Antoni Macierewicz. Dwa lata w ministerstwie

Według MON ostatnie dwa lata to pasmo sukcesów obecnej administracji. Jaka jest prawda? /INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama

Dwa lata temu, 16 listopada 2015 roku, Antoni Macierewicz objął tekę ministra obrony narodowej. Jak w tym czasie funkcjonował resort obrony? Jakimi osiągnięciami się chwali? Co ministerstwo zrobiło w rzeczywistości?

Po dwóch latach urzędowania Ministerstwo Obrony Narodowej chwali się swoimi osiągnięciami. W kampanii wyborczej PiS podkreślał swoje szczególne zainteresowanie obronnością, zapowiadając zwiększenie potencjału obronnego Polski, bo jak powiedział Antoni Macierewicz: "Cały obraz tego co zrobiono z wojskiem polskim jest tragiczny". Jakie były zatem pierwsze kroki Macierewicza na stanowisku szefa MON?

Robiąc podsumowanie dwóch ostatnich lat Bartosz Kownacki mówił, że podpisano aż 250 umów na łączną sumę 20 mld złotych. Niestety większość z nich to niewielkie kontrakty, które nie wpłynęły znacząco na obronność. Wszystkie wielkie programy modernizacyjne leżą odłogiem.

Reklama

Przyjrzymy się kilku najważniejszym projektom wdrożonym w ostatnich latach.

Tuż po objęciu stanowiska Macierewicz skrytykował dwa najważniejsze programy ówczesnego Planu Modernizacji Technicznej - zakup śmigłowców wielozadaniowych, który wkrótce został anulowany i zakup systemu przeciwlotniczego średniego zasięgu, kryptonim "Wisła".

Epopeja dotycząca śmigłowców ciągnie się już prawie dwa lata. Dotychczas MON przedstawiał kilkanaście rozwiązań, z których żadne nie doszło do skutku. Ministerstwo ostatnio obiecywało, że śmigłowce trafią do wojska do końca 2017 roku (tak pierwotnie przewidywał kontrakt podpisany przez poprzednią ekipę). Dziś wiadomo, że do końca roku nie zostanie nawet podpisana umowa, ponieważ objęte tajemnicą negocjacje z oferentami trwają, a w jednym przypadku jeszcze nie minął termin składania ofert.

W kwestii programu "Kruk" na zakup śmigłowców uderzeniowych poprzedni Strategiczny Przegląd Obronny zakładał zakup 32 maszyn z terminem dostawy po 2022 roku. "Kruk" został dodany do przeglądu w połowie 2014 roku i dotychczas dla obu ekip nie stanowił on priorytetu. Zarówno rząd PO-PSL, jak i PiS nie poczynił żadnych znaczących kroków, aby rozpocząć procedurę zakupu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Przetarg na śmigłowce. Co obiecał MON?

Obrona przeciwlotnicza

Jeśli chodzi o "Wisłę" to obecny MON kontynuował politykę swoich poprzedników. Sam Macierewicz zadeklarował kontynuację współpracy z Amerykanami w zakresie obrony przeciwlotniczej pod warunkiem spełnienia polskich wymogów, co jest właśnie negocjowane. Wówczas też grzmiał w Sejmie, że terminy i cena dostawy są niedopuszczalne i on na pewno jest w stanie je skrócić. Mówił wówczas o roku 2019. Dziś już wiemy, że jest to niemożliwe.

Kontrakt na "Wisłę" nie został jeszcze podpisany i program złapał kolejne opóźnienie. Nie jest to wina tylko ministerstwa, ale także problemów z wdrożeniem systemu IBCS, z którym kłopoty mają Amerykanie. Aby zaradzić kolejnym opóźnieniom MON przekazał, jako rozwiązanie przejściowe, ofertę przyspieszonych zakupów Patriotów z systemem dowodzenia Raytheon. Znów pojawia się data 2019, jednak nie jest ona realna.

Zamówienie na systemy obrony przeciwlotniczej wysłano wiosną tego roku. Zgodnie z porozumieniem ze stroną amerykańską dostawy pierwszej transzy mają się zacząć w 2022 roku.

Co w zakresie obrony przeciwlotniczej zmodernizował obecny MON? Właściwie nic. Systemy rakietowe krótkiego zasięgu "Poprad" były negocjowane od 2013 roku i kontrakt o wartości miliarda złotych po prostu był negocjowany dalej. Co można jedynie pochwalić. Kilka programów zaczętych przez rząd PO-PSL zostało odłożonych przez ekipę Macierewicza na później, po zakończeniu obecnej kadencji.

Prócz tego obecny MON podpisał umowy na zakup rakietowo-artyleryjskich zestawów "Pilica", które zamówiono z dostawą w latach 2018-2021, czy też "Pioruna", na zakup którego MON podpisał umowę 21 listopada 2016 roku. Są to jednak również kontynuacje wcześniej rozpoczętych przetargów.

CZYTAJ WIĘCEJ: Amerykanie w Polsce. Dlaczego są na zachodzie?

Zobowiązania sojusznicze

Jednym z elementów, którymi chwali się obecny MON jest realizacja postanowień szczytu NATO w Warszawie i rozmieszczenie wojsk sojuszu na terenie Polski.

Od samego początku kadencji szczyt NATO był opisywany jako sukces ekipy Macierewicza. 5 grudnia 2016 Katarzyna Jakubowska, czasowo pełniąca obowiązki rzecznika prasowego MON, napisała: "W związku z dezinformacją wymierzoną w Ministerstwo Obrony Narodowej, a tym samym w bezpieczeństwo państwa informujemy, że przez rok urzędowania minister Antoni Macierewicz dokonał wielu zmian skutkujących zarówno poprawą sytuacji polskich żołnierzy, jak też przekładających się na wzrost bezpieczeństwa państwa, m.in.:

"1. Przygotowano i przeprowadzono szczyt państw NATO w Warszawie, który stał się ogromnym sukcesem zarówno pod względem organizacyjnym, logistycznym, jak i politycznym. Podczas lipcowych obrad przywódców najważniejszych państw świata podjęto historyczną decyzję o stacjonowaniu wojsk sojuszniczych na terenie krajów Europy Wschodniej i Środkowej. Polska stała się tym samym pełnoprawnym członkiem NATO, nie tylko z nazwy. Zawarto też porozumienie z USA o stacjonowaniu w Polsce ciężkiej brygady pancernej i jednostki lotniczej. W sumie w Polsce będzie stacjonować 7 tysięcy żołnierzy USA i NATO;"

Szczyt, o którym mowa w oświadczeniu odbył się w dniach 8-9 lipca 2016 roku w Warszawie. Jest to cykliczne spotkanie państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, które odbywa się w różnych miastach państw członkowskich od 1957 roku. Poprzedni szczyt miał miejsce w 2014 roku w Newark i to tam, dzięki zabiegom ówczesnej polskiej delegacji, postanowiono, że kolejny szczyt odbędzie się w Warszawie.

Pani Jakubowska napisała, że podczas  szczytu podjęto "decyzję o stacjonowaniu wojsk sojuszniczych na terenie krajów Europy Wschodniej i Środkowej". Prace nad tym projektem i pierwsze decyzje zostały podjęte już w Newark. W Warszawie zostały one jedynie potwierdzone i uszczegółowione.

Już we wrześniu 2014 roku premier Wielkiej Brytanii, James Cameron mówił:

- To będzie częścią reformy Sił Odpowiedzi NATO: z kwaterą główną w Polsce, czterema jednostkami w krajach Sojuszu w Europie Wschodniej i przemieszczeniem sprzętu i infrastruktury, aby pozwolić na więcej ćwiczeń i - w razie potrzeby - na szybkie wzmocnienie.

Jak widać sukces szczytu NATO można rozdzielić na obie rządzące w ostatnich latach ekipy.

Wojska Obrony Terytorialnej

Ministerstwo chwali się utworzeniem Wojsk Obrony Terytorialnej, jako wydatnego wzmocnienia potencjału obronnego Polski. Nie jest to do końca prawda. Wojsk Obrony Terytorialnej nigdy nie zlikwidowano. Istnieją one od lat, choć nie prowadziły ćwiczeń pomiędzy zniesieniem poboru w 2009 roku, a rokiem 2015, kiedy włączono je do ćwiczeń rozporządzeniem min. Siemoniaka.

W lipcu 2017 roku w Wojskach Obrony Terytorialnej pełni służbę już 2,7 tys. żołnierzy, częściowo przeniesionych z Wojsk Operacyjnych. Do dziś utworzone zostało Dowództwo WOT oraz trzy brygady w województwach podlaskim, lubelskim oraz podkarpackim, w tych jednostkach zrealizowano już pierwsze szkolenia podstawowe i rotacyjne ochotników. Formowane są też kolejne trzy brygady - jedna na Warmii i Mazurach oraz dwie na Mazowszu.

Na razie jednak nowy rodzaj sił zbrojnych jest w powijakach i pierwsze jednostki gotowość operacyjną osiągną dopiero za dwa lata. Dopiero wówczas będzie można ocenić, jak projekt się sprawdził. Póki co można powiedzieć jedno: WOT osiągnął sukces medialny, będąc flagowym projektem Macierewicza.

CZYTAJ WIĘCEJ: 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej. Koniec legendy?

Modernizacja Wojsk Lądowych

W grudniu 2015 roku ekipa Macierewicza podpisała negocjowaną przez poprzedników umowę na modernizację czołgów Leopard 2A4 do standardu 2PL. Sfinalizowano także ciągnący się od kilku lat program samobieżnych armatohaubic "Krab", które udało się ukończyć dzięki decyzji ministra Tomasza Siemoniaka, który postanowił, wobec niemocy polskiego przemysłu, kupić podwozia w Korei Południowej.

Podobnie ma się sprawa z samobieżnymi moździerzami "Rak" na podwoziu "Rosomaka". Nie udałoby się dokończyć projektu gdyby nie renegocjacja umowy z fińską "Patrią", którą podpisano w 2013 roku. Zakończenie tych projektów należy uznać za sukces obu rządów. Gorzej ma się sprawa z następcami Bojowych Wozów Piechoty. W tym zakresie żaden z dotychczasowych rządów się nie popisał. I nie wiadomo, kiedy pojawi się następca liczących już 40 lat pojazdów.

Z drugiej strony za czasów Antoniego Macierewicza pozbawiono gotowości bojowej 11. Lubuską Dywizję Kawalerii Pancernej, której zabrano czołgi Leopard 2A5 i przekazano do Wesołej, co wielu ekspertów uznało za osłabianie potencjału obronnego.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Orka". Jakie okręty podwodne dla Polski?

Marynarka Wojenna

W najgorszej sytuacji jest Marynarka Wojenna RP. W niedzielę, 12 marca 2017 roku, minister Macierewicz podczas uroczystości nadania gdyńskiej Bibliotece Głównej Akademii Marynarki Wojennej imienia Lecha Kaczyńskiego zapowiedział modernizację Marynarki Wojennej. Na razie skończyło się na zapowiedziach i prowadzonych sondażowych rozmowach.

Po pożarze na pokładzie ORP "Orzeł" w składzie MW RP pozostały jedynie okręty typu "Kobben", które Polska otrzymała w darze od Marynarki Norweskiej. Najstarszy z czwórki, pozostającej w służbie (piąty służył jako pływający magazyn części zamiennych, a obecnie stoi jako pomnik), ORP "Kondor" w 2014 roku obchodził 50 urodziny. Pozostała trójka osiągnęła ten wiek w 2016 roku. Wówczas też miały zostać ostatecznie wycofane ze służby. Tak się nie stało.

Można śmiało powiedzieć, że Dywizjon Okrętów Podwodnych istnieje jedynie na papierze. Ponad 30-letni "Orzeł" nie wiadomo, czy wróci do służby, a "Kobbeny" służą głównie do podtrzymywania nawyków pływających na nich podwodników. W tym przypadku zawiniły wszystkie dotychczasowe rządy, które flotę traktowały po macoszemu, zapominając że 80 procent polskiego handlu odbywa się drogą morską.

Jedyną iskierką nadziei jest "Kormoran II", niszczyciel min, którego budowę rozpoczęto we wrześniu 2013 roku. Podniesie on banderę 28 listopada. Będzie to pierwszy nowy okręt zbudowany dla floty od połowy lat 90. ubiegłego wieku. Nadal jednak nie udało się ukończyć "Ślązaka", na którym prace, z różnym szczęściem trwają od 2001 roku. I nadal nie wiadomo, kiedy uda się go ukończyć - ostatnio znów pojawiły się opóźnienia związane m.in. z brakiem płatności.

Ja sobie poradził?

Niewątpliwymi sukcesami MON kierowanego przez Antoniego Macierewicza jest dokończenie przetargów dla Wojsk Lądowych, rozpoczętych przez poprzedników. Za sukces można też uznać kontynuację doktryny zacieśniania współpracy z NATO, oraz zakup samolotów VIP. Jedyne co może dziwić w tym przypadku to to, że zakup był finansowany jedynie ze środków MON i że samoloty nie posiadają specjalistycznego wyposażenia do samoobrony.

Nie można jeszcze ocenić słuszności powołania WOT, ponieważ jednostki nie osiągnęły jeszcze gotowości. Jedynie na podstawie obserwacji i oświadczeń można ocenić, że na razie WOT służy przede wszystkim do agitacji działań ministerstwa. Podobnie trudno ocenić zakupy "Grotów", czy zniesienie limitu 12 lat służby. Choć na to ostatnie wielu dowódców patrzy negatywnie.

Na minus ministrowi można zaliczyć brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za słowa, za którymi nie szły żadne czyny. Nadal nie ma obiecanych wielokrotnie śmigłowców i dronów. Minister również nie popisał się w relacjach z zawodowymi żołnierzami i jego działania zakończyły się falą dymisji. Podobnie sprawa ma się w relacjach ze zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Konflikt pomiędzy ministrem a prezydentem powoduje wielkie perturbacje w zarządzaniu służbami. Upolitycznienie wojska na pewno nie stanowi powodu do dumy.

Jak będzie dalej? Na razie ponownie pojawiła się fala obietnic i planów modernizacyjnych, które mają być wdrożone w przyszłości. W grudniu rząd ma czekać reorganizacja. Czy Antoni Macierewicz zachowa swoje stanowisko?

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy