Udawali niepełnosprawnych na paraolimpiadzie. Kłamstwo wyszło na jaw!

Czasem oszustów po cichu chwali się za ich spryt i rezolutność. Ale ten przekręt jest jednoznacznie niesmaczny i godny potępienia. ​To zdecydowanie największa afera w historii paraolimpiady. Jak zwykle karę ponieśli głównie niewinni.

Czasem oszustów po cichu chwali się za ich spryt i rezolutność. Ale ten przekręt jest jednoznacznie niesmaczny i godny potępienia. ​To zdecydowanie największa afera w historii paraolimpiady. Jak zwykle karę ponieśli głównie niewinni.

Igrzyska paraolimpijskie to największa na świecie impreza sportowa dla osób z niepełnosprawnościami fizycznymi i intelektualnymi. Celem wydarzenia jest umożliwienie niepełnosprawnym zawodnikom rywalizacji na wysokim poziomie, ale przede wszystkim chodzi o dobrą zabawę, krzewienie ducha sportu. 

Jednak znajdą się tacy, dla których liczy się tylko własny zysk, nawet kosztem tak wzniosłych idei. Warto dodać, że "dzięki" temu kłamstwu na 9 lat wprowadzono wycofano zawody dla niepełnosprawnych umysłowo.

Wątpliwe zwycięstwo

Finał turnieju koszykówki dla zawodników z niepełnosprawnością intelektualną w Sydney, w 2000 roku. Hiszpania pokonuje Rosję i zdobywa złoty medal, zdjęcia zwycięzców obiegają cały świat i... wybucha skandal. Na fotografiach widać wyraźnie, że reprezentanci Hiszpanii nie zachowują się jak osoby niepełnosprawne. 

Reklama

Chwilę później jeden z zawodników, Carlos Ribagorda, wydaje szokujące oświadczenie: 10 na 12 koszykarzy w drużynie nie ma żadnych problemów z rozwojem umysłowym. Krótko: nie są niepełnosprawni.

Okazało się, że Ribagorda na co dzień jest dziennikarzem sportowym. Chcąc rozpracować największą mistyfikację w historii paraolimpiady, zgłosił się do drużyny koszykarskiej. - Nikt nas nie sprawdzał, nie było żadnych badań. Ani w Hiszpanii, ani na igrzyskach - mówił później. 


Odkrył, że nie tylko wśród koszykarzy znajdują się oszuści. Pełnosprawni brali udział w rywalizacjach lekkoatletycznych, pływaniu i tenisie stołowym.

"Wyluzujcie, bo zauważą"

W pewnym momencie na turnieju Hiszpania wygrywała z Chinami 30 punktami. - Trener ściągnął nas na ławkę i powiedział: "Chłopaki, musicie wyluzować, bo się zorientują" - opowiada Ribagorda. - Komitet Paraolimpijski nie przebadał nas, bo nikt nie podejrzewał, że można oszukiwać w tak podły sposób. 

Dwóch zawodników spełniało wymóg - IQ poniżej 70. Reszta tylko udawała chorobę umysłową. Swoją drogą niezbyt udolnie, bo szwindel wyszedł na jaw. 

Jak nie wiadomo, o co chodzi

Po co cała ta akcja? Dla pieniędzy. 

Wszyscy udający zawodnicy oraz prezes hiszpańskiej federacji paraolimpijskiej, Fernando Martin Vincente zasiedli na ławie oskarżonych. Ten ostatni został uznany winnym dopiero po 13 latach. Został ukarany grzywną 5 500 euro, musiał także oddać 142 000 euro, które otrzymał jako dotację.


Porażka dla sportu, kara dla niepełnosprawnych

Do przekrętu wybrano zawodu dla niepełnosprawnych umysłowo, bo taką przypadłość łatwo udać. Gra na wózku wbrew pozorom jest trudna i podstawieni gracze mogliby nie dać sobie rady. O konkurencji "Amputacje" też nie było mowy.

Największą cenę jednak zapłacili zawodnicy, którzy w niczym nie zawinili. Po tym incydencie Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski zakazał rywalizacji osób z niepełnosprawnością intelektualną. Wznowiono je w 2009, podczas zawodów pływackich. Obecnie każdego paraolimpijczyka musi sprawdzić przed startem co najmniej trzech lekarzy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy