Czy było ci dobrze kochanie?

Ma udany dzień, kiedy żona budzi się w doskonałym humorze. Wystawiany na pokusy, nie pyta "jak?", tylko "po co?". Szymon Bobrowski to idealny mężczyzna na zwariowane czasy.

Na ekranie bywa złem wcielonym. Grał już gangstera z mafii pruszkowskiej, bezwzględnego gwałciciela i policjanta, który zabił przyjaciela, żeby zdobyć jego żonę. Prywatnie Szymon Bobrowski to facet z sercem na dłoni i twardym kręgosłupem. Śmieje się, że łatwo go posądzić o bycie "konserwą", bo ma trójkę dzieci i blisko mu do tradycyjnych wartości. Z żoną Olą są jak ogień i woda. Kiedy jednak robi się zbyt gorąco, Szymon z wdziękiem cytuje frazę z wiersza Brzechwy: "Po co nasze swary głupie, wnet i tak zginiemy w zupie!". Napięcie od razu mija.

Reklama

Gdybym był kobietą, to...
mężczyźni mieliby ze mną ciężko. Nie znosiłbym niepunktualności, nieczułości, braku inteligencji. Najprawdopodobniej byłbym więc sam.

W miłości najważniejsze jest...
zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Fajnie jest iść do pracy i nie myśleć, czy listonosz nie zabawia się z twoją żoną, po prostu wiesz, że tak nie jest.

Podobam się kobietom, bo...
Chyba się nie podobam. Kiedyś, zaraz po "Odwróconym", gdzie zagrałem członka mafii, w Sopocie na Monciaku podszedł do mnie monstrualnie wielki facet. Mówi: "Skalpel? K..., ale tę rolę spier..." "No dzięki, starałem się", odpowiadam.

"Sybilla - woła, bo tam dalej stoi taka Doda. - Chodź se pier... zdjęcie ze Skalpelem". "Nie chcę! Nie podoba mi się!", dziewczyna jest stanowcza. Przepychanka słowna trwa chwilę, w końcu on się poddaje. Więc jeśli mnie pytasz, czy podobam się kobietom, to ci odpowiem: Sybilli na pewno nie.

Największy zawód w miłości...
byłby wtedy, gdybym coś spieprzył w moim związku. Bo za każdą fascynację, skok w bok zapłaciłbym niewyobrażalną cenę. To jak w tym kawale o słonicy, która chciała, żeby ją przeleciał pan mrówka. Słonica z rozkoszy padła, a mrówka patrzy i mówi: "Chwila przyjemności, a całe życie grzebania".

Nie wybaczyłbym kobiecie...
bezmyślności. Pewnie wybaczyłbym, gdyby przestała mnie kochać, zachwyciła się innym facetem, bo nie masz wpływu na miłość. Zdradę pewnie też bym wybaczył, choć nie potrafiłbym z tym żyć. Ale bezmyślności nie wybaczę.

Idę ulicą i widzę piękną dziewczynę...
Uwielbiam patrzeć na piękne dziewczyny, ale moja żona może spać spokojnie. Nawet gdybym spotkał na Francuskiej w Warszawie Monicę Bellucci w tej jej czerwonej sukience, na szpilach i w gładko przyczesanych włosach. Pewnie z wrażenia bym zaniemówił. I tyle.

Lubię, kiedy ona rano...
jest w dobrym humorze, bo wtedy mam fajny dzień. U nas nietrudno zasnąć w dobrym humorze, a obudzić się w złym. Bo do naszego łóżka wszyscy przyłażą. O dwunastej przychodzi 3-letnia Michalina, w pół do pierwszej 5-letnia Antonina, a później jeszcze dopycha się nasz 8-letni syn Ignacy.

Afrodyzjakiem jest dla mnie...
Ostatnio we Francji przekonałem się, że mule jako afrodyzjak są w porządku. Kupowałem świeże mule, potem ona je gotowała. Odkryłem, że otwarta muszla jest niewiarygodnie podniecająca.

Największa bzdura w miłości...
Pytanie tuż po seksualnym akcie: "Czy było ci dobrze?" albo "Czy miałaś?". Uwielbiam scenę z filmu "Naga broń 33 i pół", w której główny bohater Leslie Nielsen krzyczy w złości: "I wszystkie orgazmy udawałem".

Wkurzam ją, gdy...
dzwoni koleżanka z garderoby i mówi: "Szymuś, zabierz dżinsy, bo jutro mamy sceny...". Na co ja odpowiadam: "Kochana, zabiorę, one są chyba niewyprane". I już widzę spojrzenie żony. Nawet nie pyta, z kim rozmawiałem.

Nie wierzyłem, że ona...
nauczy się w rok francuskiego. A nauczyła się tak, że Francuzi pytają, z jakiej części kraju pochodzi. Przy trójce dzieci, rozpoczętej pracy nad doktoratem znalazła czas na ostrą naukę języka. Rok temu nie mówiła ani słowa.

Za milion kupiłbym jej...
dom we Francji w Cayeux-sur-Mer. Puste plaże, fantastyczne jedzenie, dobre wino, fotel, książka, nie ma lepszego życia na starość.

Zdrada to...
dla mnie jest już wtedy, gdy on ma konto na boku, na którym ciuła pieniądze. Mówi: "Nie mam kasy", gdy tymczasem trzyma na tym koncie sto tysięcy. To jest grubo nieuczciwe.

Wierność jest trudna, bo...
człowiek jest wystawiany na pokusy. Ale gdy masz wątpliwości, wystarczy zastosować zasadę aktorską, której nauczył mnie Zbigniew Zapasiewicz, a która przenosi się na życie: "Nie pytasz: Jak?, tylko: Po co?". I kiedy odpowiesz uczciwie na to pytanie, zawsze sobie poradzisz.

Żona nauczyła mnie...
faceta z Wielkopolski, oszczędnego, żeby nie powiedzieć skąpego, radości wydawania. Ale nie wiem, ile mamy pieniędzy. Tylko zarabiam, ona jest księgową.

Gdy widzi mnie w łóżku z inną kobietą...
Często mnie widzi. Zazwyczaj w każdym filmie mam sceny łóżkowe. Czekam na jej reakcję, kiedy czyta scenariusz. Nie wiem, co zrobię, gdy pewnego dnia powie: "Nie podoba mi się ta scena".

Wysłuchała Beata Biały

Twój STYL 9/2011

Twój Styl
Dowiedz się więcej na temat: niekochana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy