Łukasz Przybylski. Bohater trzech powstań?

Skan „Ilustracji Polskiej”. Przybylski znajduje się w środku. W memach obaj weterani przedstawieni na zdjęciu są myleni /domena publiczna
Reklama

Pułkownik Łukasz Przybylski przeszedł do historii, jako najstarszy powstaniec wielkopolski. Bez wątpienia walczył w poprzednich wielkich zrywach - listopadowym i styczniowym. Czy jednak 105-latek wziął udział w walkach o Wielkopolskę? Jego życiorys to przykład tego, że historii lepiej nie uczyć się z memów.

Wielu historyków uważa, że Przybylski walczył nie tylko w XIX-wiecznych zrywach niepodległościowych, ale także podczas I wojny światowej i w powstaniu wielkopolskim. Problem w tym, że nie zachowały się żadne dokumenty świadczące o tym, a wszelkie domysły oparte są głównie na artykułach międzywojennej prasy, które powstały po śmierci bohatera.

Genealogom udało się ustalić najważniejsze daty i fakty z życia płk. Przybylskiego. Wyniki swoich badań opublikowali w kwartalniku "More Maiorum". Na podstawie ich śledztwa można dość do wniosku, że w historii dzielnego żołnierza namieszała ówczesna prasa.

Reklama

Powstanie listopadowe

Jeśli chodzi o życie Przybylskiego w XIX wieku w zasadzie nie ma kontrowersji. Przebieg jego życia potwierdzają zarówno dokumenty polskie, jak i rosyjskie, a także wspomnienia samego bohatera. Urodził się w 1814 roku w Księstwie Poznańskim. 

Jako młodzieniec wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty w Warszawie. W chwili wybuchu zrywu walczył przeciw oddziałom generała Iwana Paskiewicza.

W dniach 19-26 lutego walczył podczas największej bitwy powstania listopadowego pod Olszynką Grochowską, w której uczestniczyły wojska polskie dowodzone przez Józefa Chłopickiego oraz nadchodzące ze wschodu wojska rosyjskie pod dowództwem Iwana Dybicza. Tam został ranny w nogę i ewakuowany do warszawskiego szpitala. 

Po zaleczeniu ran wrócił do walki. Jednak w jednej z kolejnych wpadł do rosyjskiej niewoli. Skazano go na karę wygnania i wcielono siłą do carskiego wojska. Do Królestwa Polskiego wrócił dopiero w 1856 roku. W tym miejscu na kilka lat ślad po nim się urywa.

Powstanie styczniowe

Kiedy wybuchło powstanie styczniowe, niespełna 50-letni Przybylski przystąpił do powstańców i jako dowódca jednego z wielu oddziałów partyzanckich walczył przeciw Rosjanom. W lutym 1863 roku brał udział w bitwie pod Małogoszczem - jednej z największych, jakie powstańcy stoczyli.

Pięć miesięcy później powtórzyła się sytuacja sprzed 32 lat. 30 lipca walcząc pod Radzyminem dostał się do niewoli. Skazano go na trzy lata przymusowej pracy w syberyjskich kopalniach i na dożywotnie zesłanie do guberni irkuckiej. 

Ze względu na wiek kilka razy prosił o łaskę, jednak uznano, że nadal jest "wywrotowym i niebezpiecznym elementem". Wyzwoliły go dopiero dwie rewolucje - lutowa i październikowa. Z Syberii dotarł do Bobrujska, gdzie stacjonował I Korpus Polski gen. Dowbora-Muśnickiego.

***Zobacz także***

Powstanie wielkopolskie

Po podpisaniu traktatu brzeskiego i rozwiązaniu polskich korpusów w Rosji, Przybylski dotarł latem 1918 roku wraz z żołnierzami I Korpusu do Warszawy. Tam prawdopodobnie zamieszkał w Domu Opieki. 

Kiedy w Poznaniu wybuchło powstanie, Przybylski przebywał w Warszawie. 22 stycznia wziął nawet udział w obchodach rocznicy wybuchu powstania styczniowego, o czym pisała ówczesna prasa. Wzmianki o udziale ponad stuletniego weterana w uroczystościach można znaleźć w "Zorzy" i "Ilustracji Polskiej".

16 lutego 1919 roku zakończyło się zwycięskie powstanie wielkopolskie. Czy Przybylski brał w nim udział. Jest to bardzo wątpliwe. W listach, jakie w tamtym okresie wysyłał do Ministerstwa Spraw Wojskowych w sprawie decyzji o przyznaniu mu munduru weterana powstań, podawał adres zwrotny: Warszawa, Krakowskie Przedmieście nr 62. Pod tym adresem mieściło się Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności. Zajmowało się ono pomocą ubogim. 

Koniec mitu?

Te domysły potwierdzają relacje prasowe i wywiady z samym bohaterem publikowane w "Kurierze Poznańskim". Donosiły one, że podporucznik Łukasz Przybylski pierwszy raz przybył do poznańskiego. 

16 lipca Przybylski wziął udział w obchodach rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Generał Dowbor-Muśnicki przedstawił go jako bohatera powstań listopadowego i styczniowego. Nie padło ani jedno słowo o jego walkach w Wielkopolsce.

Dzień później w redakcji "Kuriera Poznańskiego" udzielił wywiadu, w którym opowiadał o ranieniu lewej nogi pod Grochowem, procesach i tułaczce po całej Rosji. Podkreślił, że jest gotów "walczyć za wspólną sprawę, gdyby na to przyszło, nawet i z bronią w ręku". Powiedział także, że jest to jego pierwsza wizyta w Wielkopolsce. 

Przybylski był w trudnej sytuacji finansowej. Do tego stopnia, że nie było stać go na kupno rogatywki do munduru. Sprezentowali mu ją poznaniacy. Dopiero 2 sierpnia 1919 roku weszła w życie ustawa o przyznaniu stopni i praw oficerskich weteranom z roku 1831, 1848 i 1863. Prawdopodobnie wówczas Przybylski został awansowany ze stopnia podporucznika na pułkownika. Od 1920 roku mieszkał w Lipnie u swego kuzyna, gdzie zmarł 17 lutego 1922 roku.

***Zobacz także***

Dziennikarska kaczka

W Internecie można znaleźć dziesiątki memów, które informują, że Przybylski pierwszy raz spotkał Dowbora-Muśnickiego na linii frontu i ten widząc wiekowego szeregowego, poznając jego historię, od razu awansował go na pułkownika. Jest to nieprawda.

Pomijając fakt, że taki awans na polu walki formalnie był niemożliwy, to musiało się to stać pomiędzy 16 stycznia, kiedy Dowbor-Muśnicki faktycznie przejął dowództwo nad powstaniem, a 16 lutego, kiedy powstanie się zakończyło.

W tym czasie Przybylski uczestniczył w obchodach wybuchu powstania styczniowego w Warszawie i pisał listy do ministerstwa z warszawskim adresem zwrotnym. Skąd więc historia ponad 100-letniego powstańca?

Winnym jest Artur Górski, który w magazynie "Weteran" z sierpnia 1930 roku na 4 stronie opublikował artykuł "O Symbolu Żołnierstwa Polskiego: Łukaszu Przybylskim Słów Kilkoro". Napisał w nim:

"(...) Jak się przedostał w rok potem w Poznańskie, tego nie wiem; dość, że w roku 1919 widzimy go w armii wielkopolskiej zajętego wymiataniem Niemców; nie w intendenturze, ale w walce frontowej.

Ranny w lewą (stupięcioletnią) nogę, idzie rozmyślać na łóżku szpitalnym w Warszawie, co się to w tak krótkim czasie porobiło na świecie. Zwłaszcza że Belweder niedaleko - a pan pułkownik Przybylski ma dotąd w pamięci mopsią twarz księcia Konstantego.

Tu trzeba dodać, że generał Dowbór-Muśnicki, znalazłszy się w kropce, awansował tego kadeta z roku 1831 na pułkownika w r. 1919, przy odsyłaniu go do szpitala".

Przez lata powtarzano zawarte w artykule doniesienia. Niestety Górskiemu zlały się informacje, które w wywiadzie w 1919 roku przekazał Przybylski w jedno. Przesunął awans z sierpnia na styczeń, ranę z 1831 roku na 1919. A, że nazwisko Przybylskiego pojawiło się w przemówieniu Dowbora-Muśnickiego, to już było łatwo połączyć obu bohaterskich żołnierzy. 

Ten artykuł z 1930 roku spowodował, że i w 2020 w memach powtarzana jest zadziwiająca historia ponad 100-letniego szeregowego, który został awansowany na pułkownika na polu walki.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy