Paryż wyzwolony! Najbardziej groteskowe powstanie w historii

Paryskie powstanie w 1944 roku było jednym z najdziwniejszych w historii świata. Rozpoczęło się od strajku związkowców, a potem było już tylko coraz bardziej groteskowo.

14 lipca 1944 roku Francuzi pierwszy raz od kapitulacji świętowali Dzień Zdobycia Bastylii. Przez Paryż ruszył stutysięczny pochód niosąc trójkolorowe flagi. Miasto udekorowano kokardami w barwach narodowych, pojawiły się krzyże lotaryńskie - symbol Wolnej Francji de Gaulle’a. Do obchodów przyłączyła się nawet... francuska policja z kolaborującego z III Rzeszą rządu Vichy. W tym czasie amerykańskie wojska były niespełna 100 kilometrów od stolicy Francji.

Tego samego dnia Francuski Front Narodowy opublikował odezwę, która głosiła, że zadaniem patriotów jest zorganizowanie powszechnego strajku oraz eskalacja walki zbrojnej.

Reklama

W Paryżu wybuchł strajk, który na krótko sparaliżował całe miasto. Wraz z eskalacją działań ruchu oporu, do rozruchów przyłączali się policjanci kolaborujący z Niemcami. Do walki włączyli się nawet skonfliktowani z Wolną Francją komuniści z Francs-tireurs partisans. Sparaliżowali oni komunikacją kolejową wokół metropolii, utrudniając Niemcom zaopatrywanie miasta. Niespełna miesiąc później doszło do całkowitego paraliżu linii kolejowych w środkowej Francji.

3 sierpnia kolejowi działacze związkowi zagrozili strajkiem, jeśli Niemcy nie uwolnią więźniów politycznych, nie zwiększą racji chleba i nie wypłacą z góry trzymiesięcznej pensji. Niemiecka administracja nie zgodziła się na warunki związkowców, wobec czego 10 sierpnia ci rozpoczęli strajk generalny. Do 18 sierpnia do strajku przyłączyły się kolejne grupy zawodowe. Środkowa Francja stanęła, a Amerykanie byli już tylko 30 kilometrów od miasta.

Powstanie

Ferment w mieście trwał już od miesiąca. 18 sierpnia 1944 roku komendant FFI (Forces Françaises de l’Intérieur) regionu paryskiego, Henri Rol-Tanguy, zarządził mobilizację wszystkich paryżan do walki z Niemcami. Dzień później wybuchło powstanie. Przeciwko 20 tysiącom niemieckich żołnierzy stanęło... 20 tysięcy francuskich powstańców. Jednak Niemcy mieli czołgi i - w przeciwieństwie do bojowników ruchu oporu - byli uzbrojeni. Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy, kiedy do powstańców przyłączyli się vichystowscy policjanci.

Pierwszego dnia działania francuskie ograniczyły się do wymiany ognia z niemieckimi patrolami. Właściwie to obie strony za bardzo nie chciały walczyć. Francuzi nie mieli czym, a Niemcy liczyli na możliwość wycofania się z miasta. De facto, gdyby nie naciski samego generała de Gaulle’a, to powstanie by nie wybuchło.

- Generałowie de Gaulle i Leclerc wiedzieli o słabości powstańców - mówi Antony Beevor, autor książki "Paryż Wyzwolony". - Obu jednak bardzo zależało na tym, żeby władzy nie przejęli komuniści, dlatego Leclerc wykazał się niesubordynacją wobec amerykańskiego dowództwa.

Faktycznie alianci nie mieli zamiaru walczyć o Paryż. Generał Patton planował ominąć miasto od południa i skierować się na Zagłębie Ruhry. Na północy armie Zjednoczonego Królestwa miały zająć wybrzeże francuskie, by przez Belgię i Holandię dostać się do Niemiec.

21 sierpnia, po dwóch dniach przypadkowych i nieskoordynowanych działań, Rol-Tanguy i niemiecki komendant miasta Dietrich von Choltitz podpisali zawieszenie broni. W tym czasie generał Leclerc, lekceważąc rozkazy, wysłał 2 Dywizję Pancerną w kierunku Paryża.

Niesubordynację tę wsparł Charles de Gaulle. W dodatku zagroził on gen. Eisenhowerowi, głównodowodzącemu sił alianckich w Europie, że jeżeli ten nie zezwoli dywizji Leclerca uderzyć na miasto, to de Gaulle sam wyda jej taki rozkaz. Postawiony przed faktem dokonanym Eisenhower uległ i wieczorem 22 sierpnia wyraził formalną zgodę na natarcie, które trwało już od ponad 30 godzin.

- De Gaulle wysłał 2 Dywizję Pancerną tylko i wyłącznie po to, by wzmocnić swoją pozycję we Francji, jak i wśród Aliantów - dodaje Beevor. - Atak Leclerca był symboliczny.

"Wyzwolenie Paryża"

Kiedy 2 Dywizja Pancerna wkraczała do miasta, wewnątrz walki praktycznie ustały. Obie strony znalazły się w patowej sytuacji. Francuzi zajęli najważniejsze obiekty w mieście, ale nie mieli na tyle sił i chęci, by atakować dalej, a Niemcy nie posiadali na tyle ciężkiego sprzętu, aby odbić utracone budynki, a w dodatku liczyli na to, że spokojnie wycofają się na wschód.

Czołowe odziały znalazły się w mieście 24 sierpnia o godzinie 21. W ciągu następnego dnia wraz z oddziałami partyzantów oczyściły miasto z Niemców. Po kilku godzinach w Paryżu zapanował spokój, a generał von Choltiz zaproponował podpisanie aktu kapitulacji. O godzinie 19. walki ustały. Teraz zaczęła się rzeź rozbrojonych niemieckich żołnierzy.

W odwecie za niemieckie zbrodnie partyzanci FFI rozstrzelali kilkudziesięciu przypadkowych żołnierzy Wehrmachtu. Jak pisze w swojej książce Antony Beevor:

"Niektórzy ludzie objawiali się w zaskakująco nowych rolach. Prawicowi antysemici opowiadali liczne historie o Żydach i komunistach, których uratowali z rąk Gestapo. Wśród członków organizacji nazywanej ironicznie SRO - "sierpniowym ruchem oporu" - znajdowały się osoby, które kiedyś wydawały Niemcom paryżan, a teraz wydawały swoich niemieckich współpracowników z taką wściekłością, że ludzie nie śmieli się im sprzeciwiać."

Kardynał i arcybiskup Paryża Emmanuel-Célestin Suhard, który "w sierpniu 1942 roku (...) nalegał na udzielenie rozgrzeszenia i błogosławieństwa członkom Legionu Ochotników Francuskich walczącym w Rosji w szeregach Wehrmachtu. W kwietniu 1944 roku powitał Pétaina podczas jego wizyty w Paryżu, a zaledwie dwa miesiące przed wyzwoleniem miasta z wielką pompą odprawił mszę pogrzebową Philippe’a Henriota.

Henriot, zastrzelony przez członków ruchu oporu był ministrem informacji w rządzie Vichy i pronazistowskim agitatorem." Teraz chciał stanąć w pierwszym szeregu, jako "wyzwoliciel Paryża"...

De Gaulle zdobywa wszystko

Jeśli dzień wyzwolenia należał do FFI i ludzi Leclerca, to sobota 26 sierpnia była triumfem de Gaulle’a. Wczesnym popołudniem w centrum Paryża zebrały się olbrzymie tłumy. Wiele osób przyszło tam pieszo z odległych o kilkanaście kilometrów obrzeży miasta.

Po obydwu stronach drogi biegnącej od Łuku Triumfalnego do katedry Notre-Dame stało ponad milion mieszkańców. Aby zyskać lepszy widok, ludzie tłoczyli się w oknach pobliskich budynków, a młodzi wspinali się na drzewa i lampy.

W tym czasie z dachów okolicznych budynków zaczęły padać strzały. Na placu de la Concorde i przy rue de Rivoli ludzie rzucali się na ziemię albo chowali za opancerzonymi pojazdami z dywizji Leclerca. Jak pisze Beevor "pewien mężczyzna próbował osłonić się uniesionym nad głową rowerem."

Partyzanci FFI otworzyli chaotyczny ogień, strzelając w kierunku okien i dachów. Ginie i zostaje rannych kilkadziesiąt przypadkowych osób. Przez resztę dnia czarne citroëny, oznakowane na dachach i drzwiach symbolami FFI, pędziły po mieście z szaloną prędkością, zatrzymując się tylko po to, żeby ich pasażerowie mogli oddać kilka strzałów w okna czy dachy budynków. W innych pojazdach zarekwirowanych przez ruch oporu uzbrojeni w karabiny mężczyźni leżeli na nadkolach albo stali na stopniach nadwozia.

"Mnożyli się herosi" - napisał Galtier-Boissiere. "Liczba zmobilizowanych w ostatniej chwili członków ruchu oporu - uzbrojonych po zęby i obwiązanych pasami amunicji w meksykańskim stylu - robiła wrażenie". Jednak skutek tej bezsensownej strzelaniny był taki, że zginęli kolejni cywile. Powstańcy zaczęli sprawiać więcej kłopotów niż okupujący dotychczas miasto Niemcy.

Jednak wówczas dla mieszkańców najważniejszy był ge Gaulle, który kreował się na ojca opatrznościowego Francji. Dzięki niesubordynacji, lekceważeniu rozkazów i przelanej krwi setek rozstrzelanych przez Niemców i dziesiątek zabitych przez ruch oporu udało mu się osiągnąć swój cel: stał się symbolem zwycięstwa, a co najważniejsze wygrał wyścig o władzę we Francji. Komuniści nie zdążyli, mimo ogromnej siły swych partyzantów, przejąć rządów w Paryżu.



Źródła:
Wykorzystano fragmenty książki "Paryż Wyzwolony"; Antony Beevor, Artemis Cooper; Znak Horyzont, Kraków 2015
Steven Zaloga; "Wyzwolenie Paryża. Wyścig ku Sekwanie"; Amercom, 2010

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama