Z ułańską fantazją

Po wypiciu toastów przemówił major Jerzy Szpaczyński, wzywając obecnych do koleżeńskiej współpracy w służbie i współżycia towarzyskiego poza służbą.

Sercem życia żołnierskiego Warszawy było oficerskie kasyno garnizonowe przy alei Szucha 23. "Od 12 stycznia co sobotę organizowane będą herbatki tańcujące dla członków i wprowadzonych gości, czynne są czytelnia i biblioteka, oba bilardy i bufet. Kasyno otwarte jest do pierwszej w nocy, tak że nawet wracający z teatru mogą zajść na kolację, którą dają w cenie po milion marek za smażone mięso z herbatą i pieczywem. Bufet wydaje też obiady klubowe z czterech dań, śniadania i zimne przekąski", zachęcano w 1924 roku.

Ostrogi bez kółek

Ponieważ jednak zimą najpopularniejsze były tańce i bale, kasyno organizowało wielką redutę z maskami oraz bal reprezentacyjny garnizonu warszawskiego. Przypominano, że oficerów służby czynnej obowiązuje odpowiedni strój. "Długie spodnie koloru przepisowego, czarne obuwie, ostrogi bez kółek, białe rękawiczki, bez pasa i szabli, ordery".

Nie było natomiast ograniczeń co do ubrania na balu kostiumowym w kasynie oficerskim na Zamku Królewskim. Mimo to tylko nieliczni się przebrali. "Kostiumy ograniczyły się do trzech turczynek i kilku białych peruk", pisała 23 lutego 1929 roku "Polska Zbrojna".

Reklama

Zwykle podczas zabawy zbierano pieniądze na szczytny cel. Obywatelski komitet dla zdemobilizowanych oficerów urządził w styczniu 1922 roku w salach Teatru Wielkiego bal maskowy na rzecz prowadzenia kursów dokształcających i dwóch schronisk. Dwa lata później dochód z balu Związku Oficerów Rezerwy Rzeczypospolitej Polskiej w Zamku Królewskim, zorganizowanego pod protektoratem generała broni Stanisława Szeptyckiego, był przeznaczony na pomoc zdemobilizowanym oficerom.

Prawdziwa chińska herbaciarnia z dancingiem

W karnawale 1928 roku dochód z balu reprezentacyjnego Okręgu Korpusu VIII w Toruniu wsparł budowę łodzi podwodnej imienia marszałka Piłsudskiego, a w 1935 roku Komitet Opieki nad Oświatą w Szpitalach Wojskowych zorganizował bal w sali Pompejańskiej Hotelu Europejskiego, żeby zebrać fundusze na swoją działalność. "Wykwintne towarzystwo, wspaniała sala i uroki gospodyń, które swym wdziękiem serdecznością nadają zabawie, niezmiernie zawsze miłej, charakter prywatny", tak wspominał na łamach "Kurjera Porannego" jeden z uczestników imprezy.

W ostatnim karnawale przed wojną oficerowie wojsk lotniczych bawili się w salach ratusza na balu lotników na rzecz Towarzystwa Pomocy Inwalidom Lotniczym oraz wdów i sierot po poległych lotnikach.

Miłośnicy tańca mogli oddawać się swojej pasji nie tylko na balach. "W salach zamkowych kasyna oficerskiego 11 lutego 1930 roku odbywała się będzie wieczornica taneczna dla członków i gości wprowadzonych. Obowiązki gospodyń przyjąć raczyły żony oficerów. Obfity bufet i kolacja na miejscu. Wieczornicę urozmaici wspaniały kotyljon oraz świetna dekoracja sal", czytamy w "Polsce Zbrojnej". Dekoracją i efektownym światłem reflektorów zachęcano także do udziału w podoficerskich tańcach w lokalu Kampanii Puszkarskiej Centrum Szkolenia Zbrojmistrzów na Pradze. Organizatorzy zabawy w szkole podchorążych kusili natomiast prawdziwą chińską herbaciarnią z dancingiem.

Sala trzęsła się od wybuchów śmiechu

Łączono też z tańcami inne przyjemności, na przykład koncert jazzbandu w kasynie oficerskim na Żoliborzu. Do tego samego miejsca zapraszano na tańce przy czarnej kawie. W alei Szucha odbywały się z kolei tak zwane herbatki tańcujące. W salach kasyna oficerskiego Sztabu Generalnego na placu Saskim pogodzono miłośników gier karcianych i walca - zorganizowano dancing-bridge dla członków koła oficerów i wprowadzonych gości. 18 Pułk Piechoty w Skierniewicach posunął się natomiast do połączenia wieczoru tanecznego z pokazem walki na florety i boksu w wykonaniu oficerów.

Równie popularny jak tańce był żołnierski teatr. "Nowa sztuka - "Pan Naczelnik to ja" - teatru amatorskiego 3 Pułku Saperów wileńskich świadczy o chęci dania godziwej rozrywki saperom w ich ciężkiej służbie codziennej. Wypełniona po brzegi sala trzęsła się od wybuchów śmiechu i gromkich oklasków. Główną rolę roznosiciela reklam, następnie fikcyjnego naczelnika stacji grał kapitan Eugeniusz Ożog", opisywał w styczniu 1928 roku korespondent "Polski Zbrojnej".

W strojach ludowych z turoniem

W tym samym miesiącu Dom Żołnierza w Krakowie wystawiał sztukę w trzech aktach ze śpiewami i tańcami "Ojcowizna". "Temat jej jest nadzwyczaj odpowiedni dla żołnierza, bo prócz humoru swojskiego jest w niej nauka, jak należy kochać ziemię ojczystą". Mieszkańców grodu Kraka zapraszało też, tym razem na szopkę, kasyno garnizonowe. Zapowiadano występ 15 kolędników w strojach ludowych z turoniem, gwiazdą i własną orkiestrą. "Po odśpiewaniu kolęd cztery pary ruszą do oberka", zachęcano. Grano również na scenie w koszarach Oddziału Przybocznego Prezydenta, gdzie w karnawale 1924 roku urządzono przedstawienie amatorskie - trzy jednoaktówki "Bilecik miłosny", "Gogo" i "Na przekór", które swoją obecnością zaszczycił sam prezydent.

Prężnie działało też kółko dramatyczne składające się z pań pułkownikowych i oficerów 29 Pułku Strzelców Kaniowskich w Kaliszu. "Dobra gra, w przerwach koncerty orkiestry pułku i do tego niedrogie bilety - od 1 do 6 złotych", zachwycał się dziennikarz wojskowej gazety. Jednocześnie przyznał, że jedna z żon żołnierzy narzekała, iż za dwa bilety na przedstawienie mogłaby kupić buciki dla dziecka. Prosił więc dyrekcję koła o obniżenie ceny wejściówek.

Ślad w duszy

W związku z kryzysem dziennikarz "Polski Zbrojnej" apelował też o darmowe bilety dla żołnierzy na "cywilne" spektakle. Natchnęła go tą myślą wspólna z kilkuset żołnierzami wizyta w cyrku - dostali darmowe wejściówki na przedstawienie. Jak informował, miało ono dzięki temu najwdzięczniejszych widzów, jakich mogłyby mu pozazdrościć teatry. Pytał, czy nie można by pójść tym śladem i pod koniec sztuki schodzącej z afisza dać na jedno przedstawienie kilkaset bezpłatnych miejsc dla żołnierzy.

"Dzięki temu nasz Franek spod Kutna czy Mikołaj z Kresów odbywający tu służbę wojskową, gdy wróci potem na wieś, długo będzie opowiadać dziwy o tym, co widział w Warszawie. Niechże opowiada nie tylko o cyrku, ale i sztukach teatralnych, które powinny głębszy ślad zostawić w jego duszy".

Armia myślała też o miłośnikach dziesiątej muzy i w kinie warszawskiego kasyna oficerskiego każdy znalazł coś dla siebie. Wyświetlano dramat w sześciu aktach "Ludzie bez jutra", osnuty na prawdziwym zdarzeniu, jakie miało miejsce w Warszawie za czasów satrapów rosyjskich, odegrany przez Józefa Węgrzyna i Halinę Bruczównę, obraz "Milion dolarów" oraz włoski film "Wierny pasterz". W marcu 1925 roku w kasynie misji francuskiej na ulicy Zielnej zapowiadano serię seansów filmowych: "Biarritz i jego okolica", "Verdun 1917" oraz dramat "Tajemnica księżny Farienhoff".

Generałowie na herbatce

Na wybranych czekały inne rozrywki. Generalicję, tak jak przedstawicieli rządu i korpusu dyplomatycznego, zapraszano na polowania w Spale na terenach letniej rezydencji prezydenta. W styczniu 1937 roku w ten sposób bawiono się przez dwa dni.

"Pierwszego dnia uczestnicy łowów po ustrzeleniu lisów i dzików w pobliskiej leśniczówce spożyli śniadanie składające się z zimnego mięsa i tradycyjnego myśliwskiego bigosu", podawał "Ilustrowany Kuryer Codzienny".

Drugiego dnia strzelano do zajęcy, a wieczorem w Spale państwo prezydentostwo podejmowało gości podwieczorkiem. "W ciągu dwóch dni padło 46 zajęcy, dwa dziki i cztery lisy", wyliczył skrupulatnie IKC.

Najwyżsi rangą wojskowi byli też zapraszani na spotkania dyplomatyczne. Tuż przed Bożym Narodzeniem 1924 roku w poselstwie czesko-słowackim podejmowano obiadem grono oficerów z ministrem spraw wojskowych generałem Władysławem Sikorskim na czele. "Polska Zbrojna" relacjonowała: "Przyjacielską atmosferę uprzyjemniała produkcja artystyczna na fortepianie, gościom sympatycznie upływał czas z wdzięcznością dla pełnych kurtuazji towarzyskiej gospodarzy".

Zebrania koleżeńskie

W drugi wtorek miesiąca małżonka prezydenta Michalina Mościcka podejmowała w salonach reprezentacyjnych na Zamku Królewskim gości herbatką. "Wśród wytwornego grona zebranych dostrzegliśmy kilku generałów: Jacynę, Wróblewskiego, Rydza-Śmigłego, Żeligowskiego i Skierskiego", donosił "Kurier Warszawski". W środy natomiast w apartamentach prywatnych w pałacu Mostowskich przyjmowali generałostwo Konarzewscy, a w czwartki generałostwo Fabrycowie i Wróblewscy. "Dowódca Okręgu Korpusu wraz z małżonką w swych prywatnych pokojach zgromadzili przedstawicieli świata towarzyskiego stolicy, duchowieństwa i wojska", czytamy w 1929 roku w "Polsce Zbrojnej".

Niższym rangą pozostały spotkania mniej formalne. W Krakowie w kasynie wojskowym zgromadzili się na zebraniu koleżeńskim z okazji imienin podpułkownika Zdzisława Zachaczewskiego i kapitana Zdzisława Gloelego oficerowie z 5 Pułku Saperów. "Po wypiciu toastów przemówił major Jerzy Szpaczyński, wzywając obecnych do koleżeńskiej współpracy w służbie i współżycia towarzyskiego poza służbą".

Dużą popularnością cieszyły się też organizowane w kasynach tombole. Można było wygrać cenne nagrody, na przykład suknię wieczorową, praktyczne przedmioty z aluminium, szal ręcznie malowany, perski dywan, złoty zegarek męski czy serwis platerowany. Karnawałowym loteriom towarzyszyły tańce. "Panów w ubraniach cywilnych obowiązuje smoking lub frak, oficerowie w długich spodniach i czarnem obuwiu, panie w strojach wieczorowych", przypominano.

Taktyka u Mongołów

"Słuchanie dobrej muzyki za niepraktykowaną dziś cenę 250-1000 marek łącznie z podatkiem obudziło żywe zainteresowanie, tym bardziej że koncerty są wartościowe pod względem wykonania i programu. Na najbliższym, 7 stycznia, usłyszymy wyśmienitą Orkiestrę Reprezentacyjną pod artystyczną batutą majora Sielskiego", zachęcał w 1924 roku "Kurjer Poranny".

Zadbano także o muzyczną edukację szeregowych i zarezerwowano im na koncercie dwieście miejsc stojących. Dwadzieścia wejściówek otrzymał 1 Pułk Szwoleżerów, tyle samo 1 Pułk Lotniczy, a oddział przyboczny prezydenta aż czterdzieści.

W oficerskim kasynie garnizonowym od 1930 roku wprowadzono nowość - koncerty spacerowe. "Wbrew opinii niektórych czytelników orkiestra nie spaceruje po sali, ale mogą to czynić goście, zajmując stoliki w sali balowej, kiedy orkiestra gra na balkonie. Bufet restauracyjny znany ze swej dobroci i taniości, toteż ciepła kolacja do dyspozycji bez żadnych zamawiań", zapewniała "Polska Zbrojna".

Bardziej ambitni mogli poszerzyć swoją wiedzę w trakcie odczytów organizowanych przez Towarzystwo Wiedzy Wojskowej. Major pilot Tadeusz Prauss mówił o przelocie grupy lotniczej Paryż-Warszawa. Kapitan Jan Chodźko wygłosił referat na temat organizacji wojskowej i taktyki Mongołów w XII wieku. Opisał pierwotne dzieje szczepów i osiągnięcia wojskowe monarchii Czyngis-chana, w której, jak podkreślał, istniało coś w rodzaju sztabu generalnego i biura mobilizacyjnego. Fortyfikacjom natomiast był poświęcony wykład kapitana inżyniera Janusza Jamcego, zorganizowany przez Koło Wiedzy Wojskowej w sali kasyna garnizonowego w Modlinie. "Słuchacze poznali konstrukcje fortyfikacji od najdawniejszych czasów do doby przedwojennej, poczem kapitan udowodnił, że znaczenie jej z biegiem czasu i rozwojem techniki wzmaga się".

Szczęście saperząt

Nie zapominano o najmłodszych. "Przy choince 6 stycznia bawią się dzieci oficerskie w kasynie swoich tatusiów przy Szucha. Zabawa prowadzona jest przez fachową siłę kobiecą. Koszt pół miliona marek od dziecka w tym czekolada i pączek. Każdy synuś czy córeczka otrzyma też stosowne dla swej płci fantazyjne nakrycie głowi, w którym potem powędruje do domu", zapowiadano w 1924 roku. Było też coś dla młodzieży. "Nadchodzi upragniony dzień, o którym marzą od dawna panienieczki nasze. Liczą one sobie już 12 wiosen życia i więcej, a jeszcze się ich na bale dla starszych nie zabiera. W kasynie będą w gronie rówieśniczek swoich i rówieśników i dlatego są pewne dobrej zabawy. Toalet wielkich nie potrzeba, ot taki zwykły rodzinny podwieczorek z tańcami", opisywał dziennikarz "Polski Zbrojnej".

Nie tylko w stolicy myślano o młodym pokoleniu. Korespondent gazety donosił z 7 Pułku Saperów Wielkopolskich: "Nasze saperskie życie pewnie nie różni się niczem od życia wszystkich polskich saperów: ćwiczenia, przygotowanie instruktorów, warsztaty, oświata, zajęcia oficerskie, pustki w kieszeniach, drożyzna. Mimo to odbyła się u nas taneczna zabawa z orkiestrą i skromnym poczęstunkiem dla wszystkich dzieci oficerów, urzędników, chorążych i szeregowych. Oficerowie dołożyli wszelkich starań, aby młode pokolenie poznało się, zbliżyło i wspólnie zabawiło. Z prawdziwą przyjemnością oglądaliśmy szczęśliwe buzie naszych saperząt".

Anna Dąbrowska

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: fantazja | wojsko | rozrywki | oficer | Wojsko Polskie | kasyno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy