Wiśniewski hazardzistą?!

O tym, że wbrew temu, co ludzie mówią, Michał Wiśniewski nie jest hazardzistą i o tym, dlaczego grę w pokera można polecić każdemu, mówi sam Michał Wiśniewski w rozmowie z Mateuszem Lubińskim.

Mateusz Lubiński: Serwisy plotkarskie pisały, że Wiśniewski wpadł w szpony hazardu i nakłania do tego żonę. Czy to prawda?
Michał Wiśniewski, lider zespołu "Ich Troje": Nie uważam, że poker to hazard. Kto tak pisze, ten nie wie tak naprawdę, o czym pisze. Minęły już czasy, kiedy poker był grą rodem z półświatka, tak jak to jest pokazane na przykład w filmie "Wielki Szu". Zresztą bardzo lubię ten film, ale o pokerze w jego współczesnej, najpopularniejszej odmianie, czyli Texas Holdem, się z niego niczego nikt nie dowie.

Reklama

To rozrywka umysłowa, a grają w nią różni ludzie - także profesorowie uniwersytetu czy prezesi dużych firm, których nikt nie posądzi o to, że źle inwestują. Bardziej niż na przykład do ruletki należałoby go porównywać do brydża.

Grałeś w ten weekend?
Nie, nie grałem. Ja tak naprawdę bardzo mało gram. Moja styczność z pokerem sprowadza się głównie do tego, że zajmuję się promocją pokera. Ale nie robiłbym tego, gdybym nie lubił tej gry.

Więc trudno mówić o wpadnięciu w szpony hazardu?
Na pewno trudno. Właściwie gram okazjonalnie, jeśli otrzymuję zaproszenie w ramach promocji pokerroomu. W kasynie gier nie gram w ogóle. Jeśli chcę się zrelaksować, to wybieram raczej latanie niż pokera.

Na turnieju z serii European Poker Tour w Monte Carlo, po którym pisano, że wpadłem w szpony hazardu, zagrała moja żona, a nie ja. A otrzymała zaproszenie od firmy, z którą współpracuję, w prezencie na urodziny. Żona mnie ogrywa, gra lepiej, bardziej agresywnie. A ja nie wyłożyłbym 10 tys. euro, żeby zagrać.

Nie stać cię?
To nie ważne, czy mnie stać, czy nie. Nie czuję się na tyle dobrym graczem, żeby spodziewać się zwrotu tej sumy. Może nadejdzie taki dzień, ale nie nadszedł.

Można liczyć na zwrot sumy? Jak ze swojego punktu widzenia to oceniasz?
Sam znam przynajmniej kilkanaście osób, które żyją z pokera zarabiając około 3 tys. euro miesięcznie, więc chyba można.

Znam sporty, które wymagają o wiele więcej czasu i inwestycji, a sukces jest o wiele mniej pewny. Oczywiście w pokera można stracić.

Poker to sport dla każdego. Grają bardzo różne grupy społeczne, ale przy stole pokerowym łączy ich gra, a nie dzieli wykształcenie, sposób ubierania czy poglądy polityczne. To mi się bardzo w tej grze podoba.

Tutaj poznasz zasady Texas Holdem i możesz sprawdzić swoje siły zupełnie za darmo

A tutaj zobaczysz "pokerowy" teledysk Michała Wiśniewskiego

Ty liczysz na zwrot sumy?
Ja wszedłem w biznes. Poker nie jest moim hobby, nie planuję też pokerowej kariery. To dla mnie sposób zabezpieczenia swojej przyszłości. Teraz jestem popularny, ale trzeba przecież w życiu coś robić, gdy mija twoje pięć minut popularności. Zawsze powtarzam, że pięć minut trwa właśnie pięć minut. Nigdy godzinę. I staram się znaleźć sposób na życie, gdy moja popularność przeminie.

Moim zadaniem jest pokazanie ludziom, że poker to fajna rozrywka. Polecam każdemu pokera, bo grać może każdy. I nie trzeba też od razu na pieniądze. W internecie można grać "za darmo" - na punkty czy miejsca. Polecam taką grę i sprawdzenie, czy osiąga się wyniki.

To rozrywka intelektualna. Mi na przykład sprawia bardzo dużo satysfakcji dobrze zagrany turniej.

W jednym z takich darmowych turniejów, organizowanym przez Unibet.com można przy okazji ograć Michała Wiśniewskiego. Jak to wygląda?
To jest turniej z darmowym wstępem, w którym pula nagród wynosi 150 euro. Dodatkowo osoba, która wyeliminuje mnie, otrzymuje nagrodę w wysokości 50 euro.

Całość wygląda więc tak, że jest to polowanie na Michała Wiśniewskiego. I odbywa się tak zwany "gambling"- ludzie sprawdzają mnie ze wszystkim, bo a nuż coś trafią.

Ja generalnie jestem bardzo konserwatywnym graczem i gram z mocnymi rękami. W tym turnieju gram jeszcze bardziej tight, bo muszę się jakoś bronić. A że wszyscy na mnie polują, to choć zwykle mam oczywiście typowego pecha, to z drugiej strony często zachodzę wysoko i zajmuje wysoką pozycję.

Z tego, co mówisz, wynika, że nie tylko grasz, ale też umiesz grać. Kto cię nauczył?
Zasad nauczyli mnie koledzy z zespołu, ale początki miałem naprawdę trudne (śmiech). Potem trochę poczytałem, poznałem ludzi, którzy grają zawodowo. Trochę ich grę podpatrzyłem i teraz jest już lepiej. Generalnie lubię grać z dobrymi graczami, bo można się od nich dużo nauczyć.

Jaka jest twoja ulubiona ręka?
Jak chyba każdego gracza - parka asów. Nie mam żadnej niestandardowej ręki typu 26 nie w kolorze, którą obdarzałbym specjalną sympatią związaną z jakimś wydarzeniem.

Zajmowanie się promocją pokera nie zabiera ci czasu na pisanie piosenek?
Kończymy właśnie płytę, która wyjdzie 27 października, więc to chyba najlepiej świadczy o tym, że udaje mi się to pogodzić.

Powtarzam jeszcze raz, że tak naprawdę nie mam za dużo czasu na grę i sam gram mało. A żeby odnosić sukcesy w pokerze, trzeba się temu poświęcić, grać regularnie i wyznaczać sobie cele.

Tak jak gdy ktoś chce odnieść sukces w śpiewaniu?
Tak. Tak jest chyba ze wszystkim w życiu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: poker
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy