Duży w Maluchu: VNM

Tomasz Lewandowski, bardziej znany jako VNM, to kolejny gość Filipa Nowobilskiego. Raper nie dał się namówić na to, aby zasiąść za kółkiem Malucha, ale szczerych wyznań nie zabrakło!

Filip Nowobilski: To, co prowadzisz?

VNM: Nie ma mowy. Ostatnie co prowadziłem to ciężarówka do rozmrażania samolotów na lotnisku w Anglii. To było 8 lat temu. Brak mi doświadczenia, stary.

Widzę po znajomych ile pieniędzy pakują w samochody. Ubezpieczenia, paliwo, mandaty. Jeśli nie wyjeżdżasz poza miasto, to w skali roku za taksówki płaci się bardzo podobnie.

Słyszałem, że będziesz dzisiaj nagrywał jakiś kawałek...

- Tak, mowa o dwóch featuringach na projekty producenckie znajomych. Nie mogę jednak nic o nich powiedzieć.

Muzyka, którą tworzysz zawiera w sobie pewną "misyjność"...

- Naprawdę?
 
... wiem, że tego się wystrzegasz, ale warszawski hip hop często mówi "rób tak, a nie tak", "idź tą drogą, a nie inną".

Reklama

- To jest jeden nurt hip hopu. Jeszcze kilka lat temu 90 procent kawałków było o tym. Teraz bywa różnie. Sam nie czuję się moralizatorem, nie uczę nikogo jak ma postępować. Opowiadam o swoim życiu, o moich błędach i sukcesach.

Ciekawi mnie to jak bardzo jesteś zadowolony ze swojego życia. Muzycy często mówią mi, że są szczęśliwi, ale uprawianie wolnego zawodu w tym kraju jest jednak niebezpieczne...

- Na swoją pozycję na scenie pracowałem 15 lat. Nie zrobiłem kariery na jednym hicie. Nie musze mieć złotej płyty. Mam ludzi, którzy mnie słuchają. Jedni od roku, inni od 15 lat.

A jak scharakteryzowałbyś swój styl?

- Przekazuję prostą treść w skomplikowanej technice i stylistyce. Reprezentuję nową szkołę, chociaż są jeszcze nowsze, i jestem wszechstronny. Robię kawałki w różnej stylistyce.

Wychodzisz poza swój gatunek?

- Nie do końca. Często szufladkuje się raperów po tym, że robią smutne numery na klasycznych bitach, takie z wyszukanym słownictwem lub kawałki na imprezę. Ja potrafię zrobić to wszystko. Nie da się mnie zaszufladkować i to jest dla mnie najważniejsze.

"Przez te lata była ze mną, niejedno przeżyłem przez nią, wstydziłem się gdy...

-... byłem szczylem".

To mocne słowa z kawałka "blizna", w którym przyznajesz się do tego, że blizna, którą masz na twarzy wywołała kompleksy. Czy dobre rozumiem te słowa?

- Niekoniecznie kompleksy. Idąc do podstawówki dziecko nie jest przyzwyczajone do tego, że spotka w niej gościa, który ma ucięty kawałek twarzy. Nie spotkałem jednak ludzi, którzy z tego powodu nie dawaliby mi żyć. Stąd też brak kompleksów. Oczywiście były jakieś żarty.

A jaką miałeś ksywę?

- Jak każdy Lewandowski - "Lewy". Sam zacząłem żartować na temat swojego wyglądu. Ale w pewnym momencie pomyślałem, że skoro pod tym względem gorszy od innych, to w czymś innym powinienem być lepszy. (...) Miałem zrobioną operację w wieku 4 lat, ale planowo rekonstrukcja żuchwy miała nastąpić kiedy miałem 18 lat. Czekałem na to 7 lat, to się nie wydarzyło. A kiedy mogłem już ten zabieg zrobić w Warszawie, to przestało mi na tym zależeć...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy