"Admirał Kuzniecow". Czy to koniec jedynego rosyjskiego lotniskowca?

Rosyjski lotniskowiec "Admirał Kuzniecow". Czy to koniec okrętów lotniczych Rosji? /Wojciech Laski /East News
Reklama

Wczoraj, 12 grudnia, na krążowniku lotniczym "Admirał Kuzniecow" wybuchł pożar, który dość szybko rozprzestrzenił się wewnątrz jednostki. Ze wstępnych ustaleń wynika, że uszkodzeniu nie uległ układ napędowy, a jedynie systemy pomocnicze. Nie jest to pierwsza poważna awaria na okręcie, który od zwodowania sprawiał problemy i był utrzymywany w linii ze względów prestiżowych.

W historii marynarek wojennych zdarzały się okręty, które zasłynęły tym, że sprawiały sporo problemów zarówno marynarzom, jak i stoczniowcom. Jak choćby brytyjskie krążowniki liniowe HMS "Repulse" i HMS "Renown", które zyskały wśród marynarskiej braci przezwiska "Repair" i "Refit", czyli "Naprawa" i "Przeróbka". Podobne miano wśród rosyjskich marynarzy zyskał "Admirał Kuzniecow".

Śmieją się oni, że okręt odziedziczył wszystkie swoje problemy po pierwszym okręcie, którym dowodził patron - Nikołaj Gierasimowicz Kuzniecow. Była to kanonierka rzeczna "Pawlin Winogradow", na której walczył przeciwko aliantom, m.in. Polakom, na Dwinie podczas wojny domowej w Rosji. "Pawlina Winogradowa" również trapiły problemy z napędem i dymiącymi kotłami. Wypisz, wymaluj "Admirał Fłota Sowietskogo Sojuza Kuzniecow".

Reklama

Podczas kolejnego już remontu na pokładzie okrętu wybuchł pożar. Wybuchł w przedziale energetycznym podczas remontu... systemów przeciwpożarowych. Początkowo objął jedno pomieszczenie o powierzchni 120 metrów kwadratowych. Już po kilkudziesięciu minutach rozprzestrzenił się na około 600 metrów kwadratowych, obejmując swoim zasięgiem niemal cały dziobowy drugi poziom. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej odmówiło na razie komentarzy.

Wypowiedział się za to rzecznik prasowy Stoczni "Zwiezdoczka", który poinformował, że: "rzeczywiście w ładowni pierwszego przedziału energetycznego doszło do pożaru podczas wykonywania prac spawalniczych. Pracownicy, którzy wykonywali te prace zostali ewakuowani". Problem w opanowaniu pożaru stanowiło to, że wewnętrzne systemy przeciwpożarowe okrętu zostały wyłączone i był on zdany wyłącznie na pomoc cywilnych holowników i okrętów ratunkowych Floty Północnej.

Do tej pory nie udało się w pełni opanować ognia. Służby prasowe Floty Północnej poinformowały, że zginął jeden marynarz, 12 trafiło do szpitala, a trzech nadal uznaje się za zaginionych. Według Rosjan uszkodzeniu nie uległ system napędowy okrętu, a jedynie systemy pomocnicze, które nie zagrażają powrotowi okrętu do służby, a remont zostanie ukończony w terminie. W sprawie przyczyn wypadku prokuratura rozpoczęła postępowanie.

Radziecka droga

"Admirał Fłota Sowietskogo Sojuza Kuzniecow" jest jedynym okrętem lotniczym Rosji. Jego największą wadą jest to, że jest częściej remontowany niż wykorzystywany do działań operacyjnych.

W ZSRR pierwsze okręty sklasyfikowane jako lotniskowce powstały podczas wojny domowej z inicjatywy Polaka - Stanisława Stolarskiego. Pierwszym była "Kommuna", która weszła do służby 17 sierpnia 1918 roku. Kolejne pojawiły się w następnych miesiącach. W sumie powstało ich pięć. Problem polegał na tym, że były to okręty rzeczne, które właściwie powinny być sklasyfikowane jako tendery.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego w ZSRR również nie wybudowano lotniskowca z prawdziwego zdarzenia. Powstał tylko kolejny okręt w ten sposób sklasyfikowany - na początku 1928 roku rozpoczęto przebudowę na "lotniskowiec" monitora "Wichr" typu "Sztorm". W ten sposób powstał rzeczny lotniskowiec "Amur". Przebudowa jednej z jednostek opancerzonych miała ułatwić jej działanie w jednym zespole uderzeniowym, co okazało się słuszne w czasie wojny o kolej wschodniochińską.

W latach 30. rozpoczęto akcję propagandową, która miała utwierdzić obce mocarstwa, że ZSRR buduje lotniskowiec. Okazało się to na tyle skuteczne, że w powojennych rocznikach flot można znaleźć informację, że w 1939 roku w leningradzkiej stoczni zwodowano lotniskowiec o wyporności 12 000 ton i prędkości 30 węzłów, który mógł zabrać grupę pokładową liczącą 50 samolotów. Drugi o wyporności 9000 ton miał być wodowany w Nikołajewie nad Morzem Czarnym.


Kuźnia lotniskowców

Jednak w ani w ówczesnym Leningradzie, ani w Nikołajewie żadne okręty lotnicze nie powstały aż do końca lat 60. Dopiero na początku lat 60. radzieckie władze podjęły decyzję o budowie okrętów lotniczych.

Najpierw w nikołajewskiej stoczni powstały dwa krążowniki śmigłowcowe projektu 1123 (typu Moskwa), następnie planowano zwodować większe okręty, z których po przeprojektowaniu powstały trzy krążowniki lotnicze projektu 1143 (typu Krieczet lub Kijew), wypierające maksymalnie 42 100 ton ("Noworossijsk" 43 710 ton) i zabierające 22 samoloty i śmigłowce (36, większy "Noworossijsk"). Ostatni okręt tego typu wycofano ze służby w 1994 roku.

Wyciągając wnioski z eksploatacji okrętów typu Krieczet Rosjanie postanowili zwodować większy okręt, opierając się jednak na poprzednim projekcie - w marcu 1982 roku zwodowany został "Admiral Gorszkow", wówczas jeszcze jako "Baku". Po wielu perypetiach okręt wszedł do służby w grudniu 1987 roku. Jednak po okresie dość intensywnej eksploatacji jednostkę dopadł pech - 5 października 1992 prototyp samolotu Jak-141 rozbił się podczas lądowania i zapalił na pokładzie.

Okręt musiano oddać do remontu, podczas którego 2 lutego 1994 roku wybuchł pożar w maszynowni, który bardzo poważnie ją uszkodził. Po remoncie okręt zdążył wziąć udział w paradzie, po czym trafił do rezerwy. W końcu w 2004 roku został sprzedany Indiom, gdzie od 2013 roku służy pod nazwą "Vikramaditya".

Największe dziecko Nikołajewa

Poprzednie projekty posiadały jedną zasadniczą wadę - ograniczone możliwości prowadzenia działań na wszystkich akwenach, oraz słabą grupę uderzeniową. Postanowiono zbudować bardziej uniwersalny okręt. Jednak już na wstępie władze rozkazały zamknąć prace nad dużym lotniskowcem proj. 1153 "Orieł" i rozpoczęcie prac nad mniejszą jednostką opartą na poprzednich projektach.

W końcu po długich dyskusjach, licznych zmianach planów i projektów, w maju 1982 roku przyjęto do realizacji projekt 11435, na zamówiony rok wcześniej okręt, który miał się nazywać "Ryga". W tym czasie zamawiano i kompletowano blachy poszycia. Stępkę położono dopiero 22 lutego 1985 roku, a  już 26 listopada ponownie zmieniono nazwę. Tym razem na "Leonid Brieżniew", na cześć zmarłego w tym czasie I sekretarza  KPZR, a już po wodowaniu na "Tbilisi".

Podczas prób odbiorczych 4 października 1990 lotniskowiec znów zmienił nazwę - przemianowano go na "Admirał Fłota Sowietskogo Sojuza Kuzniecow". Na szczęście była to już ostatnia zmiana. 20 stycznia 1991 okręt wypierający 58500 ton wcielono do służby jako ciężki krążownik lotniczy. I natychmiast zaczęły się problemy.

Remontowy maraton

Lotniskowiec został przydzielony do 43. Atlantyckiej Dywizji Krążowników Rakietowych. Początkowo jednak służył jedynie jako śmigłowcowiec. Swoje pierwsze samoloty otrzymał dopiero w 1993 roku. Choć oficjalnie samoloty Su-27K przyjęto na wyposażenie dopiero w... 1998 roku pod oznaczeniem Su-33.

Co ważniejsze już na początku służby dały o sobie znać problemy z siłownią. Pierwszy remont kotłów musiał przejść już w zimie 1994 roku. Do tej pory odbył zaledwie dwa dłuższe rejsy.

W grudniu 1995 roku okręt wyszedł w pierwszy rejs w składzie grupy bojowej. Na pokładzie znajdowało się 13 Su-33, 2 Su-25UTG i 11 śmigłowców. Rejs, podczas którego spotkano grupę lotniskowca USS "America" trwał do 22 marca 1996 roku. Tuż po powrocie okazało się, że zeszłoroczny remont nic nie dał i okrętowe kotły są w opłakanym stanie. Już na początku kwietnia "Admirał Kuzniecow" trafił do stoczni, którą opuścił dopiero w połowie 1998 roku.

Od tego czasu pływał w składzie Floty Północnej, jednak nie był zbyt intensywnie eksploatowany. Już w 2000 roku ponownie trafił na kilka tygodni do doku. Od 2001 do 2004 roku przebywał na remoncie średnim, w czasie którego ponownie zajęto się maszynownią i systemem gaśniczym. Dopiero w lutym 2004 roku wziął udział w manewrach.  Następnie trafił na przegląd mechanizmów i w październiku wypłynął na krótki rejs na północny Atlantyk, gdzie wziął udział w kilkudniowych manewrach floty. Od tej pory każdego roku wypływał na 2-3 krótkie rejsy, podczas których brał udział w manewrach Floty Północnej.

Na dłuższy rejs trzeba było jednak poczekać do grudnia 2007 roku. Wraz z grupą okrętów wypłynął w kierunku Morza Śródziemnego. Jego grupa lotnicza składała się wówczas zaledwie z 6 samolotów... Po 71 dniach w morzu okręt natychmiast trafił do remontu, który trał 7 miesięcy i zakończył się 8 grudnia 2008 roku. Ponownie wyremontowano kotły, wymieniono systemy klimatyzacyjne i przeciwpożarowe, a także windy lotnicze.

Kolejny raz na dłużej wyszedł z portu dopiero 6 grudnia 2011 roku, kiedy wraz z 9 innymi jednostkami udał się do wybrzeży Syrii. Po powrocie z tego rejsu przedstawiciele Ministerstwa Obrony FR oświadczyli, że okręt musi udać się na remont generalny, który miał trwać do 2017 roku. Jednak ze względu na brak środków naprawy odłożono.

Potrzeba wizerunkowa

Niesprawny okręt ponownie ruszył w rejs bojowy jesienią 2013 roku. Był jednak w opłakanym stanie. Z projektowanej prędkości 30 węzłów był w stanie wyciągnąć zaledwie 15, co powodowało, że właściwie nie posiadał możliwości prowadzenia operacji lotniczych w pełnym zakresie - okręt nie posiada katapult przez co Su-33 latały zatankowane w niewielkim zakresie i bez kompletu uzbrojenia. Według oficjalnych danych myśliwce wykonały 350 lotów bojowych.

Po tym rejsie okręt w końcu trafił na remont, który planowano skończyć w grudniu 2016 roku. Mimo, że "Admirał Kuzniecow" miał spędzić w doku 1,5 roku, to już pod koniec 2015 roku pojawiły się informacje, że jednostka ponownie trafi na Morze Śródziemne. I tak się stało - 14 listopada 2016 roku okręt zaczął prowadzić operacje lotnicze nad Syrią. Po czterech miesiącach z powodu problemów z napędem wrócił do Murmańska, gdzie czekał na remont.

Dziennik Kommiersant w kwietniu 2018 roku poinformował, że Ministerstwo Obrony podpisało umowę ze Zjednoczoną Korporacją Stoczniową na remont i modernizację okrętu

Według ówczesnych doniesień krążownik lotniczy miał przejść remont i modernizację w trybie przyspieszonym, która, jak poinformował wiceminister obrony Jurij Borysow, powinna się zakończyć w 2020. Rok później okręt miał powrócić do czynnej służby we Flocie Północnej. Choć oficjalnie nie ujawniono kwoty, to koszty oszacowano na ok. 55-62 mld rubli (3,04-3,65 mld zł).

"Największy sukces"

Sami Rosjanie zaczęli się śmiać, że największym sukcesem "Admirała Kuzniecowa" było zatopienie własnego doku pływającego. Krążownik lotniczy jesienią zeszłego roku trafił do 82. Okrętowego Zakładu Remontowego w miejscowości Rosliakowo w obwodzie murmańskim. Trafił tam tuż po misji na Morzu Śródziemnym, gdzie stracił w wypadkach dwa samoloty pokładowe. Był wówczas w tak złym stanie, że postanowiono ściągnąć go do Rosji. Do doku wprowadzono go w połowie września tego roku.

Agencja RIA Nowosti poinformowała, że podczas remontu doszło do poważnego wypadku, w wyniku którego zatonął dok pływający PD-50. Informator agencji twierdził, że około północy nastąpiło przerwanie dostaw energii elektrycznej, co spowodowało niespodziewany i niemożliwy do powstrzymania, napływ wody zaburtowej do zbiorników balastowych doku. PD-50 zaczął przechylać się na burtę. Przechyłu nie wytrzymały dwa żurawie wieżowe, z których jeden spadł na pokład lotniskowca, a drugi na nabrzeże.

Przechył doku spowodował zsuwanie się kadłuba "Admirała Kuzniecowa" po kilblokach - podporach podpierających stępkę jednostki wewnątrz PD-50. Zdecydowano się jak najszybciej wyprowadzić okręt przy pomocy holowników do basenu portowego. Kiedy tylko kadłub zszedł z doku, ten w wyniku falowania i wody napływającej do zbiorników balastowych, osiadł na dnie. Rannych zostało wówczas czterech stoczniowców, którzy zostali odwiezieni do murmańskiego szpitala z objawami hipotermii. Okręt ponownie trafił do remontu, który planowano ukończyć w 2022 roku. Poważny pożar stawia pod znakiem zapytanie opłacalność remontu okrętu. Choć można przypuszczać, że Rosjanie choćby ze względów prestiżowych będą starali się utrzymać okręt na liście floty.

Obecnie Rosjanie planują budowę kolejnego lotniskowca, jednak zapewne nie wejdzie on do służby wcześniej niż po 2030 roku. od 1991 roku "Admirał Kuzniecow" odbył 10 rejsów bojowych. Okręt ma pozostać w służbie jeszcze 10 lat, oczywiście pod warunkiem, że zostaną przeprowadzone niezbędne remonty. Na razie Rosja nie posiada żadnych perspektyw, by utrzymać zdolność do rozwoju lotniczych okrętów uderzeniowych, a próba wykorzystania "Admirała Kuzniecowa" podczas operacji w Syrii zakończyła się spektakularną porażką wizerunkową.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Admirał Kuzniecow | rosyjska marynarka wojenna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy