Monte Cassino pod Mikołowem

Zaczynamy na Śląsku, w 1939 roku. Dwie godziny później jesteśmy już w 1944, na południu Europy. Jak to możliwe? Rekonstrukcje historyczne to prawdziwy wehikuł czasu.

Przymierzyć mundur, wejść do okopu, przejechać się wojskowym motocyklem, wziąć do ręki replikę granatu, czy prawdziwy bagnet "z epoki"...

Zamiast zapamiętywania dat i wydarzeń z podręczników, z których i tak niewiele pozostanie po skończeniu szkoły, przekonać się, jak mogło być "tam", czyli w samym środku pola bitwy...

Czy nie jest to spełnieniem marzeń większości facetów od lat trzech wzwyż?

Pożar kontrolowany

Niepowtarzalną okazją do takich przeżyć są odbywające się w różnych częściach Polski rekonstrukcje historyczne. Cztery lata temu członkowie Stowarzyszenia na Rzecz Zabytków Fortyfikacji "Pro Fortalicium" wspólnie ze śląską gminą Wyry, postanowili przypomnieć epizod Wojny Obronnej z 1939 roku - walki z okupantem o Odcinek Mikołów w pierwszych dniach września.


Szczęśliwie, pomysł udało się zrealizować, a rekonstrukcja Bitwy Wyrskiej w Gostyni niedaleko Mikołowa z roku na rok przyciąga coraz więcej osób, które chcą dotknąć "żywej" historii. Czwarta edycja imprezy odbyła się 31 maja. Pole bitwy wyznaczono tuż obok pomnika "Pamięci Żołnierzy Września".

Ponieważ maj to miesiąc pamięci o walkach o Monte Cassino, w drugiej części imprezy organizatorzy przenieśli widzów nie tylko w czasie - do roku 1944, ale i w przestrzeni - na Półwysep Apeniński. Tym razem polscy żołnierze starli się z niemieckimi spadochroniarzami i piechotą.

Co prawda słynne wzgórze zastąpiła płaska łąka, ale upał dawał się we znaki, prawie jak we Włoszech. Nie obyło się bez wojennych zniszczeń, a nad płonącymi zabudowaniami cały czas czuwali strażacy.

Hełmy na promocji

Nie mniej interesujące było to, co działo się wokół pola bitwy. Członkowie grup rekonstrukcyjnych przygotowali wszystko w najdrobniejszych szczegółach.

W namiotach i okopach w lesie można było podpatrzeć jak mogło wyglądać codzienne życie na froncie, a obok, na stoiskach z militariami - zaopatrzyć się po okazyjnych cenach w to, co jest niezbędne wszystkim milimaniakom i bunkrołazikom.

Reklama

Dla tych ostatnich udostępniono schron bojowy "Sowiniec", pomalowany w maskujące barwy.

A po zakończeniu walk, żołnierze wszystkich formacji zawarli rozejm i wspólnie z widzami wzięli udział pikniku fortecznym. Bo oprócz przypominania o tym, co w naszej historii najważniejsze, rekonstrukcje to także okazja do dobrej, rodzinnej zabawy.

Joanna Dolna

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama