Duży w Maluchu: Bartosz Kapustka

Odmówił Turkom z Galatasaray, ale nie Filipowi Nowobilskiemu! Gościem najnowszego, 85. odcinka programu "Duży w Maluchu" jest piłkarz Cracovii i reprezentacji Polski, Bartosz Kapustka.

Wziąłem cię do Malucha, bo boję się, że za rok, czy pół roku już nie będziesz miał czasu się ze mną spotkać, jak inne gwiazdy reprezentacji.

- Zobaczymy, dużo działo się w zimie, ale od razu się od tego odciąłem. Chociaż rzeczywiście może tak być, że w lecie będę myślał o odejściu. Gdybym patrzył na każdą ofertę, zastanawiał się nad każdym klubem, to mógłbym odlecieć. Dopiero w maju się zastanowię.

Parę miesięcy temu była głośna sytuacja w jednym z krakowskich klubów, zostałeś uderzony na jakiejś imprezie. A ja się zastanawiam bardziej, jak ty do tego klubu trafiłeś, bo tam jest wejście od 21 roku życia.

- Wiesz co, nie zapytali mnie nawet, wchodziliśmy w parę osób. To była głupota, skończyło sie to na tyle poważnie, że ucierpiałem na tym w sporcie i w życiu prywatnym. Na pewno moja opinia poszła w dół. Ludzie mówili, że młody chłopak, że odwaliło mu, że tylko imprezy i tak dalej. Ale ja do tego podchodzę spokojnie, może coś takiego było mi potrzebne? Jeżeli by mnie to wszystko wciągnęło, to mogłoby być różnie, a tak to mam nauczkę. Choćby w ostatni weekend, kiedy graliśmy spotkanie, nie myślałem, żeby gdziekolwiek iść.

To kiedy ty się wyszalejesz?

- Też się nad tym zastanawiałem. Ludzie w moim wieku imprezują, robią różne rzeczy, a ja już w wieku dwunastu lat przeprowadziłem się do Krakowa i myślałem tylko o piłce i tak zawsze było. Kiedy każdy w weekend uderza na imprezę, ja jestem na wyjazdach i meczach i wszystko to mnie omija, ale nie narzekam, bo marzyłem, żeby grać w piłkę.

Czy ten cios na dyskotece był związany z animozjami kibicowskimi?

- Nie chodziło chyba o kluby, ale nie wiem, bo nie rozmawiałem z tą osobą. Spotkałem wtedy koleżankę na imprezie i dużo z nią rozmawiałem. Już wtedy miałem też dziewczynę, z którą jestem teraz, lecz ta osoba myślała, że mam jakieś zamiary...

Przed wywiadem rozmawiałem z tobą na temat trenera Smudy, który gościł u mnie w Maluchu. Myślisz, że trener Nawałka zgodziłby się na zaproszenie?

- Myślę, że trener Nawałka podchodzi do takich rzeczy z ogromnym luzem. Jest człowiekiem, który szybko łapie kontakt. Ja w pierwszy dzień myślałem, że będę piątym kołem u wozu tej reprezentacji. Przychodzę na pierwsze spotkanie, a trener mówi mi o meczach, które były półtora roku temu, wie wszystko o mnie i analizuje wszystkie szczegóły.

Jak to jest z relacjami z innymi zawodnikami w reprezentacji? Masz mentora, kogoś, kto cię wspiera?

- Jak przyjechałem na kadrę, to myślałem że mogą mnie nie znać. Przecież "Lewy", który gra w jednym z najlepszych klubów na świecie nie ogląda na co dzień Ekstraklasy i nie wie kim jestem. Wchodzę na kolację, "Lewy" podchodzi, mówi "Siema Bartek", rozmawiamy o Cracovii, o tym co się dzieje. To było miłe, że gość któremu kibicuję i którego oglądam od lat, może nie idol, bo tym był Ronaldinho, a obecnie Leo Messi, wie kim jesteś i czym się zajmujesz.

Jest jeszcze jedna kwestia dotycząca reprezentacji i tego, co za kulisami się dzieje. Czy Robert Lewandowski was motywuje? Ma posłuch w drużynie?

- "Lewy" ma wielki autorytet, widać że chce pomagać na treningach i swoim doświadczeniem pokazuje to na każdym kroku.

Ale krzyczy na was? Ma jakieś mowy motywacyjne przed meczami?

- Raczej podpowiada. Wiadomo, że jako kapitan potrafi zmotywować chłopaków, ale jest osobą spokojną. Bardziej chce wytłumaczyć pewne rzeczy, niż krzyczeć.

Reklama

Powiedz mi jeszcze, czego ci mogę życzyć na te kolejne miesiące, lata? Gdzie chciałbyś wylądować - w jakiej lidze? Jakie masz plany na najbliższy czas i do czego w życiu dążysz?

- Na dzień dzisiejszy myślę poważnie o tym, żeby grać w Bundeslidze. Zobaczymy jak to się potoczy. Ale przede wszystkim, żeby zdrowie dopisywało To jest najważniejsze w sporcie, bo jakby było coś nie tak z moimi nogami, to tracę wszystko, to co mam...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy