Bez sapera ani rusz

W Afganistanie to oni narażają się na największe niebezpieczeństwo. Ale im też najwięcej zawdzięczają inni żołnierze - bez saperów nie wyjechałby z bazy żaden patrol. Obejrzyj film i zobacz ich codzienna pracę!

- Patrol nie może wyjechać za bazę bez saperów. Dwóch to minimum - mówi ppor. Marcin Pytlik, dowódca 1. plutonu 2. kompanii zmotoryzowanej z 10. Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. Oddział młodego oficera wchodzi w skład Zgrupowania Bojowego Bravo stacjonującego w bazie Warrior, leżącej w południowej części afgańskiej prowincji Ghazni. Jak w całym kraju, także na terenach, gdzie służą Polacy, największym zagrożeniem dla żołnierzy międzynarodowej koalicji, armii afgańskiej i tamtejszych policjantów są "ajdiki".

Najgroźniejsza broń talibów

"Ajdik" to samodzielnie skonstruowany, nieraz bardzo chałupniczymi metodami, ładunek wybuchowy. Do jego produkcji bojownicy wykorzystują akurat to, co mają pod ręką: pociski moździerzowe, amunicję, granaty czy... nawóz. Nazwa takich ładunków, choć brzmi orientalnie, jest spolszczeniem angielskiego akronimu IED (od improvised explosive device - improwizowany ładunek wybuchowy) - określenia używanego przez dominujących w siłach ISAF Amerykanów.

Reklama

- Podkładane pod drogami miny-pułapki są najgroźniejszą bronią w rękach "insurdżentów" - mówi kpr. Łukasz Kotowicz, dowódca sekcji plutonu rozminowania z Grupy Inżynieryjnej Zgrupowania Bojowego Bravo. Kim są "insurdżenci"? Sprawdź tutaj!

Zobacz, jak wygląda praca polskich saperów w Afganistanie:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Afganistan | żołnierze | Państwowa Komisja Wyborcza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy