Ganiał po ulicach w żółtych kalesonach, uciekając przed milicją, siedział więcej niż jeden raz, dzięki niemu naczelna prawicowa partia w Polsce przyjęła przybysza z Mozambiku - a to była dopiero połowa jego kariery. Od 30 lat z Big Cycem, jeszcze dłużej w różnych stowarzyszeniach, teatrach i kolektywach wyśmiewa polską rzeczywistość. Skutek odnosi może różny, ale nigdy nie przestaje. W rozmowie z nami mówi o sile happeningów, lojalności Big Cyc wobec fanów i o tym, że "Jerzy Owsiak chyba popełnił błąd".
Z Krzysztofem Skibą spotkaliśmy się z okazji promocji jego autobiografii. Książka "Skiba. Ciągle na Wolności. Autobiografia łobuza" stworzona przez Krzysztofa Skibę, Jakuba Jabłonkę i Pawła Łęczuka wyszła kilka dni temu nakładem wydawnictwa Sine Qua Non.
Bartosz Kicior: Jak to było z Joelem Muiangą, czyli słynnym "Makumbą" - naprawdę otrzymał członkostwo KPN-u dzięki wam?
Krzysztof Skiba: Tak, to było członkostwo honorowe. Partia utrzymywała, że 100 tys. sprzedanych płyt to 100 tys. zgłoszeń o przyjęcie Joela do partii. W zwrotce jest wers "Ja mieszkać tu długo i nie wiedzieć czemu, nie chcą mnie przyjąć do KPN’u" - dzisiaj oczywiście KPN-u już nie ma, ale wtedy był taką partią prawicową, radykalną.
Swoją drogą na nowej płycie Big Cyca, "30 lat z wariatami" wydanej na 30-lecie zespołu pojawiło się mnóstwo gości w nowych aranżach naszych utworów, między innymi Poparzeni Kawą Trzy, którzy zmienili tekst: z "KPN-u" na "ONR-u".
A samo przyjęcie odbyło się na słynnej imprezie z okazji wręczenie Big Cycowi złotej płyty, w ekskluzywnej sali bankietowej. (Wtedy jeszcze urządzano takie imprezy, dzisiaj przede wszystkim złotą płytę dostaje się za 15 tys. sprzedanych egzemplarzy, wtedy to było 100 tys., a platyna 200 tys.). Oczywiście należy to potraktować jako rodzaj happeningu: Joel ubrał się w biały garnitur, prezentował się jak prezydent jakiegoś afrykańskiego państwa, a Krzysztof Król, ówczesny przewodniczący partii, wręczył mu legitymację.
Jedna z gazet skomentowała złośliwie: "Moczulski ma czarnego członka". Wiadomo, Leszek Moczulski był założycielem partii i bez żadnych podtekstów erotycznych - naprawdę KPN miał w swoich szeregach czarnoskórego!