​Kielich Likurga: Starożytni Rzymianie i nanotechnologia

Kielich Likurga przez wiele lat stanowił zagadkę dla naukowców /DEA / M. CARRIERI/De Agostini /Getty Images
Reklama

Starożytni Rzymianie potrafili stworzyć rzeczy, które nowatorstwem, pomysłowością i jakością wykonania przyćmiewały dokonania ludzkości przez setki lat. Niektóre z nich są tak zaawansowane technologicznie, że trudno uwierzyć w datę ich powstania. Jednym z takich obiektów jest Kielich Likurga. Liczący 1700 lat artefakt nadal jest przedmiotem dyskusji - niektórzy twierdzą, iż nie mógł zrobić go ktoś dysponujący narzędziami znanymi ludziom w starożytności.

Według jednego z mitów król Tracji, Likurg (nie mylić z Likurgiem, królem Sparty) sprzeciwiał się wprowadzeniu na swoich ziemiach kultu Dionizosa, który przybył do Hellady z zewnątrz. Na co dzień wesoły opiekun wina i dobrej zabawy nie był zadowolony z takiej postawy władcy, więc ukarał go tak, jak na antyczne bóstwo przystało - zaplątał w winorośl, a potem uczynił go szaleńcem.

Opowieść o Likurgu stanowi metaforę ścierania się w basenie Morza Śródziemnego różnych kultów i religii. Stanowiła też kanwę to stworzenia pewnego naczynia, które do dzisiaj zadziwia badaczy historii i nie tylko ich.

Reklama

W latach 50. XX wieku do londyńskiego British Museum trafił bardzo cenny obiekt - rzymski puchar stworzony około 300 roku naszej ery, zachowany w idealnym stanie, przedstawiający scenę zaplątania Likurga. Nikogo nie zastanowiło to, dlaczego Rzymianie przedstawili scenę z greckiej mitologii, gdyż zagadka ta zeszła na drugi plan, kiedy tylko pracownicy muzeum ujrzeli przedmiot. 

Podczas jego wstępnych oględzin zauważyli bowiem coś bardzo dziwnego. W zależności od tego, z której strony spoglądali na naczynie, przybierało ono inną barwę i zmieniało stopień transparentności.

Przez około 40 lat naukowcy głowili się nad tym, skąd biorą się niesamowite właściwości kielicha. Pewnego dnia, w roku 1990, ktoś wpadł na pomysł zbadania obiektu pod mikroskopem i wreszcie poznano prawdę. Rzymianie zastosowali... nanotechnologię.

Twórcy dzieła rozkruszyli szkło z drobinkami złota i srebra, uzyskując cząstki o średnicy 50 - 70 nanometrów (dla porównania ziarenko soli jest jakieś 1000 razy większe). Używając tego niecodziennego materiału stworzyli coś, co nazywamy dzisiaj szkłem diachronicznym, czyli takim, którego przybiera różny kolor w zależności od kierunku i kąta padania promieni świetlnych.

***Zobacz także***

Jeśli światło pada na niego od przodu, kielich jest wyraźne zielony i matowy. Gdy jednak podświetli się go od tyłu albo ze środka, ścianki naczynia stają się krwistoczerwone i delikatnie przezroczyste. 

Dzieje się tak dlatego, że diachroniczne szkło stworzone z nanocząsteczek złota i srebra rozprasza kolor zielony. Jeśli więc światło pada z przodu, kielich jest właśnie tej barwy. Gdy źródło światła znajduje się z drugiej strony, szkło przepuszcza tylko kolor dopełniający zieleń, czyli czerwień.

Niektórzy podejrzewają, że puchar zmienia swoją barwę także w zależności od tego, jaki płyn się w nim znajduje - woda, olej, wino, krew, roztwór słodki czy słony. Nikomu jednak nie pozwolono wlewać czegokolwiek do drogocennego artefaktu sprzed 1700 lat, więc testy przeprowadzono jedynie na płytce mającej symulować ścianki naczynia. 

Badania potwierdziły wstępne hipotezy, choć okazało się, że budowa płytki różni się od struktury kielicha, więc tak naprawdę niczego nie udowodniono.

Badaczy cały czas zastanawia, jakim cudem starożytni Rzymianie mogli wejść w posiadanie wiedzy o tworzeniu szkła diachronicznego. Obecnie takiej technologii używa się do produkcji luster w satelitach krążących wokół naszej planety i stosuje w fotografii. Czasami służy także do tworzenia dekoracji. 

Eksperci twierdzą, że antyczni twórcy najpewniej nie mieli bladego pojęcia o tym, że znacznie wyprzedzają swoje czasy pod względem technologicznym i robią coś, co będzie zagadką przez kolejne setki lat.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy