400 ludzi za 100 mln

MON zwiększyło do 400 żołnierzy planowaną liczebność polskiego kontyngentu w Czadzie; koszty misji, która ma potrwać nie dłużej niż rok, oszacowano na 100 mln zł.

W czwartek przedstawiciele resortu poinformowali sejmową komisję obrony o przygotowaniach do misji. Wiceminister obrony Stanisław Komorowski powiedział, że kontyngent zwiększono z 350 do 400 żołnierzy w związku z zamiarem wysłania dwóch śmigłowców. Pełną gotowość kontyngent ma osiągnąć w czerwcu, transport do Czadu miałby się zacząć na przełomie marca i kwietnia, najpierw jednak potrzebna jest decyzja UE o rozpoczęciu misji. Unia ma ją podjąć 28 stycznia.

Jak powiedział Komorowski,

są dwa powody zaangażowania Polski w tę operację - humanitarny i polityczny. Wiceminister zwrócił uwagę na dramatyczną sytuację ludności cywilnej i fakt, że dotychczasowe działania ONZ i Unii Afrykańskiej, bez wsparcia UE, okazały się nieskuteczne. Dodał, że Polska, przyczyniając się do poprawy bezpieczeństwa w Afryce, chce umocnić swą pozycję w wyznaczaniu europejskiej polityki bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Szef Sztabu Generalnego

gen. Franciszek Gągor zapewnił, że polski kontyngent pozostanie w Czadzie nie dłużej niż rok od rozpoczęcia misji. Powiedział, że w szkoleniu polskich żołnierzy przygotowywanych do misji uczestniczą także instruktorzy z innych państw, w tym USA i Kanady, a polskie wojsko korzysta z doświadczeń Francji, Niemiec i Czech.

Gągor przytoczył opinię kontrwywiadu wojskowego, którego zdaniem w Czadzie zagrożone w większym stopniu niż wojsko będą "miękkie cele cywilne".

Przewodniczący komisji obrony

Janusz Zemke (LiD) podkreślił, że misja w Czadzie ze względów klimatycznych będzie najtrudniejsza pod względem zabezpieczenia medycznego. Szef SG zapewniał, że wojsko przygotowuje opiekę medyczną na odpowiednim poziomie.

Unia Europejska na mocy mandatu ONZ zamierza wysłać do Czadu misję pokojową, by chronić uchodźców z sudańskiego Darfuru, uciekających z miejsc ogarniętych walkami rebeliantów i armii rządowej.

Rozpoczęcie misji opóźnia się

z braku środków transportu i zabezpieczenia medycznego. Początek planowano wcześniej na grudzień ubiegłego roku, zabrakło jednak śmigłowców i jednego z trzech planowanych szpitali polowych.

Największą część sił, których liczebność - łącznie z odwodem - ma przekroczyć 4 tys. osób, wystawi Francja. W składzie polskiego kontyngentu przewidziano kompanię manewrową żandarmów, którzy mają doświadczenie z misji w Kongu.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wojsko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy