Kawior, pluskwy i jedna wanna. Jak naprawdę wyglądała konferencja jałtańska

Wielka Trójka w otoczeniu towarzyszących im członków delegacji. Churchill na tym zdjęciu nie wygląda zbyt dobrze, czyżby to przez pluskwy, które go tak dotkliwie pogryzły? /East News
Reklama

Ociekające złotem salony pełne szczurów. Luksusowe sypialnie opanowane przez pluskwy. A do tego radzieckie specjalistki od mycia pleców, zimna woda w kranie i kilometrowe kolejki do łazienek. Jak bardzo Stalin nie starałby się robić dobrej miny do złej gry, nie mógł ukryć oczywistego faktu. Konferencja jałtańska wypadła po prostu kuriozalnie.

Generał Henry Maitland "Jumbo" Wilson, szef brytyjskiego sztabu imperialnego, brał właśnie kąpiel, gdy otworzyły się drzwi i do łazienki wkroczyła roześmiana, urocza radziecka "towarzyszka", dzierżąca w ręku słusznych rozmiarów szczotkę do szorowania pleców. Znaczącym gestem dała do zrozumienia, że użyje owego narzędzia zgodnie z jego przeznaczeniem. Zaskoczony generał może by się na to zgodził, gdyby nie fakt, że za drzwiami czekało w kolejce do kąpieli... co najmniej dwudziestu zniecierpliwionych generałów i admirałów. Czas więc naglił.

Przytoczona powyżej scenka to nie jakiś ewenement konferencji jałtańskiej. Wręcz przeciwnie. Tak właśnie wyglądał dzień powszedni członków brytyjskiej delegacji.

Reklama

Konferencja na "krymskiej Riwierze"

Gdy prezydent Roosevelt zaproponował na miejsce spotkania przywódców Wielkiej Trójki Jałtę, zmusił Sowietów do niemałego wysiłku logistycznego. Krym, spustoszony działaniami wojennymi, rozgrabiony przez Wehrmacht, należało szybko uporządkować.

Jak pisze w swojej książce "Trzecia wojna światowa" Jonathan Walker do wykonania tego zadania sprowadzono 30 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, którzy zajęli się również rozminowaniem i ochroną kurortu. Z Moskwy specjalnie na tę okoliczność wyprawiono 1500 wagonów transportujących ogromne ilości jedzenia, picia, mebli, pościeli, a nawet szyb do naprawy zniszczonych okien. Zwieziono też służbę z najlepszych moskiewskich hoteli, która miała podawać do stołu dostojnym gościom.

Najbardziej niezadowolony z wyboru Jałty na miejsce konferencji był Winston Churchill. Dobre miejsce dla tyfusu i piekielnych wszy, których tam jest pod dostatkiem - utyskiwał. Bardziej zapobiegliwi Amerykanie, wysłali do Sewastopola okręt flagowy swoich sił desantowych USS "Catoctin".

Jego ekipa sanitarna przeprowadziła deratyzację pomieszczeń Liwadii - pałacu wyznaczonego na lokum dla Roosevelta i prezydenckiej świty - w którym aż roiło się od szczurów. Ponadto, na pokładzie jednostki znajdował się szpital i gabinet dentystyczny. W razie jakichś nieprzewidzianych okoliczności jednostka mogła przeobrazić się w siedzibę amerykańskich dyplomatów.

Brytyjczycy postąpili podobnie i wkrótce, również w Sewastopolu, zacumował luksusowy liniowiec pasażerski "Franconia", posiadający wszelkie niezbędne dżentelmenom wygody i rozrywki. Niezmiernie rad z tego był oczywiście brytyjski premier, który spędził na statku ostatnie trzy dni podczas pobytu brytyjskiej delegacji na Krymie, jak powiedział: wspaniale jest wrócić do angielskiego jedzenia po tym prosiaku i ich zimnych, tłustych daniach.

Obydwie delegacje wylądowały na lotnisku Saki, około 130 km od Jałty. Na miejscu, oprócz witających gości Mołotowa, Litwinowa i kompanii reprezentacyjnej, znajdowały się trzy wielkie namioty. Jak wspominał lord Moran, osobisty lekarz Churchilla, stojące w nich stoły uginały się od kawioru, wędzonego łososia i wszelkich napitków.

Drogę z Saki do Jałty trzeba było pokonać autami po bardzo niebezpiecznych, zaśnieżonych i oblodzonych drogach. Trasę, na całej jej długości, obstawiali radzieccy żołnierze i żołnierki. Jakież było zdziwienie Brytyjczyków, gdy okazało się, że z powodu braku pługów śnieżnych ludzie ci po prostu wydeptują szlak, czyniąc go możliwym do przejazdu dla samochodów.

Spodobał ci się artykuł? Zobacz również: Maski życia i śmierci - co kryje się za symbolami weneckiego karnawału?

Poszukiwacze zaginionej miski

Brytyjczycy zamieszkali w pałacu Woroncowa, który przypominał im zamek. Był tylko jeden poważny problem, o którym wspomina w swojej książce Jonathan Walker: "odnosiło się wrażenie, że książę i księżna Woroncowowie przywiązywali większą wagę do jedzenia niż do kąpieli".

Oczarowani luksusowymi salonami, salami bankietowymi i oranżerią wyspiarze byli zarazem kompletnie zdumieni prymitywnymi urządzeniami sanitarnymi.

W całym pałacu była tylko jedna łazienka i trzy umywalki, do tego nie było ciepłej wody. To z tego powodu pod drzwiami łazienki ustawiały się tak ogromne kolejki, a jeszcze większe zażenowanie wzbudziła wizyta radzieckich pań mających myć plecy zagranicznym oficjelom. Nie może zatem dziwić, że brytyjscy generałowie urządzali rano prawdziwe polowania na miski do mycia, które były towarem iście deficytowym. W efekcie, gdy udało się w końcu znaleźć upragnioną zdobycz szczęśliwiec zamykał się z nią na cztery spusty, aby móc w spokoju poddać się czynnościom higienicznym.

Delegacji brytyjskiej i amerykańskiej dał się we znaki jeszcze pewien wróg, atakujący zdradziecko i bez respektu dla wysokich szarż swoich ofiar. Były to... pluskwy. Zapluskwione były wszystkie pokoje, przede wszystkim posłania, uniemożliwiając wypoczynek.

Nawet Churchilla nie oszczędziły i pogryzły mu stopy. Niektórzy dyplomaci, widocznie mniej odporni, dostali z tego powodu wysokiej gorączki. Próbowano zaradzić temu problemowi spryskując pomieszczenia DDT (czyli późniejszym polskim Azotoxem), ale nie uporano się z tym do końca trwania konferencji.

Najlepsze są imprezy u "ospowatego Jóźka"

W Moskwie legendarne wręcz były pijackie uczty na Kremlu. Oczywiście wszystko działo się pod czujnym okiem i uchem Wodza. Trzeba było być do jego dyspozycji w każdej chwili, bo nie wiadomo, kiedy mogło nadejść zaproszenie. Regułą było, że Stalin spijał swoich współpracowników do nieprzytomności, aby ci sami się potem ośmieszali - niewysokiemu, korpulentnemu Chruszczowowi zdarzało się np. wywijać słynne prysiudy.

Biada było też temu, który nie wytrzymywał i zasypiał w trakcie uczty, lub po pijaku wymknęła mu się jakaś niestosowna uwaga. Taki jegomość zazwyczaj kończył na Łubiance jako "wróg ludu". Tego typu rozrywki bardzo lubił za to Ławrientij Beria, który w swojej willi urządzał wręcz orgie, podczas których często gwałcił młode kobiety, porywane z ulicy przez jego zaufanych ludzi.

Taką ucztę przygotowano również dla zagranicznych delegacji w Jałcie. Uroczysta kolacja odbyła się 8 lutego w pałacu Jusupowa, gdzie mieszkał Wódz. Oczywiście towarzysze Stalina, w obliczu zagranicznych gości, zachowywali się bardziej powściągliwie.

Imponujące było za to menu jakie przygotowano na tę okazję. Na wielkim stole, nakrytym dla trzydziestu osób najpierw podano różne gatunki kawioru, paszteciki i dania rybne: atlantyckiego łososia, bieługę, wędzonego i solonego śledzia, cefala, białą rybę w szampanie. W następnej kolejności na stół powędrowało zimne prosię (właśnie ono nie przypadło do gustu Churchillowi), rosół z dziczyzny i krem z kurczaka. Iście bizantyjski przepych.

Potem goście raczyli się polędwicą z rusztu, szaszłykiem z jagnięciny i tatarskim przysmakiem o nazwie płow - była to potrawa z ryżu i mięsa podana z przepiórką, małymi kuropatwami i dżejranem. Na koniec podano kalafiora zapiekanego w bułce tartej oraz deser z różnych owoców i słodkości w tym czurczchelę, czyli tradycyjną gruzińską przekąskę wyglądającą jak cygaro. Oczywiście na stole królowały różne gatunki wódek i, specjalnie wybrany przez Stalina, ormiański koniak.

Tak wyglądały kulisy konferencji jałtańskiej. O losach świata decydowano w bajkowych pałacach, wśród cyprysów i pluskiew z kieliszkiem ormiańskiego koniaku w ręku. Dziwnym zrządzeniem losu dziś, po 70 latach, te pluskwy znów zaatakowały krymskie kurorty, ale już na wiele większą skalę. I sprowadzono je prosto z Moskwy.

Spodobał ci się artykuł? Zobacz również: Maski życia i śmierci - co kryje się za symbolami weneckiego karnawału?

Dariusz Kaliński - Specjalista od II wojny światowej i działań sił specjalnych, a także jeden z najpoczytniejszych w polskim internecie autorów z tej dziedziny. Od 2014 roku stały publicysta "Ciekawostek historycznych.pl". W 2017 roku opublikował bestsellerową "Czerwoną zarazę", a w sierpniu 2018 roku na księgarskie półki trafił "Bilans krzywd". Współautor "Polskich triumfów" i "Polskich bogów wojny".

Ciekawostki Historyczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy