Plusy i minusy bycia modelem. Jak radzić sobie w tej branży?

Ma 26 lat i - jak sam przyznaje - dopiero zaczyna poważną przygodę ze światem modelingu. Jakie według niego są plusy i minusy tej pracy? Co należy zrobić, żeby zostać modelem? Czego nie należy robić, by nie wpaść w sidła nieuczciwych agencji? Na te i inne pytania w rozmowie z INTERIA.PL odpowiedział model - Błażej Kutyła.

Co należy zrobić, by zostać modelem?

Błażej Kutyła: - Pierwszym i chyba najważniejszym krokiem jest rozesłanie swoich zdjęć do różnych agencji, bo to na ich podstawie potencjalny model może zostać zauważony. Nie muszą to być profesjonalne fotosy, ważne jednak, by osoba znajdująca się na nich była naturalna.

- Stanowczo odradzam robienia tzw. dziubków i "sweet foci". Specjaliści pracujący w agencjach bardzo szybko wychwycą osoby z charakterystycznymi rysami twarzy i to właśnie one mają największe szanse na zaistnienie w tej branży. Ja kieruję się zasadą, że należy związać się z agencją, która tak naprawdę mnie chce i ma na mnie pomysł.

Reklama

Czyli jeśli dajmy na to zgłosi się agencja, która zaproponuje sesję w gazetce osiedlowego marketu przy promocji węża ogrodowego, to należy się zdecydować?

- Od czegoś trzeba zacząć (śmiech). To już kwestia gustu i indywidualnych priorytetów. To bardzo delikatny temat, bo nie brakuje agencji, które chcą na modelach zarabiać, nie dając im nic w zamian. Dlatego warto poszukać firmy, która zechce w nas zainwestować -  chociażby robiąc nam na początku "książkę" (album ze zdjęciami  - przyp. red.), a dopiero później oferując konkretne zlecenia.

Taka gazetka osiedlowego marketu może być dobrym rozwiązaniem dla osób bez doświadczenia. Gdzieś przecież trzeba nabrać wprawy w pracy przed obiektywem aparatu.

Jak zaczęła się twoja przygoda z modelingiem?

- Od zupełnego przypadku. Jedna z moich koleżanek organizuje komercyjne pokazy i  w ostatniej chwili wypadł jej jeden z modeli. Niezobowiązująco zapytała mnie, czy zechciałbym go zastąpić ten jeden raz. "Przejdziesz się kawałek i to wszystko. Będzie fajnie, zobaczysz" - powiedziała.

- Zdecydowałem się, bo kilka lat wcześniej próbowałem swoich sił w tej branży, ale życie pokierowało mnie w zupełnie inne strony i z moich planów nic wówczas nie wyszło. Na pokazie poznałem moją obecną agentkę, która powiedziała, że widzi we mnie potencjał. Zadzwoniła do mnie na drugi dzień, zaprosiła na testy, później poszedłem na pierwszy casting.

Na czym polegają testy?

- To profesjonalne zdjęcia, które pokazują, jak model czuje się przed obiektywem aparatu, określają plastyczność jego twarzy oraz - co najważniejsze - potencjał, jakim dysponuje. Dlatego dobrze jest mieć jak najlepsze testy, ponieważ również od tego zależy, jakie w przyszłości będziemy otrzymywać zlecenia. Mówiąc najkrócej - to forma niezobowiązującej, ale bardzo ważnej sesji.

Powiedziałeś, że kilka lat temu próbowałeś swoich sił w tej branży, ale nie udało ci się w niej zaistnieć. Zatem co się zmieniło od tego pierwszego niepowodzenia?
- Przede wszystkim to ja się bardzo zmieniłem pod względem fizycznym. Mam na myśli rysy twarzy, które bardzo się wyostrzyły. Od dwudziestego piątego roku życia czuję się ze sobą bardzo dobrze. Pewność siebie bardzo pomaga w tej pracy, bo wtedy można sobie pozwolić na więcej. Żeby wyszły dobre zdjęcia, trzeba się wyluzować i najzwyczajniej w świecie bawić się tym.

Czy modelem można zostać w każdym wieku?

- Faceci mają o tyle łatwiej, że jeśli fajnie się starzeją, to mogą pracować do czterdziestki lub nawet dłużej. W kolekcjach garniturów najczęściej występują dojrzali mężczyźni, a nie 20-latkowie. Zatem ta furtka otwarta jest dla wszystkich.

A jeśli chodzi o wzrost?

- Każdy może znaleźć dla siebie rynek. Na kontrakty do Azji wyjeżdżają najczęściej niewysokie, szczupłe osoby o dziecięcych rysach twarzy - maksymalnie 185 cm wzrostu. W Europie standardem jest 190-193 cm. Podobnie w Stanach Zjednoczonych - zazwyczaj poszukiwani są mężczyźni szczupli i wysocy.

Sesje zdjęciowe, wybiegi - traktujesz to jako swój zawód?

- Mam w życiu taką zasadę, że jeśli się za coś zabieram, to angażuję się w stu procentach. Z modelingiem jest dokładnie tak samo.

Ćwiczenia i restrykcyjna dieta to codzienność w pracy modela?

- Ja zawsze byłem aktywny fizycznie, biegałem, pływałem, więc dla mnie to nie jest problem. Natomiast muszę uważać na to co jem. Dotychczas moim mankamentem był brzuch, ale z nim już sobie poradziłem (śmiech). Nie głodzę się, nie przesiaduję godzinami u kosmetyczki i moim życiem nie zawładnęła siłownia. Wystarczy dbać o higienę, trochę się ruszać, dobrze się odżywiać.

Jakie są plusy i minusy bycia modelem?

- Dla mnie jednym z głównych plusów jest możliwość podróżowania po świecie. Podejrzewam, że pracując gdzieś za biurkiem w korporacji, nigdy nie odwiedziłbym tylu miejsc i nie poznałbym tylu wspaniałych ludzi, ich kultury itp. Paradoksalnie, dla mnie minus związany jest właśnie z podróżowaniem.

- Jestem bardzo mocno związany ze swoją rodziną, więc dla mnie długa rozłąka z najbliższymi stanowi problem. Niedawno wróciłem do kraju z dwumiesięcznego pobytu w Barcelonie i po powrocie do Polski tylko dwa dni mogłem spędzić ze swoją rodziną, bo szykował się kolejny zagraniczny wyjazd.

Co czujesz lub o czym myślisz w momencie wyjścia na wybieg? Zwracasz uwagę na osoby siedzące na sali?

- Nie zwracam uwagi z jednej prostej przyczyny - ja ich nie widzę. Światło, które bije mi prosto w oczy, jest tak mocne, że zastanawiam się, kiedy ten cholerny wybieg się kończy, bo raczej nie chciałbym z niego spaść (śmiech). Na końcu każdego wybiegu jest takie miejsce, w którym model musi na kilka sekund się zatrzymać. Podczas prób nie ma takiego światła jak na oficjalnym pokazie, więc wówczas dokładnie widać ten punkt. Zatem kiedy wybija "godzina zero",  jest lekki stresik.

Zdarzają się jakieś nieprzewidziane sytuacje tuż przed wejściem na wybieg?

- Ja póki co jeszcze takich nie miałem. Mam dosyć długie włosy, więc kiedy trzeba się przebrać, by za chwilę znowu pokazać się publiczności, to pojawia się problem z zachowaniem tej wystylizowanej wcześniej fryzury. Ale w zasadzie to nie mój problem lecz fryzjera.

Jak najbliżsi zareagowali na twoją profesję?

- Wspierają mnie, bo widzą, że odnajduję się w tym wszystkim i bardzo to lubię. Żyją moimi sukcesami, dopingują mnie.

Nie próbowali cię przekonać, żebyś zajął się jakąś "normalną pracą"?

- Na wszystko przyjdzie czas. To nie jest tak, że świat mody zawładnął moim życiem i nic innego już się nie liczy. Bardzo poważnie i profesjonalnie podchodzę do swojej pracy, ale mimo wszystko staram się zachować należyty dystans do tego świata.

- Jestem początkującym modelem, nie mam dużego doświadczenia, więc po prostu cieszę się tym, co przynosi każdy kolejny dzień. Daję sobie rok, może dwa - wówczas zobaczę, w którym miejscu jestem i zastanowię się, czy nadal chcę to robić. Póki co praca modela sprawia mi przyjemność, więc nie widzę powodów, by z niej rezygnować.

Ale chyba w tej branży nie zawsze jest tak kolorowo...

- Nie brakuje agencji, którym obce jest pojęcie gry fair play. Dlatego według mnie bardzo istotną kwestią w tym zawodzie jest psychologia. Młodymi osobami łatwo jest manipulować i nierzadko zdarza się, że są one oszukiwane i wykorzystywane. Chodzi oczywiście o pieniądze.

- Ja do każdej propozycji współpracy podchodzę z dużym spokojem i zanim podejmę ostateczną decyzję, to przemyślę to sto razy. Nie napalam się w momencie, kiedy dzwoni telefon i słyszę w słuchawce, że czeka mnie świetny kontrakt i worek pieniędzy. Za dużo już przeżyłem i za dużo widziałem, by dać się nabrać na przysłowiowe gruszki na wierzbie.

Czy praca modela to praca dla próżnych?

- Najczęściej takie słowa padają z ust osoby, która siedzi przed telewizorem z paczką chipsów. Ludzie nie lubią, jeśli komuś wiedzie się lepiej niż im, widzą tylko profity, a nie dostrzegają nakładu pracy, jaki został włożony w sukces . Jeśli Kowalski widzi, że jego sąsiad ma lżejszą, ciekawszą i lepiej płatną pracę od niego, to sądzi czasem, że ten sąsiad jest złodziejem albo kombinatorem...

- Model nie pracuje tak ciężko jak górnik, ale ten fach nie polega tylko na uśmiechaniu się do aparatu czy spacerowaniu po wybiegu. W dniu pokazu, który ma się odbyć w późnych godzinach wieczornych, pracuje się od samego rana, bo trzeba przecież zrobić próby. Zabrzmi to banalnie, ale człowiek męczy się podczas samego czekania na swoją kolej. Niekiedy przychodzi ogromne znużenie. Sesje zdjęciowe również pochłaniają dużo energii, bo czasem spędzamy na planie po kilkanaście godzin.

Jak dużo można zarobić w tej branży?

- Na samym początku trzeba uzbroić się w cierpliwość. Na wielkość naszych zarobków składa się wiele czynników, takich jak bogate portfolio, potencjał, liczba wykonanych zleceń, prestiż kampanii i - co chyba najważniejsze - szczęście ( śmiech ). Modele są jeszcze w tej uprzywilejowanej sytuacji, że mogą pracować średnio 10 lat dłużej niż modelki. Moim zdaniem najlepsze pieniądze można zarobić na reklamach telewizyjnych, w których płace są bardzo atrakcyjne.

Jakie masz zawodowe plany na najbliższy czas?

- Najbliższe miesiące spędzę w podróżach. Wybieram się na kilka dni do Londynu,  a po powrocie do Polskie czeka mnie "Fashion Week" w Łodzi. Następnie wyjazd do Barcelony, zaś w maju wybieram się do Mediolanu, gdzie spędzę dwa miesiące, potem wystąpię w Berlinie. Na przełomie lipca i sierpnia wyjeżdżam na kontrakt do Nowego Jorku, gdzie będę pracował z jedną z tamtejszych agencji.

Co musisz zrobić, żebyś poczuł się spełniony w tym zawodzie?

- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nigdy nie myślałem w takich kategoriach. Nie chcę robić czegoś na siłę, działać wbrew sumieniu. Byłbym jednak hipokrytą gdybym teraz powiedział, że wcale nie zależy mi na coraz lepszych kontraktach, pieniądzach, wyjazdach, kampaniach.

- Chcę się rozwijać, a to chyba nic złego. Jestem jednak na początku tej poważnej przygody ze światem modelingu, więc na razie bawię się tym wszystkim. Nie mam zamiaru do celu dążyć po trupach...


Rozmawiał: Łukasz Piątek

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Alex Minsky | agencja | stres | fotografia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama