MV Derbyshire: Fala wyjątkowa zatopiła gigantyczny brytyjski statek?

MV Derbyshire zatonął błyskawicznie i w okolicznościach, których do dziś nie udało się w pełni wytłumaczyć /PA Images / Contributor /Getty Images
Reklama

9 września 1980 roku na dno poszedł MV Derbyshire, największy brytyjski statek stracony kiedykolwiek na morzu. W nagłej katastrofie w pobliżu Okinawy zginęli wszyscy członkowie załogi, a kapitan nie zdążył nawet wezwać pomocy. Co doprowadziło do tragedii? Odpowiedź na to pytanie wciąż budzi wiele emocji.

Czytaj także: Niespodziewana katastrofa! Tsunami w środku Europy

Zniknął bez śladu

Liverpool Bridge, bo tak pierwotnie nazywał się statek zanim zmieniono mu nazwę na MV Derbyshire, zbudowano w 1975 roku, a oddano do użytku w czerwcu kolejnego roku. 

W tamtym czasie był to największy brytyjski 90-tysięcznik (dokładna pojemność statku wynosiła 91655 ton rejestrowych). O rozmiarach długiego na 294 metry masowca dobrze świadczy fakt, że załoga do sprawnego i szybkiego przemieszczania się z jednego jego końca na drugi używała ponoć rowerów.

Latem 1980 roku nikt nie spodziewał się, że MV Derbyshire wypływa właśnie w swój ostatni rejs. Statek, niczym wcześniej Titanic, miał być niezawodny i bezpieczny w każdych warunkach pogodowych. 

Reklama

Wyprawa rozpoczęła się 11 lipca w porcie w Sept-Îles blisko Quebecu w Kanadzie. Na pokładzie było 42 członków załogi i żony dwóch marynarzy. 

Dwa miesiące później wyładowany rudą żelaza masowiec miał zameldować się w japońskim Kawasaki. Nigdy nie dopłynął do portu. Zaginął bez śladu dziewiątego września około 370 kilometrów od Okinawy.

Cztery kilometry pod wodą

Co się stało ze statkiem? I jak szybko musiał pójść na dno, skoro kapitan nie zdążył nawet nadać sygnału SOS? Załoga płynęła zgodnie z planem, bazując na prognozach pogody dostarczanych przez komercyjną firmę. W pobliżu Japonii szalał co prawda tajfun Orchidea, ale nie było obaw, że może zatopić MV Derbyshire.

Poszukiwania statku rozpoczęły się piętnastego września. Po sześciu dniach bezowocnego przeczesywania terenu akcję odwołano, uznając, że masowiec zaginął. Sześć tygodni później załoga japońskiego tankowca natrafiła na jedną z szalup ratunkowych brytyjskiej jednostki. Nie przybliżyło to jednak śledczych do rozwiązania zagadki przyczyn wypadku.

Rozwój technologii pozwolił po latach wrócić do badań okoliczności, w jakich MV Derbyshire zatonął. W czerwcu 1994 roku odnaleziono wrak. Spoczywał na głębokości czterech kilometrów i dwustu metrów, a jego szczątki rozrzucone były na obszarze 1300 metrów. 

Jedno z największych podwodnych śledztw w dziejach trwało czterdzieści dni. Przez ten czas wykonano tysiące zdjęć, nakręcono kilkaset godzin materiału filmowego, a także zidentyfikowano i skatalogowano dwa tysiące pięćset elementów statku. 

Ustalenia śledczych

Kilkanaście lat po zatonięciu MV Derbyshire eksperci wreszcie mogli zbadać pozostałości statku i wskazać, co doprowadziło do katastrofy i śmierci kilkudziesięcioosobowej załogi. 

W pierwszych badaniach wskazano, że powodem zatonięcia była utrata pływalności. Następnie sprawdzono, czy do wypadku doszło z winy człowieka (niezabezpieczenie luków ładowni przez załogę) i wykluczono taką ewentualność, posiłkując się nie tylko materiałem dowodowym, ale też zeznaniami byłych członków załogi masowca. 

Oficjalnie uznano, że do wypadku przyczyniły się błędy konstrukcyjne, które doprowadziły do nagłej utraty pływalności. Wadliwe okazały się daszki systemu odpowietrzającego - pod naporem mas wody oderwały się, odsłaniając otwory w zalewanym pokładzie. 

Szybka utrata pływalności tłumaczy, dlaczego statek tak szybko znalazł się pod wodą. Ale nie odpowiada na pytanie, jak wysoka była fala, która uderzyła w jednostkę.

Czym jest fala wyjątkowa?

Niedługo po odkryciu wraku MV Derbyshire i gruntownej analizie przyczyn wypadku, na platformie wiertniczej Draupner na Morzu Północnym u wybrzeży Norwegii po raz pierwszy zmierzono fale wyjątkowe.

Zjawisko to, zwane również falą fenomenalną lub monstrualną, wcześniej wielokrotnie pojawiało się w opowieściach morskich wilków, ale brakowało naukowych dowodów i pomiarów, potwierdzających historie o wysokich niczym wieżowce ścianach wody, zalewających bez problemu największe statki.

Strome fale, wysokie nawet na trzydzieści metrów, nie mają związku z tsunami ani trzęsieniem ziemi. Powstają nagle, prawdopodobnie w wyniku akumulacji energii pochodzącej z kilku fal. Z zachowanych relacji wynika, że jednorazowo mogą wystąpić nawet trzy wysokie fale - jedna po drugiej. Marynarze nazywają je "trzema siostrami".

Czy właśnie fala wyjątkowa zabrała na dno MV Derbyshire wraz z załogą? Brak stuprocentowego potwierdzenia tej hipotezy, jednak wypadek brytyjskiego masowca z 1980 roku jest często podawany jako dowód na istnienie na morzu zjawiska, wobec którego nawet najbardziej doświadczeni kapitanowie pozostają bezradni.

Zobacz również:

Niewidzialny most dla pieszych, czyli Most Mojżesza w Holandii

Salamandry rozpoczęły gody. Leśnik ostrzega, że ich dotykanie może być groźne

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dariusz Jaroń | historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy