Sekrety masonów: Nieśmiertelny hrabia Saint-Germain

Masoni, zwani także wolnomularzami, założyli pierwsze loże pod koniec XVII wieku. Ich ideałami stały się duchowe doskonalenie oraz braterstwo. Sekrety masonów /East News
Reklama

Jego nazwisko do dziś budzi emocje. Dla jednych to zwykły oszust, dla innych mistrz masonerii, który osiągnął najwyższy stopień wtajemniczenia i stał się nieśmiertelny. Wiadomo też, że parał się alchemią i zgromadził legendarne bogactwa. Kim był właściwie hrabia de Saint-Germain? A może powinniśmy zapytać: kim jest?

Szlachcic w sile wieku i o nienagannych manierach zrobił na bywalcach weneckich salonów olśniewające wrażenie. Był rok 1710 i w kręgach arystokracji włoskiej kwitło zainteresowanie ideałami wolnomularstwa. Markiz Balletti szybko stał się mile widzianym gościem w kilku lożach masońskich oraz wstąpił do paru tajnych stowarzyszeń. W  tym samym czasie zdołał uwieść młodą hrabinę de Georgy, a następnie... zniknął bez śladu. Na próżno było jednak go szukać - markiz o takim nazwisku w rzeczywistości nigdy nie istniał. Jego prawdziwe miano brzmiało: Saint-Germain.

Reklama

Doradca koronowanych głów 

Hrabia pojawił się kilkanaście lat później w Anglii i Szkocji, by w roku 1758 zabłysnąć we francuskim Wersalu. I znów opisywano go jako przystojnego czterdziestolatka o magnetycznym spojrzeniu, ujmującej powierzchowności i strojach kapiących od złota i drogich kamieni. Czterdziestolatka?! Przecież musiał w tym czasie mieć już ponad osiemdziesiąt lat!

Tyle, że wówczas uznawano to tylko za salonowe plotki... Niewątpliwie de Saint-Germain umiał robić wrażenie na innych i skrzętnie to wykorzystywał. W krótkim czasie zdołał zdobyć przychylność Ludwika XV, a nawet wkraść się w łaski królewskiej faworyty - słynnej Madame de Pompadour.

Być może  piękna kobieta okazywała mu tych łask aż nazbyt wiele, gdyż nagle okazało się, że hrabiemu grozi nakaz aresztowania i musi on natychmiast opuścić terytorium Francji. Na wszelki wypadek wyjechał więc najdalej, jak tylko mógł: do Rosji. A tam czekała już na niego spragniona kontaktów z oświeconymi masonami z zachodu Europy przyszła caryca Katarzyna, nazwana później Wielką...

Rosyjskie zagadki

Zachowały się relacje, które świadczą o tym, iż właśnie Saint-Germain w 1762 roku przepowiedział carycy Katarzynie Aleksiejewnie, że nie minie dwanaście tygodni, a stanie się samowładną monarchinią. I  rzeczywiście... 28  czerwca doszło do przewrotu i zasiadła ona jako władczyni na tronie carów. Spełniło się proroctwo, choć niektórzy twierdzą, że za spiskiem zmierzającym do obalenia Piotra III stał nie kto inny, jak hrabia de Saint-Germain...

Gdy Francuz zyskał przychylność petersburskiego dworu oraz zademonstrował swe umiejętności alchemiczne, zaczął przepowiadać w  kręgach znamienitych rosyjskich osobistości, że "prawdziwe poznanie" nastąpi dopiero w XXI wieku - właśnie na terenie Rosji. A zdarzy się to w dniu, kiedy z ukrytej jaskini na Uralu zostanie wydobyty magiczny Czarny Diament, należący niegdyś do samego staroegipskiego boga Thota - władcy czasu.

Za pomocą tego kamienia, jak twierdził Saint-Germain, z  wszystkiego można otrzymać wszystko. Wierzył, że maleńki kawałek ołowiu da się przekształcić w  ogromną sztabę złota, jednego człowieka - w armię sobie podobnych, chrząszcza - w potwora podobnego do słonia.

Słuchacze przyjmowali słowa hrabiego jak cudowną baśń. Saint-Germain próbował jeszcze bardziej rozpalić ciekawość petersburskich dworzan. Opowiadał im, że sam zaprowadzi ludzi do owej tajemniczej jaskini i wydostanie z niej Czarny Diament. Co godne uwagi, zachowały się dowody potwierdzające, iż Saint-Germain za pozwoleniem Katarzyny II wybrał się incognito na Ural. Spotykał się tam z miejscowymi szamanami i chodził na wyprawy w góry.

Skąd jednak nasz długowieczny hrabia zyskał wizjonerskie umiejętności?

Opactwo strażników pradawnej wiedzy

Saint-Germain nigdy nie ukrywał, że znaczną część swojej wiedzy nabył we francuskim opactwie Saint-Germain-des-Prés, które założono w  VI wieku. Później stało się ono centrum zakonu maurystów, ci zaś zbierali starożytne i średniowieczne rękopisy, rozszyfrowywali je, a potem - w zależności od treści dokumentów - publikowali lub chowali w  archiwach.

Mauryści byli wspaniałymi znawcami starożytnej mądrości, szyfrów i symboli. Dzięki nim powstała dziedzina nauki o  nazwie paleografia, która zajmuje się nie tylko odczytywaniem różnych rodzajów pisma oraz określaniem miejsca sporządzenia rękopisu, ale również bada systemy skrótów, a nawet ustala, jakie narzędzia piśmiennicze zostały użyte w procesie jego tworzenia.

Podobno mauryści zaczęli gromadzić i  dekodować starożytne teksty po odkryciu niezwykłego dokumentu. Była w nim mowa o tym, że w piwnicach zamieszkiwanego przez nich klasztoru zostaną zebrane liczne tajemnice dotyczące różnych narodów oraz epok. Tylko jeden człowiek będzie w stanie przeczytać je wszystkie i zrozumieć ich treść. Wybraniec powinien mieć na sobie znak w postaci białego okręgu na skórze u podstawy serdecznego palca prawej ręki, jakby przez wiele lat nie zdejmował obrączki.

To miał być symbol jedności z Tajemnicą. Jak nietrudno się domyślić, owym wybrańcem został Saint-Germain, który lubił demonstrować biały znak na serdecznym palcu. Jednak hrabia nigdy nikomu nie opowiedział, jak trafił do opactwa. Jakie były dalsze losy owego tajemniczego miejsca? W czasie II Wojny Światowej część zbiorów z mauryskich piwnic zaginęła, a wraz z nią być może rozwiązanie tej zagadki. Samo opactwo mieści się obecnie w Paryżu, zaś jego kościół należy do najstarszych budynków w mieście.

Saint-Germain wciąż żywy?

Wiadomo, że hrabia Saint-Germain był członkiem kilku lóż masońskich, które jak grzyby po deszczu wyrastały w XVIII-wiecznej Europie. Ich członkowie wierzyli w niedostępną ludzkiemu rozumowi "siłę nadnaturalną", która znajdowała się na wyższych stopniach wtajemniczenia.

Obcowanie z nią miało dawać nieograniczoną władzę nad przyrodą oraz duchami. Cóż, posiadanie klucza do tajemnic natury oraz możliwość władania jej siłami były niezwykle kuszącą perspektywą...

A nasz hrabia? Podobno dysponował nie tylko zdolnością do uszlachetniania kamieni, ale również ożywiania kolorów (Saint-Germain był wspaniałym artystą), które na jego płótnach promieniowały niezwykłym światłem. Nigdy nie sprzedał swoich obrazów, a część z nich do tej pory jest przechowywana w skrytce pod pałacem Monplaisir w Peterhofie.

Wieść niesie, że niedługo przed śmiercią powiedział pruskiemu królowi Fryderykowi II: - Moje obrazy nabiorą zupełnie nowego znaczenia w  XXI stuleciu, po tym, jak zostaną ujawnione moje proroctwa, a Czarny Diament opuści jaskinię.

Jakie były dalsze losy słynnego hrabiego? Podobno widziano go w roku 1835 w Paryżu, w 1867 wziął udział w spotkaniu Wielkiej Loży Mediolanu, a w 1902 udzielił "wywiadu" Rudolfowi Steinerowi. Czy pojawi się też w naszych czasach? Są tacy, którzy przysięgają, że go widzieli...

Świat Tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy