Walter Paul Schreiber. Robił nieludzkie eksperymenty na Polkach

Walter Paul Schreiber zeznaje w Norymberdze /Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów /INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama

Był nazistowskim zbrodniarzem, prowadził okrutne eksperymenty na Polkach w obozie koncentracyjnym. Polski sąd skazał go zaocznie na karę śmierci. Amerykanie nie zamierzali jednak pozwolić, by spadł mu włos z głowy.

- Jeśli cenisz sobie masowe mordy, ale cenisz też własną skórę, zostań naukowcem, synu. W dzisiejszych czasach tylko tak unikniesz kary za zabójstwo - ironizował po II wojnie światowej pewien amerykański dziennikarz. Spośród niemieckich zbrodniarzy uczeni mieli największe szanse na uniknięcie jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Biolodzy, fizycy czy chemicy stanowili swojego rodzaju łupy wojenne, o które rywalizowały Moskwa i Waszyngton. Amerykanie sprowadzili do siebie ponad 1600 niemieckich naukowców, praktycznie nie zwracając uwagi na ich przeszłość. Co więcej, nawet pomagali ją zatajać!

Reklama

Zbrodniarz w Norymberdze... jako świadek

Lekarz Walter Paul Schreiber nie był szeregowym członkiem NSDAP, to był zbrodniarz wojenny. Profesor higieny i bakteriologii, pełnomocnik Rady Naukowej Rzeszy do Zwalczania Epidemii, zajmował się planami stworzenia broni biologicznej. Odpowiadał również za pseudomedyczne eksperymenty na więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych.

Niemiec nie ograniczał się do wizytowania kacetów, oglądania ofiar i przyjmowania raportów. W 1944 roku, jako koordynator do badań nad żółtaczką zakaźną, sam zwracał się do Joachima Mrugowsky’ego, naczelnego higienisty Waffen SS, o udzielenie pomocy w przeprowadzeniu doświadczeń na ludziach.

Mrugowsky został osądzony w Norymberdze i stracony, Schreiber też wziął udział w procesie, ale tylko w charakterze świadka. W 1945 roku dostał się do radzieckiej niewoli. W trakcie przesłuchania Sowieci uzyskali od niego informacje o niemieckich pracach nad bronią biologiczną. W Norymberdze chcieli odczytać jego zeznania, ale sędziowie nalegali na osobiste przesłuchanie świadka. Schreibera dostarczono na miejsce, a po przesłuchaniu wrócił na Wschód.

Zbyt cenny, by wisieć

Z zeznań kolejnych świadków i oskarżonych wynikało, że Schreiber był jednym z głównych odpowiedzialnych za pseudomedyczne eksperymenty w III Rzeszy. Kiedy zażądano od Sowietów, by ponownie dostarczyli zbrodniarza przed trybunał, ci zaczęli kluczyć i wymyślać różne wymówki. Sprawa była jasna: Schreiber powinien wisieć, ale Stalin nie chciał pozbyć się tak cennego naukowca. Koniec końców nie został osądzony.

Profesor Schreiber wolał jednak dzielić się swoją wiedzą z Amerykanami. W 1948 roku przedostał się do amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec, gdzie zaczął pracować dla nowych mocodawców. Zmagał się tam z pytaniami badawczymi typu jak przesłuchiwanych faszerować narkotykami.

Trzy lata później ściągnięto "inteligentnego i przydatnego" lekarza do Stanów Zjednoczonych. 17 września 1951 roku przypłynął wraz z rodziną do Nowego Jorku. Niedługo potem Schreiber rozpoczął pracę w bazie lotniczej Randolph niedaleko San Antonio w Teksasie.

Prawda wychodzi na jaw

Nikt nie dowiedziałby się o przeszłości Niemca, gdyby nie przypadek. 14 listopada 1951 roku do portu w Nowym Jorku zawinął statek pasażerski, na którego pokładzie znajdowała się Janina Iwańska, była więźniarka Ravensbrück.

W tym niemieckim obozie ofiarą pseudomedycznych eksperymentów padły 74 Polki oraz kilkanaście kobiet innych narodowości. Łamano im nogi, miażdżono mięśnie, zarażano zgorzelą gazową, gronkowcem złocistym i tężcem, dodawano do ran kawałki metalu lub ziemi...

Samej Iwańskiej złamano nogi, usunięto kawałki piszczeli i zarażano ją gangreną. Do Stanów Zjednoczonych przyjechała na leczenie. Miało złagodzić bóle, na które cierpiała z powodu obozowej gehenny.

W szpitalu w Bostonie Polka rozmawiała o pobycie w Ravensbrück z lekarzem Leo Alexandrem, który był biegłym w procesie norymberskim. Padło nazwisko Waltera Schreibera - Iwańska pamiętała go jako lekarza, który wizytował obóz i oceniał postępy w okaleczaniu więźniarek.

Alexander kojarzył nazwisko z Norymbergi. Niedługo potem, przeglądając branżowe czasopismo medyczne, trafił na informację, że w Teksasie zaczął pracę... Walter Schreiber. Lekarz z Bostonu natychmiast zwrócił się do władz z apelem, aby zwolniły Niemca i pozbawiły go prawa wykonywania zawodu. Amerykańscy oficjele pozostawali głusi na prośby o zwolnienie zbrodniarza.

To musiał być inny Schreiber!

Sprawa drgnęła - bo trudno powiedzieć, żeby ruszyła - po kilku miesiącach, kiedy znany felietonista Drew Pearson poświęcił Schreiberowi artykuł. Jak podkreśla w swojej książce "Sąsiedzi naziści" Eric Lichtblau:

"Z początku wojsko raczej powściągliwie broniło doktora Schreibera. Pułkownik, który zajmował się sprowadzeniem lekarza, twierdził, że lotnictwo nie wiedziało nic o przerażających oskarżeniach rzucanych przez amerykańskich śledczych w Norymberdze. Powiedział też, że niezależnie od tego niemiecki lekarz był jedyną osobą kwalifikującą się do przeprowadzenia badań, którymi zajmował się w Teksasie."

Sam naukowiec twierdził, że ataki na niego są inspirowane przez komunistów, że oskarżenia są efektem zbieżności nazwisk, że w Ravensbrück musiał być inny Schreiber, że nigdy nie widział Iwańskiej. Ba! Że nigdy nie był w obozie koncentracyjnym.

Jednak Polka rozpoznała go na zdjęciu, pamiętała, jak przyjeżdżał do obozu i brał udział w konferencjach obozowych lekarzy. "Numery wytatuowane na mojej nodze to T. K. M. III. Jeżeli nie pamięta mojego imienia, jestem pewna, że pamięta numer eksperymentu" - powiedziała.

Schreiber dalej zapewniał o swojej niewinności, choć nieco zmienił swoją wersję. Przyznał, że raz był w obozie koncentracyjnym, ale twierdził, że nawet nie wiedział, że to obóz koncentracyjny! Amerykańscy wojskowi brnęli w zaparte. Mówili: "Jest winny tylko temu, że służył swojemu krajowi" lub "Dowody winy są nieprzekonywujące..." Później próbowali sprawę wyciszyć, załatwić zbrodniarzowi pracę na uniwersytecie.

Kierunek: Argentyna

Byli jednak ludzie, którzy domagali się sprawiedliwości. Dr Leo Alexander i Alexander Hardy, jeden z sędziów w procesie norymberskim, napisali list do prezydenta Harry’ego Trumana. Wykazywali, że Schreiber był jednym ze współodpowiedzialnych za eksperymenty medyczne na terenie całej III Rzeszy. Janina Iwańska była tylko jedną z wielu ofiar!

Władze uznały, że nie można było dłużej trzymać Schreibera na terenie Stanów Zjednoczonych. Jeżeli dziennikarze dalej drążyliby temat, wydałoby się, że do USA ściągnięto setki niemieckich zbrodniarzy, którzy z różnych powodów byli przydatni Ameryce. Robiono to w ramach Operacja Spinacz (Operation Paperclip).

Nie, nie wydano Schreibera Niemcom, gdzie czekałby go proces, ani Polsce, gdzie według doniesień amerykańskiej prasy został skazany zaocznie na karę śmierci. Amerykańskie Siły Powietrzne pomogły mu w ucieczce. Operacja była ściśle tajna. Wiosną 1952 roku przewieziono go samolotem wojskowym razem z rodziną do Nowego Orleanu, a stamtąd drogą morską udał się do Argentyny. Amerykanie załatwili Schreiberowi wszystkie potrzebne dokumenty.

Niemiecki zbrodniarz spędził ostatnie lata życia w Ameryce Południowej, zajmując się genealogią i próbując znaleźć utytułowanych przodków. Zmarł w 1970 roku w Buenos Aires, w wieku 77 lat.

Zainteresował cię ten artykuł? Na CiekawostkachHistorycznych.pl przeczytasz również o najbardziej makabrycznych śmierciach dyktatorów.

Michael Morys-Twarowski - Doktor historii, amerykanista, prawnik, ekspert od historii Śląska Cieszyńskiego. Słowem - istny człowiek orkiestra. W swoim dorobku ma szereg monografii i artykułów naukowych. W lutym 2016 ukazała się jego najnowsza książka pod tytułem "Polskie Imperium", szturmem zdobywając status bestsellera.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Ciekawostki Historyczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama