Życie to wyścig

Na torze nie ma czasu na myślenie. Każdy ruch musi być wcześniej zaplanowany. I to co do ułamka sekundy! - mówi 20-letni Robert Kubica, pierwszy Polak, który zasiądzie za kierownicą bolidu Formuły 1.

Dzień dobry: Zostałeś mistrzem świata formuły World Series by Renault. To sukces na miarę zwycięstwa Adama Małysza w Turnieju Czterech Skoczni!

Robert Kubica: Z zespołem Epsilon Euskadi zdobyliśmy mistrzostwo na dwa wyścigi przed końcem rozgrywek, a ja indywidualnie zdobyłem mistrzostwo na trzy wyścigi przed końcem. Zadowolony jestem nie tylko z samego wyniku, ale przede wszystkim z równej jazdy - na 15 wyścigów 11 razy było podium, 4 razy najwyższe!

Teraz chyba będziesz mógł już przejechać dwa ostatnie wyścigi na luzie?

Reklama

Nigdy nie odpuszczam - założyłem sobie, że muszę zdobyć 10 punktów w każdym wyścigu. Aby wyrobić tę normę, do końca sezonu muszę zdobyć jeszcze 16 punktów. Teraz, we Włoszech na torze Monza, także chcę wygrać.

Piętnaście wyścigów. Które z nich najbardziej utkwiły ci w pamięci?

Za najprzyjemniejszy uważam wyścig w Bilbao, gdzie zapewniłem zwycięstwo swojemu zespołowi - wygrałem dwa wyścigi w jeden weekend. Tym bardziej się z tego cieszyłem, że właśnie w Bilbao jest siedziba zespołu Epsilon Euskadi. Natomiast najszybciej chciałbym zapomnieć wyścig z Malezji. Prowadziłem, do mety został jeden zakręt i jedno 4-kilometrowe okrążenie, gdy bolid zgasł. Cały zespół nie pamięta takiej sytuacji, po prostu zgasło wszystko. No i było już za późno, aby coś osiągnąć.

Jako pierwszy Polak zasiądziesz w fotelu prawdziwego bolidu Formuły 1.

To jest nagroda za zwycięstwo w World Series by Renault. W grudniu pojadę do Hiszpanii na testy w teamie Renault F1. Wcześniej miałem zasiąść za kierownicą bolidu zespołu Minardi w dwóch godzinnych sesjach treningowych przed Grand Prix Chin. Nie udało się.

Taka "przejażdżka" to tylko przyjemność, czy ma też praktyczne znaczenie?

Chodziło o to, abym zobaczył wszystko od środka, poczuł zespołowy feeling, sprawdził, jak taki bolid się prowadzi. Nie ma mowy o swobodnej jeździe, taki trening służy do tego, by przetestować bolid w różnych warunkach i ustawieniach, a potem do wyścigu wybrać najlepsze. Jeden z kierowców opowiadał mi, że gdy na treningu, po okrążeniu toru, został zatrzymany w boksie, bolid natychmiast otoczyli mechanicy. Po minucie powiedziano mu, że teraz pojedzie 4 sekundy szybciej. Wydawało mu się to niemożliwe, przecież już jechał najszybciej jak mógł. A jednak dało się szybciej. Taki pojazd po naciśnięciu jednego guzika zachowuje się zupełnie inaczej.

Czy pędząc 250 km na godzinę, czuje się strach, radość?

Najważniejsza jest koncentracja, skupiasz się tylko nad jazdą, na nic innego nie ma miejsca. Strachu nie może być. To pierwsza bariera, która nie pozwala jeździć szybko. Radość jest na końcu, gdy osiągniesz dobry wynik.

Jest czas na analizowanie sytuacji na drodze, decyzję, jak zachować się na tym zakręcie, który właśnie widać?

Wyścig polega na tym, że jedzie się na 100 proc. możliwości swoich i maszyny. Inaczej nie będzie zwycięstwa. Nie ma czasu na jakiekolwiek zastanawianie się, liczą się ułamki sekund. Wszystko jest zaplanowane. Torów uczy się na pamięć, nie są specjalnie skomplikowane. Tor ma np. 15 zakrętów, jeśli przejdziesz go dwa razy na piechotę, to wszystko masz w głowie. Potem trzeba poznać punkty zahamowań, zapamiętać, czy są jakieś nierówności. Także ważne jest to, aby zaobserwować, gdzie jeżdżą inni - po przejeździe zostaje guma z opon i już bolid prowadzi się inaczej.

Zwycięstwo zależy od takich szczegółów?

Sama jazda po prostej to nie problem. Trudności zaczynają się, gdy widzimy zakręt, który normalnie pokonalibyśmy 100 km/h, a tu trzeba go przejechać dwa razy szybciej. Pokonując każde okrążenie, trzeba wiedzieć, gdzie należy hamować, a gdzie dodać gazu. Można się pomylić o 20 cm, ale o 50 cm przy hamowaniu z 250 km/h już nie. Trzeba być perfekcyjnym w każdym momencie.

Te pół metra ma znaczenie?

Przy jednym zahamowaniu nie, ale gdy spóźnimy się kilka razy, to już odbije się na końcowym wyniku. W Astorii byłem drugi w swojej grupie, a gdybym miał czas gorszy o 0,05 sekundy, to byłbym piąty i spadłbym do czwartego rzędu. Pięć setnych sekundy przy okrążeniu trwającym minutę i 25 sekund wydaje się mało, ale w końcowym rozliczeniu ma znaczenie.

W bolidzie F1 lub podobnym raczej cię w Polsce nie zobaczymy, ale polscy kibice mogli się z tobą spotkać na Rajdzie Wawelskim. Zasiadłeś za kierownicą samochodu WRC.

Jechałem jako "zerówka", czyli załoga niebiorąca udziału w rajdzie, tylko robiąca ostatni przed startem zawodników przejazd trasy. Spokojna jazda, dla rozluźnienia, relaksu. Nie mam obaw przed jazdą samochodem WRC, jechałem już Rajd Barbórki i myślę, że nie najgorzej sobie radziłem.

Tegoroczny sezon dobiega końca, czas pomyśleć o następnym. Czy wiesz już, gdzie w przyszłym roku będziesz zdobywał punkty?

Następny sezon to dziś sprawa otwarta. W tej chwili pracują nad tym menedżerowie. Może się to wyjaśnić za 2 tygodnie lub za 4 miesiące. Są różne opcje - mam nadzieję, że uda się wybrać taką, która będzie korzystna tak pod względem finansowym, jak i sportowym, abym mógł się rozwijać jako kierowca. GP 2 byłoby dobrym rozwiązaniem, F1 - jako kierowca testowy także. Pozwoliłoby to nabrać doświadczenia, a poza tym może dzięki temu udałoby mi się zostać kierowcą etatowym jakiegoś teamu w sezonie 2007. Jest jeszcze propozycja z USA - wyścigi w amerykańskiej odmianie Formuły 1.

ROBERT KUBICA
Kto? 20-letni krakowianin.
Co zrobił? Trzy lata temu, debiutując w Formule 3, od razu zwyciężył na torze Norisring w Norymberdze, w tym roku także wygrał swój pierwszy wyścig w formule World Series by Renault na torze Zolder w Belgii. Sezon zakończył, zdobywając mistrzostwo świata w tej formule. Kubica ściga się od dziecka. Najpierw z pomocą ojca, który sam przygotowywał pojazdy i finansował starty w wyścigach gokartowych, potem już jako profesjonalista. W wieku 13 lat podpisał (a właściwie rodzice) pierwszy kontrakt z profesjonalnym teamem gokartowym. Od tamtej pory jest w ciągłych rozjazdach, startując i zdobywając tytuły w różnych seriach wyścigowych.
Co lubi? Wyścigi samochodowe, ale prywatnie jeździ bardzo spokojnie; grę w golfa i odpoczynek w domu.

Co to jest WSbR?

World Series by Renault to powstała z połączenia dwóch innych serii wyścigów formuła rajdowa rozgrywana pod auspicjami firmy Renault. W wyścigowej tabeli sytuuje się za Formułą 3, a przed GP2 (dawniej Formuła 2) i Formułą 1. Samochody tej kategorii napędzane są silnikami V6 o pojemności 3,5 litra i mocy 425 KM. Osiągają prędkość 300 km/h, a do setki przyspieszają w trzy sekundy. Przeciążenia występujące przy pokonywaniu zakrętów czy hamowaniu sięgają 3 g. Bolidy wyglądają niemal jak auta F1, napęd przenoszony jest za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni, której przełożenia zmieniane są przyciskami pod kierownicą, podobnie jak w F1.

Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy:

Robert daje nam nadzieję na to, że po raz pierwszy zobaczymy Polaka w Formule 1. Jest młody, zdolny, ambitny i bardzo szybki. Jeździ z głową, kończy większość wyścigów. Ma zadatki na wielkiego zawodnika. Jego kariera rozwija się wręcz książkowo, ale moim zdaniem na prawdziwy debiut w wyścigu F1 trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Za większością kierowców stoją potężni sponsorzy, a więc i wielkie pieniądze. Sam talent nie jest jeszcze przepustką do tych elitarnych wyścigów. Niepotrzebnie media tworzą presję na jego szybki debiut, a jemu teraz potrzeba więcej spokoju i koncentracji na realizacji upragnionego celu. Trzymam kciuki za Roberta.

Tomasz Kunert

Przeczytaj też:
Kubica w F1 czy F2?
Kubica o pieniądzach i nie tylko...
Czy Kubica pojedzie także w Japonii?

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: kierowca | Robert Kubica | bolid | wyścigi | wyścig
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy