów weryfikacyjnych. Główną metodą prowadzenia prac poszukiwawczych stały się więc wykopy sondażowe.

Pierwszym rejonem na jakim skoncentrowano prace wykopaliskowe był teren leżący na południe od drogi dojazdowej od ul. Krańcowej do budynku wartowni i polanki pełniącej dzisiaj rolę parkingu. Poszukiwania rozpoczęto tutaj w związku z uzyskaniem informacji, pośrednio, od naocznego świadka, który zeznał, iż będąc dzieckiem widywał transporty ciał przewożonych z terenu okolic lasku przy ul. Konstantynowskiej, w pobliżu dzisiejszej ul. Lontowej, na Brus. Po przybyciu transportu na miejsce, ciała miały być chowane w masowych grobach leżących na ww. terenie poligonu. Założono tu więc 5 wykopów sondażowych.

Niestety, w dwóch z nich natrafiono na niewypały pocisków artyleryjskich i, ze względu na bezpieczeństwo osób uczestniczących w pracach wykopaliskowych, zrezygnowano z dalszych działań na tym terenie. Poprawna weryfikacja informacji o masowych grobach mogących występować na tym terenie, będzie możliwa dopiero po całkowitym oczyszczeniu rejonu badań z niewypałów i niewybuchów.

Przepołowione zwłoki

W roku 2010 kontynuowano także prace na terenie na zachód od kulochwytu "dużej" strzelnicy zakładając 6 wykopów archeologicznych. W wykopie LXIII udało się odsłonić 3 mogiły, oznaczone jako grób 4, grób 5 i grób 6, zawierające, odpowiednio, szczątki 0,5; 3 i 28 osób. W grobie 4 zachowała się tylko dolna część szkieletu (pojedyncze fragmenty dolnych żeber, kręgi lędźwiowe, kości miednicy, kości przedramion oraz kości kończyn dolnych). Szkielet należał do mężczyzny w wieku 25-40 lat o wysokości ciała 167-170 cm.

Brak jakichkolwiek czytelnych dziś śladów działalności mogącej spowodować "rozpołowienie" szkieletu, utrudnia dochodzenia przyczyn takiego stanu rzeczy. Ponieważ szkielet zalegał bardzo płytko (około 10 cm pod powierzchnią współczesną), a jama grobowa ledwo się rysowała, można sądzić, iż pierwotnie zmarły pochowany był niezbyt głęboko. Co za tym idzie można mniemać, iż uszkodzenie szkieletu może być wynikiem aktywności dzikiej zwierzyny na poligonie.

Nie można jednak całkowicie wykluczyć teorii mówiącej, że do przepołowienia zwłok mogło dojść np. w czasie przebudowy, znajdującego się nieopodal, południowego wału "kaloryfera". W czasie dalszej eksploracji wykopu LXIII, w jego wschodniej części, przy profilu, odsłonięto zarys kolejnej jamy grobowej i kości dwóch szkieletów. Po ich wyekshumowaniu odsłonięto, leżący pod nimi, szkielet trzeciego osobnika.

Pobity przed śmiercią

Pierwszy szkielet pochodzi od mężczyzny w wieku powyżej 60 lat i wysokości ciała 163-166 cm. Na czaszce zaobserwowano zaawansowane ubytki zębów, a także złamanie kości czołowej (okolica nad prawym oczodołem) oraz dwukrotne złamanie wyrostka czołowego szczęki prawej (a więc również w okolicy prawego oczodołu) o cechach urazu powstałego przed śmiercią oraz dwa ubytki w ścianie części mózgowej czaszki.

Ponieważ w jamie czaszki nie stwierdzono obecności pocisku z broni palnej, należy wykluczyć, że ubytek w łusce kości potylicznej jest pozostałością po otworze wlotowym postrzału. Jako że obrażenia mają charakter powstałych okołośmiertnie można wysunąć hipotezę, iż ofiara, krótko przed śmiercią, została pobita, co doprowadziło do powstania opisanych powyżej urazów twarzoczaszki.

Kolejny szkielet pochodzi od mężczyzny w wieku 30-40 lat o wysokości ciała 161-163 cm. Uszkodzenie czaszki obejmuje znaczny ubytek części łuski kości potylicznej (zlokalizowany podobnie jak w przypadku wyżej opisanego szkieletu, tylko bardziej rozległy). Również w przypadku tego osobnika brak w jamie czaszki pocisku każe wykluczyć wiązanie tego ubytku z ewentualną raną postrzałową czaszki. Trzeci szkielet pochodzi od mężczyzny w wieku powyżej 60 lat o wysokości ciała 162-165 cm. Niestety, w przypadku tego szkieletu czaszka zachowała się słabo - w około 50%. Zachowane fragmenty kości są ponadto silnie zmienione pośmiertnie w wyniku procesów erozyjnych.

Zwłoki układane w miarę porządnie

Przy szczątkach nie odnaleziono żadnych przedmiotów mogących uściślić datowanie znaleziska. Ponieważ z ubrań zachowały się jedynie buty, paski, guziki i bardzo nieliczne fragmenty tekstylne sądzić można, iż pochowani ubrani byli w lekką odzież, a więc egzekucja mogła mieć miejsce w ciepłej porze roku. Układ kości kończyn szkieletów wyraźnie wskazuje, iż ofiary przed śmiercią miały związane ręce i nogi. Brak w jamie grobowej jakichkolwiek łusek lub pocisków sugeruje z kolei, iż egzekucja odbyła się poza jamą grobową. Następnie zmarłych wrzucono do uprzednio przygotowanego dołu.

W celu sprawdzenia dalszego przebiegu jamy grobowej wykop poszerzono w części północno-wschodniej o aneks, w którego północnym profilu zaobserwowano zarys kolejnej jamy, wyraźnie starszej od jamy grobu 5. Przystąpiono do eksploracji jamy i odsłonięto w jej obrębie kolejne szczątki ludzkie. W związku z tym jamę określono jako grób 6. W trakcie eksploracji odsłonięto, łącznie, szczątki 28 osobników.4 Zalegały one w warstwach szarego i szarobrązowego piasku będącego wypełniskiem jamy.

Struktury te były pod względem morfologicznym bardzo zbliżone do naturalnych frakcji piaszczystych występujących wokół jamy, co sprawiało, iż nie rysowała się ona, w planie płaskim, zbyt czytelnie. W zachodniej części jamy zwłoki układane były w miarę porządnie, natomiast we wschodniej zalegały w bardzo chaotycznym układzie co sugeruje, że zmarli byli wrzucani do tej części grobu bez żadnej dbałości o staranne ułożenie ciał. Wskazuje to, iż grób mógł być zapełniany z zachodu na wschód. Podobnie jak w przypadku grobu 5 brak znalezisk łusek i pocisków wyraźnie wskazuje na oddalenie miejsca egzekucji i pochówku.

Dwie pary butów

Kolejnym podobieństwem między grobami 5 i 6 jest fakt, iż osoby pochowane w grobie 6 miały przed śmiercią związane ręce lub nogi. W kilku przypadkach zaobserwowano związanie kończyn górnych i dolnych jednocześnie, a fragmenty tkaniny znajdującej się w ustach osobnika, oznaczonego jako szkielet 4, wskazują, że mógł on być zakneblowany. Praktykę wiązania rąk więźniów przed egzekucją potwierdzają badania grobu nr 1 - znalezione w nim szkielety, zwłaszcza zalegające w zachodniej części jamy grobowej, również nosiły ślady związania kończyn górnych.

W grobie 6 znaleziono bardzo niewiele zabytków ruchomych. Jednakże istotnych informacji, dotyczących datowania znaleziska, mogą dostarczyć dwie pary butów odsłonięte w grobie. Jedna z nich sygnowana jest marką "Gentleman". Była to firma działająca w Polsce od 1929 r., z mieszanym, początkowo polsko-angielsko-szwedzkim, potem już tylko angielsko-polskim kapitałem. W 1939 r. oficjalna nazwa firmy brzmiała: "Angielsko-Polski Przemysł Gumowy >Gentleman<", S-ka Akcyjna. Druga para butów zaopatrzona jest w obcasy sygnowane znakiem firmy "ALFA SANOK" Polska Spółka dla Przemysłu Gumowego, S-ka Akcyjna, która powstała w 1931 r. w Sanoku.

Sądząc po stanie zachowania butów można mówić, iż w chwili zdeponowania w grobie było to obuwie dość nowe. Pozwala to datować czas egzekucji i pochówku na lata II wojny światowej, niestety bez możliwości precyzyjniejszego określenia konkretnej daty rocznej. Brak zachowanych szczątków tekstylnych sugerować może, podobnie jak w przypadku zmarłych z grobu nr 5, że egzekucję przeprowadzono w cieplejszej porze roku.

Kolejne groby

Obecnie wydaje się, iż osoby pochowane w grobach 4, 5 i 6 zamordowane zostały podczas innej akcji eksterminacyjnej niż ofiary prześladowań z listopada 1939 r.6 pochowane w grobach 1 i 3. Wskazuje na to inny sposób przeprowadzenia egzekucji (brak odkrytych śladów otworów wlotowych i wylotowych na czaszkach) oraz brak ciepłej odzieży, którą licznie znajdowano w grobach 1 i 3. Dokładniejsze informacje dotyczące sposobu zadania śmierci a także wieku i płci zamordowanych będą znane po zakończeniu badań antropologicznych.

W chwili oddania niniejszego artykułu do druku trwa kolejny sezon poszukiwań na terenie poligonu Łódź-Brus. Do ekipy badawczej dołączyli także członkowie SEH "Grupa Łódź" służąc pomocą w zakresie poszukiwań z wykorzystaniem wykrywaczy metali. Wobec kompletnego braku zainteresowania badaniami przez pracowników Urzędu Miasta Łodzi, a co za tym idzie, brakiem funduszy na prowadzenie prac archeologicznych, wykopaliska są możliwe tylko dzięki osobistemu zaangażowaniu studentów i pracowników Katedry Bronioznawstwa Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego oraz osób skupionych w SEH "Grupa Łódź".

Pozostaje mieć nadzieję, iż mizeria finansowa nie wpłynie w znaczącym stopniu na wyniki badań, i uda się odkryć kolejne groby bohaterów walk o wolną Polskę w okresie okupacji i w latach powojennych, kiedy to kwestie politycznej i ideologicznej poprawności były ważniejsze od patriotyzmu i umiłowania niepodległej Ojczyzny.

Dr Piotr Nowakowski

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

Odkrywca
Dowiedz się więcej na temat: II wojna światowa | egzekucja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy