Przepowiednia Malachiasza: Czy Franciszek będzie ostatnim papieżem?

Ostatni papież? /East News
Reklama

Chyba każdy z nas słyszał już kiedyś ponure zapowiedzi, że wybór na tron Piotrowy Polaka oraz pojawienie się papieża z Trzeciego Świata to oznaki zbliżającego się końca naszych czasów. Mało kto jednak wie, że są to zniekształcone proroctwa średniowiecznego mnicha z Irlandii i że... większość z nich już się spełniła!

Irlandzki prymas był w gorączce. Rzucał się z boku na bok, jego czoło zrosił pot, a wargi szeptały niezrozumiałe słowa po łacinie. Nie chciał przyjąć naparu z zebranych naprędce ziół. Jeden z towarzyszących mu mnichów usiadł zatem przy nim, aby podjąć nocne czuwanie. Zaczął wsłuchiwać się w urywane zdania, chrapliwie wypowiadane przez chorego. Po kilku chwilach przyniósł atrament, pióro oraz zwój pergaminu i zbliżył ucho do ust biskupa...

Objawienie czy fałszerstwo?

Ów biskup to Malachiasz – ogłoszony w roku 1190 świętym przez papieża Klemensa III. Był irlandzkim duchownym, który na początku XII wieku, już jako młody mnich, zdobył sławę wiodącego surowe życie ascety i pustelnika.

Reklama

Nie dane mu było jednak do końca życia poświęcić się samoumartwianiu w czterech ścianach swej celi. Szybko został podniesiony do godności diakona, a potem biskupa. Przyjął z pokorą te posługi i już wkrótce zasłynął jako gorliwy krzewiciel wiary, budowniczy świątyń oraz reformator Kościoła.

Niejednokrotnie doświadczał też wizji i objawień, co przyniosło mu rozgłos także poza granicami Zielonej Wyspy. W roku 1139 podjął się pielgrzymki do Rzymu, aby uzyskać papieską akceptację dla nowo utworzonych biskupstw. Wyruszył w towarzystwie kilku mnichów. Po drodze odwiedził słynne opactwo w Clairvaux, spędzając kilka miesięcy na dysputach i modlitwach z późniejszym świętym – bratem Bernardem.

Jak sam twierdził, był to najszczęśliwszy czas w jego życiu. Obowiązki jednak wzywały i latem 1140 roku grupka cystersów z Irlandii stanęła na ostatni nocleg na wzgórzach przed murami Wiecznego Miasta. I tak dochodzimy do najważniejszego miejsca w całej tej historii!

Po wieczornym posiłku Malachiasz wpada w wieszczy trans i zaczyna wypowiadać łacińskie słowa, które zostają skrzętnie zanotowane przez jednego ze skrybów. O świcie przed oczami zdumionych Irlandczyków ukazuje się lista 112 sentencji, które odnoszą się do 112 papieży (i antypapieży) Kościoła rzymskiego – od następnego do... ostatniego.

W ten oto sposób w rękach wstrząśniętych mnichów znalazł się dokument o apokaliptycznej wręcz mocy – na jego podstawie można było dość precyzyjnie określić, kiedy nastąpi kres papiestwa, a więc – tym samym – koniec świata.

Proroctwo zostało według legendy przekazane papieżowi Innocentemu II i... zapomniane. Głośno zrobiło się o nim 450 lat później, gdy na światło dzienne wydobył je benedyktyński historyk Arnold Wion.

Opublikował on sentencje Malachiasza wraz z komentarzem, narażając się tym samym na zarzut jednego z największych fałszerstw w dziejach Kościoła...

Od Celestyna do Piotra

Już w momencie ukazania się dzieła Wiona pojawiły się głosy krytyków, twierdzących, że przepowiednie irlandzkiego świętego to najzwyklejsza mistyfikacja.

Jako główny argument przytoczono fakt, że nie mówią o nich żadne wcześniejsze źródła kościelne. Ba! Nie wspomina o nich nawet sam opat Bernard z Clairvaux, który przecież szczegółowo opisał żywot św. Malachiasza. Poza tym od początku XVII wieku sentencje stają się coraz bardziej metaforyczne, „rozmyte” i dające większe pole do interpretacji.

Czyżby zatem proroctwo wyszło spod pióra Arnolda Wiona? Nawet jeśli tak – twierdzą zwolennicy prawdziwości objawień zawartych w 112 sentencjach – to okazał się on natchnionym przez Boga wizjonerem, gdyż ich trafność nie może być dziełem przypadku, a precyzja opisu pozwala na dokładne przyporządkowanie do konkretnych postaci. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to mamy czego się bać...

Pierwsza sentencja przypisywana Świętemu Malachiaszowi odnosi się do następcy Innocentego II, który zasiadał na tronie Piotrowym w roku 1443 i pełnił swą posługę zaledwie przez pół roku – Celestyna II. Brzmi ona „Z zamku nad Tybrem” (Ex castro Tiberis) i odnosi się do nazwy i położenia miasta Citta de Castello, z którego pochodził nowo wybrany papież.

Ostatnia, najdłuższa, to rodzaj klamry spinającej dzieje Kościoła. Zawiera imię oraz przydomek: „Piotr Rzymianin” (Petrus Romanus). Kim zatem jest lub będzie ostatni biskup Rzymu? Już w XVII wieku spekulowano, kiedy ów Piotr Rzymianin się pojawi, gdyż jego pontyfikat stanowić miał niechybną zapowiedź końca świata.

Te rachuby okazały się – z dzisiejszego punktu widzenia – zadziwiająco precyzyjne i wskazywały na lata 20. XXI wieku. Dzisiaj wystarczy policzyć wszystkich papieży, dopasować do nich sentencje i... dojść do smutnego wniosku, że oto jesteśmy świadkami dni ostatnich.

Dlaczego? Ano, dlatego, że 112. papieżem według świętego Malachiasza jest właśnie sprawujący swój urząd od marca 2013 roku jezuita Franciszek. Ale to przecież Franciszek, a nie Piotr! Jak to wytłumaczyć?

Papieże dni ostatnich

Spróbujmy przyjrzeć się postaciom biskupów Rzymu zamykających Malachiaszową listę. To papieże, których pontyfikaty przypadły na ostatnie pół wieku i których dokonania ciągle są żywe w pamięci wiernych.

I tak pozycje 108–112 zajmują w kolejności: Paweł VI (1963–1978, „Kwiat nad kwiatami”), Jan Paweł I (1978, „Ze światła księżyca”), Jan Paweł II (1978–2005, „Z trudu słońca”), Benedykt XVI (2005–2013, „Chwała drzewa oliwnego”) oraz Franciszek (2013–?, „Piotr Rzymianin”).

W przypadku Jana Pawła I sprawa wydaje się absolutnie oczywista: jego prawdziwe imię i nazwisko brzmiało Albino Luciani, co można przetłumaczyć jako „białe światło”, czyli takie, jakim świeci satelita Ziemi. 

Mało tego! Pochodził on z prowincji Belluno położonej niedaleko Wenecji. „Bella luna” to po włosku „piękny księżyc”.

Ta interpretacja przekonuje chyba nawet największych niedowiarków. Trudniej związać postać niemieckiego kardynała Ratzingera z drzewem oliwnym, ale i to jest możliwe, choć ten nieugięty dogmatyk raczej nie zapisał się w historii Kościoła jako uosobienie pokoju.

Swe papieskie imię przyjął na cześć św. Benedykta, założyciela zakonu benedyktynów. Ich symbolem jest gałązka oliwna, dlatego też często nazywani są oliwetami.

A Franciszek? O tę sentencję toczą się najgorętsze spory – i nic dziwnego, skoro ma ona wieszczyć nadejście apokalipsy. Na pierwszy rzut oka nic tu się nie zgadza: ani imię, ani miejsce pochodzenia. A jednak... Znawcy żywotów świętych od razu wskażą, że św. Franciszek, który stał się patronem papieża z Argentyny, nosił trzy imiona – drugie z nich brzmiało: Piotr.

A językoznawcy dorzucą, że świeckie nazwisko obecnego papieża – Bergoglio – zawiera germańskiego pochodzenia rdzeń „berg” oznaczający górę. Łacińskie imię Piotr (Petrus) to nic innego, jak skała, opoka. I tak koło się zamyka...

Trzecia tajemnica z Fatimy i światełko nadziei

A dowiedzieć się o tym mieliśmy już pół wieku wcześniej. Taką datę naznaczyła Łucja dos Santos, zmarła w 2005 roku karmelitanka bosa, jedna z trojga dzieci, które w roku 1917 doświadczyły objawień w portugalskiej Fatimie.

Spisała ona swoje wizje, jakich doznała podczas spotkań z Matką Boską, w trzech tajemnicach. Pierwsza tajemnica to obraz piekła, do którego trafią najbardziej zatwardziali grzesznicy.

Druga – to zapowiedź koszmaru II wojny światowej oraz nieszczęść, jakie nastąpią po jej zakończeniu.

Trzecia miała zostać ogłoszona w roku 1960, ale po wstrząsie, jaki wywołała u czytającego ją Jana XXIII, została rok przed planowanym opublikowaniem opieczętowana i złożona w tajnych archiwach Watykanu.

Jej treść ujawnił dopiero Jan Paweł II w roku 2000. I trudno dziwić się jego poprzednikom, iż nie odważyli się podzielić ze światem tym apokaliptycznym przesłaniem. Przedstawiona w nim wizja to horror, któremu z trudem nadąża ludzka fantazja. Biała postać papieża przewijająca się przez umęczony, spływający krwią świat. Męczeńska śmierć jego i całych rzesz kapłanów oraz wiernych...

Czy tak ma wyglądać koniec naszego świata? Wielu interpretatorów tej tajemnicy wiązało ją z osobą Jana Pawła II, który cudem uniknął śmierci od kul zamachowca. A jednak przeżył – więc proroctwo się nie dopełniło. Tym groźniejszych kształtów nabierają więc połączone wizje: Malachiasza oraz z Fatimy w stosunku do Franciszka. Upadek ostatniego papieża jest w nich znakiem dnia sądu oraz straszliwych cierpień ludzkości. Czy nie ma już zatem nadziei?

Owszem, jest, a wynika ona z dwóch przesłanek. Pierwsza odwołuje się do drugiej tajemnicy fatimskiej, w której mowa jest o poświęceniu Rosji (wówczas komunistycznej) Niepokalanemu Sercu Najświętszej Marii Panny. Akt ten miał uratować świat od zagłady i został bardzo poważnie potraktowany przez papieża Piusa XII.

Ponieważ nie mógł on występować w imieniu Związku Radzieckiego, dokonał poświęcenia Matce Bożej całego świata (a więc także ZSRR). Ceremonię taką powtórzył Jan Paweł II w roku 1984 i... wygląda na to, że ze zbawiennym, jak na razie, skutkiem.

Drugie światełko nadziei rozpala zaś czysta matematyka. W przepowiedniach św. Malachiasza wszyscy papieże i ich sentencje mają numerację: od 1 do 111. Sto dwunasty zapis dotyczący Piotra Rzymianina nie został zaś opatrzony żadną cyfrą. Może to sugerować, że między Benedyktem XVI a ostatnim papieżem pojawi się jeszcze nieokreślona liczba biskupów Rzymu. I chyba wszyscy wolelibyśmy, żeby to ta interpretacja okazała się prawdziwa...

Wybrane sentencje św. Malachiasza

1. Urban VIII, „Lilia i róża” (Lilium et rosa)

Pierwszy papież, który został wybrany w tajnym głosowaniu w roku 1623, pochodził z Florencji, miasta, które miało w swoim herbie czerwoną lilię. Pełnił później funkcję biskupa w Umbrii, której symbolem jest róża.

2. Klemens XI, „Wieniec z kwiatów” (Flores circumdati)

Papież, który rozpoczął swój pontyfikat w roku 1700, pochodził z włoskiego miasteczka Urbino, które w swoim herbie ma girlandę z kwiatów. Za jego czasów wybito także medalion przedstawiający papieską tiarę w otoczeniu kwietnych wieńców.

3. Pius IX, „Krzyż z krzyża” (Crux de cruce)

Ten biskup Rzymu objął swój urząd w roku 1846. Za jego pontyfikatu nad krzyżami Watykanu załopotały sztandary z krzyżem sabaudzkim po anektowaniu Państwa Kościelnego przez króla Wiktora Emanuela.

4. Klemens XIII, „Światło na niebie” (Lumen in coelo)

W roku 1878 na papieża został wybrany Giocchino Vinzenzo z możnego rodu Peccich, który sprawował swoją posługę przez ćwierć wieku. Jednym z głównych elementów jego herbu jest przecinająca niebo jasna kometa.

5. Benedykt XV, „Religia porzucona” (Religio depopulata)

Papież ten zasiadł na tronie Piotrowym w roku 1914 i to właściwie wystarczy za komentarz do sentencji Malachiasza. Koszmar I wojny światowej odsłonił najgorsze strony ludzkiej natury i sprawił, że nauka o miłości i pokoju została przez wielu zapomniana.

6. Paweł VI, „Kwiat nad kwiatami” (Flos florum)

Herb skromnego Giovanniego Battisty Montiniego, wybranego w piątym głosowaniu na biskupa Wiecznego Miasta w roku 1963, przedstawiał trzy lilie ustawione tak, że jedna znajdowała się nad dwiema pozostałymi.

7. Jan Paweł II, „Z trudu słońca” (De labore solis)

Tak nazywano w średniowieczu zaćmienia naszej gwiazdy. Karol Wojtyła urodził się 18 maja 1920 roku, w dniu całkowitego zaćmienia słońca i został pochowany jako papież Jan Paweł II 8 kwietnia 2005 roku – w tym dniu także miało miejsce to niecodzienne zjawisko.

Świat Tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama