Eindecker - kaiserowski bicz Fokkera

Skonstruowany przez Anthony’ego Fokkera myśliwiec E.I był pierwszym samolotem zbudowanym wyłącznie z myślą o prowadzeniu walk powietrznych. Dzięki Eindeckerowi wielu pilotów stało się asami myśliwskimi, a państwa centralne zdobyły przewagę w powietrzu.

Rozpoznanie stało się najważniejszym zadaniem lotnictwa na początku I wojny światowej. Samoloty do tego przeznaczone nie były uzbrojone, ale załogi zabierały na pokład broń osobistą. Wkrótce jednak maszyny zaczęto wyposażać w ruchome karabiny maszynowe, których obsługą zajmowali się obserwatorzy.

Pierwsza walka w powietrzu między dwoma tak uzbrojonymi samolotami odbyła się 5 października 1914 roku − francuski samolot rozpoznawczy zestrzelił maszynę niemiecką.

Zwycięstwa zdarzały się wówczas dość przypadkowo. Piloci co prawda starali się tak manewrować, by strzelcy znaleźli się w dogodnej pozycji do strzału, ale trafienie w powietrzu w samolot przeciwnika było bardzo trudne. Większe niebezpieczeństwo dla załóg stanowiły awarie silnika lub wypadki niż działania samolotów wroga.

Reklama

Jeszcze przed wojną wielu konstruktorów i teoretyków zastanawiało się, jak najskuteczniej prowadzić walkę w powietrzu. Karabin maszynowy wydawał się do tego idealny, ale był problem z jego montażem. Po pierwsze, zastanawiano się, czy miał być osadzony na ruchomej podstawie, czy zamontowany na stałe wzdłuż osi podłużnej samolotu. Po drugie, jeśli samolot miał silnik z przodu, to w strzelaniu przeszkadzało śmigło − łatwo można było uszkodzić lub zniszczyć jego łopaty. Rozwiązaniem mógł być synchronizator mechaniczny.

Takie urządzenie już w 1912 roku opatentował szwajcarski inżynier Franz Schneider, pracujący dla niemieckich zakładów lotniczych LVG. Podobny mechanizm, również przed wojną, stworzył Francuz Robert Esnault-Pelterie. Zaskakujące jest to, że te rozwiązania nie spotkały się wówczas z szerszym zainteresowaniem.

Opancerzone śmigło

Francuski pionier lotnictwa Roland Garros wziął w końcu sprawy w swoje ręce. W grudniu 1914 roku spotkał się z Raymondem Saulnierem, współwłaścicielem zakładów Aéroplanes Morane-Saulnier, który badał pierwsze synchronizatory. Odkrył wówczas, że nie wszystkie pociski były jednakowe i czasem niektóre działały z pewnym opóźnieniem, przez co trafiały w śmigło. Dlatego próbował na łopatach śmigieł montować metalowe płytki, które miały działać jako deflektory i odbijać spóźnione kule.

Garros był sfrustrowany kolejnymi mało skutecznymi próbami ustawiania samolotu w pozycji dogodnej dla swojego tylnego strzelca i poprosił o zgodę na możliwość przetestowania w boju rozwiązania Saulniera. Jego przełożeni wątpili jednak w skuteczność celowania całym samolotem. Garros wybrał jednopłatowy, jednomiejscowy samolot Morane-Saulnier L, w którym zamontowano karabin maszynowy typu Hotchkiss, a na łopatach oraz wokół wału śmigła znacznie mocniejsze deflektory.

1 kwietnia 1915 roku Garros wystartował do lotu bojowego. Kiedy zobaczył niemiecki samolot rozpoznawczy, ustawił się w pozycji za nim i go zestrzelił. W ten sposób potwierdził teorię, że najbardziej precyzyjne celowanie można wykonać jedynie całym samolotem.

Dwa tygodnie później odniósł swoje drugie zwycięstwo powietrzne, a 18 kwietnia - trzecie. Tego samego dnia, gdy Garros atakował za linią frontu niemiecki pociąg, pociski z ziemi uszkodziły w jego samolocie instalację paliwową. Po lądowaniu awaryjnym próbował podpalić samolot i uciec. Został jednak schwytany, a częściowo zniszczony samolot wysłano do Niemiec na badania techniczne.

Narodziny myśliwca

W źródłach w różny sposób opisywano to, co się stało później. Wiadomo, że niemieccy wojskowi analizowali francuskie rozwiązanie. Postanowili skopiować opancerzone śmigło. Pociski niemieckich karabinów maszynowych kalibru 7,92 milimetra miały jednak większą prędkość wylotową niż francuskie i rozrywały łopaty śmigieł na strzępy.

Zwrócono się wówczas o pomoc do Anthony’ego Fokkera, który już wcześniej pracował nad synchronizatorem. Fokker i jego zespół szybko skonstruowali udany synchronizator spustowy.

Fokker zamontował nowe urządzenie na swoim jednopłacie M.5K, który miał podobną konfigurację do francuskiego Morane-Saulnier H. Oznaczenie M.5K, później zmieniono na wojskowe E.I. Władze niemieckie żądały, by Fokker zestrzelił samolot przeciwnika w warunkach bojowych, co miało potwierdzić skuteczność wynalazku. Był jednak pewien problem − Fokker był obywatelem neutralnej Holandii.

Przerzucono go wraz z samolotem na front, gdzie otrzymał niemiecki mundur i odpowiednie dokumenty. Miało go to uchronić przed rozstrzelaniem za szpiegostwo, gdyby się dostał w ręce ententy.

Po tygodniu lotów Fokker natknął się w końcu na francuski samolot rozpoznawczy typu Farman. Zbliżył się do niego od tyłu, ale nie był w stanie pociągnąć za spust. Byłoby to - jak to później opisał - czystym zabójstwem. Piloci niemieccy nie mieli takich oporów. 1 lipca 1915 roku lecący E.I lejtnant Kurt Wintgens zestrzelił nad francuskimi okopami samolot Morane-Saulnier.

Groźny jednopłat

Piloci niemieccy, Kurt Wintgens i Otto Parschau, rozpoczęli testy bojowe dwóch pierwszych myśliwców E.I. Trzeci egzemplarz otrzymał Oswald Boelcke, a kolejny - Max Immelmann. 1 sierpnia 1915 roku obaj piloci zaatakowali formację brytyjskich samolotów, które zrzuciły bomby na ich lotnisko w Douai. Karabin w samolocie Boelckego zaciął się i pilot musiał wylądować, aby go naprawić. Immelman również kilkakrotnie miał problemy z karabinem, ale udało mu się go odblokować i zestrzelić samolot brytyjski.

Myśliwce Fokkera zaczęto nazywać w Niemczech Eindecker, czyli po prostu jednopłatami. Po drugiej stronie frontu nadano im złowrogie miano "bicze Fokkera". Boelcke zyskał sławę jako ojciec niemieckiego lotnictwa myśliwskiego i autor słynnych ośmiu przykazań dla pilotów myśliwskich. Immelman z kolei stał się znany jako twórca manewru bojowego, który wszedł do kanonu akrobacji lotniczych.

Piloci fokkerów opracowali taktykę walki, która w rozwiniętej formie jest stosowana do dziś. Pilot krążył nad frontem. Kiedy zauważył aliancki samolot, próbował zająć pozycję za nim i powyżej niego, najlepiej od strony słońca. Wtedy bardzo trudno było go zauważyć.

Czekał następnie na odpowiedni moment. W końcu rozpoczynał nurkowanie w stronę przeciwnika i otwierał ogień z możliwie jak najmniejszej odległości od celu. Jeśli zaatakowany samolot nie spadł od razu, pilot Fokkera kontynuował nurkowanie, z którego wychodził, nabierając ponownie wysokości, i rozpoczynał drugi atak.

Jeśli przeciwnik leciałby uzbrojonym samolotem dwumiejscowym, pilot zanurkowałby pod niego, aby uniknąć ognia obserwatora pokładowego, któremu w celowaniu przeszkadzałby kadłub własnego samolotu. Wtedy pilot myśliwca otworzyłby ogień, celując w "podbrzusze" atakowanej maszyny.

Tak wyglądały dwa główne warianty tak zwanego "podskoku fokkera". Jeśli pilot nie miał przewagi wysokości, mógł się podkraść do samolotu przeciwnika z tyłu i od dołu, tak, aby załoga nie widziała, że się zbliża. Piloci niemieccy dzięki takiej taktyce zaczęli zadawać lotnictwu ententy poważne straty.

Paweł Henski

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: historia | I wojna światowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy