Jacek Szpilarski: Nurkowanie to wielka przygoda

Nurkował w polskich wodach i za granicą, na koncie ma niejedną przygodę. O nurkowych doświadczeniach i poradach dla początkujących opowiada Jacek Szpilarski, autor książki "Moje nurkowania, czyli od kaleson do twinsetu".


Rozpoczął już pan sezon nurkowy?

Jacek Szpilarski: - Niestety, na wodach otwartych jeszcze nie zacząłem. Mój suchy skafander zaczął przeciekać i muszę go wysłać do naprawy. Sezon rozpocząłem już 12 stycznia, gdy w ramach WOŚP zorganizowaliśmy na basenie w Grodzisku Mazowieckim "Piknik nurkowy", na którym dzieci, dorośli a nawet niepełnosprawni, mogli popływać nieodpłatnie w akwalungu.

Jaki jest pana najbliższy nurkowy cel? Polska, zagranica?

- Podczas festiwalu filmów o nurkowaniu widziałem film pokazujący, jak w jeziorze w okolicach Poznania nurkowano w towarzystwie półtorametrowych jesiotrów. To musiało być ekscytujące. Chciałbym tego doświadczyć. Jeśli chodzi o zagranicę, to planuję nurkować we wrakach i jaskiniach Malty i Gozo. Moim największym marzeniem i celem jest zanurkować w Cenotach Kuby albo Meksyku.

Reklama

Jakie nurkowe miejsca wspomina pan z największą przyjemnością?

- Najwspanialsze nurkowanie to nocne pływanie z synem na wraku "Thistlegorm" na Morzu Czerwonym w Egipcie.

W książce opisuje pan różne egzotyczne miejsca, a przecież nurkuje pan też w Polsce?

- Nurkowanie to wielka przygoda i niekoniecznie trzeba wyjeżdżać od razu do Egiptu. Brałem udział w nurkowaniu nocnym w jeziorze Forbin na pojezierzu Brodnickim. Niestety, woda tak "zakwitła", że widoczność była tylko na wyciągnięcie ręki. Nagle przepłynął węgorz - przy takiej widoczności zrobił wrażenie. Potem z partnerem wynurzyliśmy się, a tu na powierzchni spektakl, którego długo nie zapomnimy... W świetle naszych latarek setkami wylęgały się komary, a wokół tego uwijało się stado jaskółek. Byliśmy w centrum akcji!

- Jakie jeszcze wspomnienia przywozi pan ze swoich wypraw?

- Każde nurkowanie, nawet to najnudniejsze, czegoś uczy. Raz ugryzła mnie murena. Doświadczeni nurkowie wiedzą, że z murenami jest jak z psami - niektóre można przytulić, ale niektóre mogą "dziabnąć"... Widziałem wielkie mureny w norach, wolno płynące, a nawet polujące. Zrobiłem zdjęcie jednej, na którym można policzyć jej zęby. A ugryzła mnie malutka, może półmetrowa, na wraku "El Minija".

Co pana ciągnie pod wodę? Nurkował też pana tata...

- Na początku była to tradycja rodzinna. Mój tata i jego bracia nurkowali już w latach 60. XX wieku. Następnie chodziło o zaszczepienie pasji i wspólne spędzenie czasu z moimi synami. Teraz doceniam podwodną ciszę, wszechogarniający spokój, odizolowanie od spraw codziennych. Cały stres, proza życia pozostają na powierzchni.

Pamięta pan swój pierwszy nurkowy raz? Od czego się wszystko zaczęło?

- Miałem może z sześć lat. Stryj wrócił z kontraktu w Libii i kupił swojemu synowi maskę, fajkę i płetwy. To był początek lat 70. i u nas w kraju królował ciężkozbrojny Stomil, ale tylko dla dorosłych. Zabrali mnie na pobliskie glinianki i mimo że nie umiałem jeszcze pływać po powierzchni, tata nauczył mnie schodzić na bezdechu "scyzorykiem" na dno. Pod koniec lata na rzece Krutynia już sam buszowałem po okolicznych zaroślach.

Co mógłby pan poradzić osobom, które zastanawiają się nad rozpoczęciem nauki nurkowania?

- Niestety, większość ludzi zaczyna od nurkowań w Egipcie. To wielki błąd. Do Egiptu najlepiej jechać już z patentem. Nie po to w końcu jedzie się na rafy koralowe, żeby całymi dniami czytać, uczyć się i wykonywać ćwiczenia. To można zrobić w Polsce.

O czym nie wolno zapominać schodząc pod wodę?

- To jest piękny sport, niektórzy mówią, że ekstremalny, ale to nie prawda. Jak w każdym sporcie, należy zachować rozwagę i rozsądek. Sprzęt jest dublowany, a nurkowania zawsze odbywają się w parach. Trzeba tylko pamiętać, że to nie jest nasze naturalne środowisko.

Rozmawiała: Alicja Skorupko

-----
Jacek Szpilarski jest autorem książki "Moje nurkowania, czyli od kaleson do twinsetu", w której opisuje swoje nurkowe przygody. Z zawodu geodeta, nurkuje od 14 lat.



INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy