Tajemnicza struktura w starożytnej twierdzy. "To może być pierwszy kościół na świecie"

Czy znajdująca się na terenie Rosji forteca z II wieku n. e. skrywa w sobie historię najstarszej katolickiej świątyni? W starożytnej twierdzy Naryn-Kala jakiś czas temu natrafiono na dziwną, podziemną strukturę. Przez lata utrzymywano, że była ona używana kiedyś jako zbiornik na wodę. Najnowsze badania wskazują jednak na coś innego.

Derbent w marionetkowej, autonomicznej republice Dagestanu to najdalej na południe położone miasto Federacji Rosyjskiej. Jego nazwa pochodzi z perskiego "Darband", co oznacza "zamknięte wrota".

Ze względu na swoje strategiczne położenie w wąskim pasie terenu pomiędzy Morzem Kaspijskim, a górami Kaukazu przez długi czas Derbent był bastionem strzegącym północnych granic Persji.

Pierwsze zabudowania znajdujące się w mieście datuje się nawet na VIII w. p. n. e., jednak najważniejszy obiekt militarny, potężna forteca Naryn-Kala, została wybudowana pod koniec II w. n. e. To właśnie ona przyciąga od dawna uwagę archeologów.

Reklama

Wyglądająca na pierwszy rzut oka jak kamienna dziura w ziemi w kształcie krzyża, 11-metrowa struktura znajduje się w podziemiach twierdzy. Ponieważ cały obiekt znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, nie może zostać ona wydobyta na zewnątrz i zbadana tradycyjnymi metodami.

Dlatego od wielu lat naukowcy spierają się, do czego mogła służyć. Najpopularniejsza jak dotąd hipoteza zakładała, że struktura była zbiornikiem na wodę. Grupa badaczy z Naukowego Badawczego Uniwersytetu Technicznego MISIS w Rosji wyszła z inną teorią. 11-metrowa struktura to według nich starożytny obiekt sakralny: Zaratusztriańska świątynia ognia lub... pierwszy kościół katolicki.

Jezusa Chrystusa jako wcielenie Boga uznano dopiero w 325 r. n. e. na pierwszym Soborze Nicejski - prawie 300 lat po jego śmierci - chociaż może już wcześniej budowano obiekty jego kultu.

- Nie wiem w ogóle skąd wzięło się przypuszczenie, że budynek mógł być oryginalnie zbiornikiem na wodę - mówi Natalia Połukina, fizyk z MISIS i członkini ekipy badającej tajemniczy obiekt. - W fortecy przecież znaleziono już coś, co na pewno było silosem na wodę. Dodatkowo ta krzyżowa struktura była wybudowana oryginalnie na szczycie ówczesnego budynku. Fakt, w XVII i XVIII wieku pomieszczenia używano jako zbiornik, ale to było półtora tysiąca lat po jego wybudowaniu.

Aby dowieść swoich tez naukowcy wykorzystali technologię wykrywania pozostałości promieniowania kosmicznego - tę samą, której użyto niedawno do przeanalizowania wnętrz piramid w Gizie.  

Badanie to polega a sprawdzeniu ilości cząstek zwanych mionami. Kiedy promieniowanie kosmiczne dociera do Ziemi, rozbija się na atomy w jej atmosferze. Ale nie w całości - wchodzące w jego skład miony spadają na powierzchnię naszej planety. 


Następnie przedostają przez materię, na którą natrafią. Im większa jej gęstość, tym bardziej wytracając prędkość i ostatecznie rozpadają się. Obliczając liczbę mionów można określić jak zmieniała się gęstość danego obiektu (np. czy i co było w nim składowane).

Naukowcy umieścili wykrywacz cząstek 10 metrów pod ziemią w tajemniczej strukturze i zbierali pomiary przez dwa miesiące. Dzięki temu wykluczyli, że prawie dwa tysiące lat temu trzymano tutaj wodę.

- Wykluczenie tej dziwnej wersji, która królowała przez tak długi czas to pierwszy krok - komentuje wyniki badań Połukina. - Teraz przechodzimy do stworzenia pełnego obrazu 3D, które być może odpowie na kolejne pytania. Biorąc pod uwagę umieszczenie obiektu, jego kształt i pewne elementy widoczne z zewnątrz jesteśmy prawie pewni, że była to świątynia. Chcemy się dowiedzieć, jakiej religii. - dodaje.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama