Dobry patriota to przede wszystkim dobry człowiek

Jakub Ćwiek /Tomasz Pluta /Wydawnictwo SQN
Reklama

Skoro nie możemy sobie zdefiniować jednolicie patriotyzmu, może chociaż spróbujemy znaleźć wspólną definicję dobrego człowieka? To by wiele ułatwiło – podkreśla Jakub Ćwiek, autor dopiero co wydanej książki "Zawisza Czarny".

"Kto ty jesteś? Polak mały. I co z tego, że nie biały" - powtarza główny bohater najnowszej powieści Jakuba Ćwieka. "Zawisza Czarny" to z hollywoodzkim rozmachem opowiedziana historia z pogranicza sensacji i fantastyki, ale też, a może przede wszystkim, cenny głos ze świata popkultury na temat naszych bolączek społecznych.

Dariusz Jaroń, Interia: Pewnie spodziewałeś się głosów oburzenia, decydując się na to, żeby Zawisza Czarny był... czarny. Czkawka wyznawców "białej Polski" była do przewidzenia, a czy ktoś cię zaskoczył swoją reakcją?

Reklama

Jakub Ćwiek: Trudno powiedzieć, czy do tej pory zaskoczyło mnie cokolwiek. Spodziewałem się zarówno wysypu ledwie piśmiennych krzykaczy z prawej strony, których razić będzie zestawienie ciemnego koloru skóry z polskim godłem, jak i ludzi, którzy widząc Murzyna i słowo czarny z miejsca uznają to za rasizm.

- To, że jest to postać komiksowa, która niczym Batman, przekuła to, co poczytywano mu za słabość w wyrazisty symbol swojej siły, ucieka każdemu, kto nie ma tego superbohaterskiego kontekstu. Ale tak jak mówię, to póki co reakcje środowisk skrajnych i w swej skrajności bezmyślnych i prostych, a więc łatwych do przewidzenia. Sądzę, że na prawdziwe zaskoczenia dopiero przyjdzie czas.

Fabuły zdradzać nie zamierzam, ale trzeba wspomnieć, że sprawiedliwie rozdzielasz razy. Obrywają nie tylko "prawdziwi patrioci", ale też lemingi z korporacji, lewaki, ONR, feministki, a nawet cykliści z masy krytycznej. Czy to w zamierzeniu miała być satyra na sytuację w kraju, a przede wszystkim na nas samych, zapatrzonych we własne i jedynie słuszne ideały, czy coś więcej?

- Na pewno miała to być satyra, niekoniecznie na obecną sytuację, bo ta jest bardzo dynamiczna, co właśnie na nas samych. Chciałem jednak, żeby prócz tego śmiechu - czasem przez zaciśnięte zęby - dołożyć trochę życiowych obrazków. Większość bohaterów drugiego planu ma tutaj normalne życie, i jest, w opinii bliskich czy otoczenia, dobrymi, fajnymi ludźmi.

- I tu gdzieś brzmi to pytanie, czy skoro nie możemy sobie zdefiniować jednolicie patriotyzmu, możemy chociaż spróbować znaleźć wspólną definicję dobrego człowieka? To by wiele ułatwiło.

Wspólne definiowane czegokolwiek wychodzi nam słabo. Były już rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej błysnął ostatnio hasłem, że osoba czarnoskóra nie może być Polakiem...

- Nie znam rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej, ale generalnie coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że rytuałem inicjacyjnym tej formacji jest uderzenie pełnowymiarową repliką miecza Chrobrego, którego miniaturki mają w klapach. To musi wywoływać trwały uraz i stąd podobne wypowiedzi.

Czytając książkę miałem podświadomie przed oczami Izu Ugonoha, kapitalnego polskiego pięściarza. Stwarzając Zawiszę czerpałeś m.in. z historii Augusta O’Browna, czarnoskórego powstańca z Warszawy, rozmawiałeś też ze studentem ze Śląska, który ze względu na swój kolor skóry został wykluczony ze środowiska polskich patriotów. To dlatego stworzyłeś czarnego patriotę i do tego superbohatera, że dziś nie ma dla niego miejsca w Polsce?

- Och, ależ jest miejsce. Nie możemy pozwolić na to, żeby bezmyślna hołota dyktowała nam cokolwiek tylko dlatego, że głośno krzyczy. A Izu, którego, przyznaję, nie znałem wcześniej i powiedział mi o nim dopiero Tomek Bagiński - to wręcz Zawisza wcielony. Śledzę filmiki z nim, jego wypowiedzi, to co robi i powiem ci, wymiana czterdziestu chłopców spod znaku falangi na jednego Izu mogłaby zrobić Polsce bardzo dobrze.

W książce punktujesz nasze liczne wady i choroby społeczne. Czy coś jeszcze leży ci na wątrobie poza rasizmem, nietolerancją, ślepym zapatrzeniem we własne przekonania i podatnością na manipulacje?

- Najbardziej irytują mnie dwie rzeczy: fanatyzm i ignorancja. Mocno ze sobą splecione, czynią też człowieka nimi zarażonego podatnym na manipulacje. I nieważne czy są to wpływy polityków, księży, filmowców czy lifeage'owych guru - jeśli zamiast myśleć, przeklejamy gotowce, to zawsze kończy się źle.

"Zawisza", chociaż jest przede wszystkim dobrą rozrywką, prowokuje do dyskusji o wartościach. Jesteś patriotą?

- Kiedyś myślałem, że nie. Że szereg wartości, jak rodzina, przyjaciele - a tych mam za granicą, wśród obywateli innych narodowości - są dla mnie ważniejsi niż pewna abstrakcyjna idea. A potem zrozumiałem, że patriotyzm to coś zupełnie innego.

Co przez to rozumiesz?

- To szanowanie społeczności, w której się żyje, języka, to wyciąganie wniosków z historii i stawianie sobie określonych wzorów do naśladowania. To dbanie o to, by wspólnie wypracowywane wartości pozwalały nam czuć się bezpiecznie i stabilnie. To także sprawy przyziemne jak płacenie podatków, dbanie o dom, otoczenie, jak cieszenie się, gdy na wszelkich międzynarodowych konkursach świata słychać nasz hymn. Więc tak, jestem patriotą, ale z rodzaju tych, co nie próbują tym tłumaczyć plugawości własnych uprzedzeń.

Wyciągnąłem z lektury twojej książki taki wniosek: tkwimy po uszy w okopach własnych przekonań, z wyższością rozglądając się na boki - obojętnie czy jesteśmy z lewa czy z prawa. Czy do trzeźwiejszego spojrzenia na rzeczywistość potrzebujemy jednoczącego bohatera pokroju Zawiszy?

- Potrzebujemy szukania rzeczy, które nas łączą. Przy okazji Zawiszy, ale i ostatnio Marszu Niepodległości, stoczyłem kilka internetowych batalii z ludźmi o innych przekonaniach i choć początkowo faktycznie wyglądało to jak słowne bitwy, ostatecznie udawało się dogadać. Nie przekonać, ale znaleźć pole porozumienia.

- To oczywiście dopiero początek, ale każdy z nas wyszedł z wnioskami do przemyślenia i wolą, by to zrobić. To krok we właściwą stronę. Oczywiście nie da się tego zrobić z radykałami, ale uważam, że tych nie jest znowu aż tak wielu, po żadnej ze stron. Tylko szczekają głośno.

Rozmawiał: Dariusz Jaroń

Jakub Ćwiek - "Zawisza Czarny". Wydawnictwo Sine Qua Non. Data wydania: 22.11.2017.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy