Katastrofa Tu-134 na Okęciu. Kluczem była szybkość

Ostatni wypadek Tu-134 miał miejsce w 2011 roku w Kirgistanie - samolot wypadł z drogi startowej i przewrócił się na plecy. Nikt nie zginął /domena publiczna
Reklama

Załoga i pasażerowie polskiego tupolewa ze zgrozą patrzyli, jak odrywa się prawe skrzydło samolotu. Chwilę później maszyna zaryła dziobem w ziemię. Przyczyną katastrofy był błąd załogi. Szczęściem w nieszczęściu katastrofy było jednak to, że obyła się bez ofiar. Przybyłym szukać ciał ratownikom z pewnością trudno było w to uwierzyć.

Samoloty pasażerskie konstrukcji biura Tupolewa trafiły do Polski dopiero w listopadzie 1968 roku, choć radzieckie biuro konstrukcyjne budowało turboodrzutowe samoloty pasażerskie od 1955 roku. Pierwszeństwo dla zakupu nowoczesnych maszyn otrzymał jednak radziecki Aerofłot i czechosłowackie ČSA. Polskie Linie Lotnicze LOT musiały się zadowolić turbośmigłowymi Vickers Viscount, Iljuszyn Ił-18 i Antonow An-24.

Pierwszy turboodrzutowy samolot pasażerski, Tu-134, LOT kupił w 1968 roku. Była to maszyna oblatana w lipcu 1963 roku. Trzy lata później rozpoczęto produkcję seryjną. Pierwsze egzemplarze trafiły oczywiście do Aerofłotu, kolejne do Czechosłowacji i na Węgry.

Reklama

Miał to być samolot, który nie tylko zadowoli rodzimego, przyzwyczajonego do siermiężnego wykonania, klienta. Sowieci chcieli zdobyć nową maszyną zagraniczne rynki. Pojawił się jednak problem - nie należał do Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego. Żeby sprzedać samolot na zachód, musiał on uzyskać certyfikacje i świadectwa uznawane w krajach z drugiej strony żelaznej kurtyny.

Tutaj pomógł polski Inspektorat Kontroli Cywilnych Statków Powietrznych i centrala handlu "Polserwis". Polska była członkiem organizacji międzynarodowych i takie certyfikaty mogła uzyskać bez większego problemu. Inspektorat zlecił to Instytutowi Lotnictwa w Warszawie i zespołowi Tadeusza Chylińskiego.

Tu-134, mimo problemów z hałasem generowanym przez silniki konstrukcji Sołowiewa, otrzymał odpowiednie zezwolenia i maszyny mogły nie tylko latać na zachód, ale też być tam sprzedawane. Niedługo później PLL LOT kupił pierwsze pięć maszyn. Potem kolejne pięć. Ostatni Tu-134 odebrano w czerwcu 1976 roku. W latach 70. LOT otrzymał jeszcze trzy kolejne maszyny przekazane przez Siły Powietrzne.

Samolot był całkiem nowoczesny, jednak ze względu na skrzydła o dużym skosie i ujemnym wzniosie miał pewną wadę: z powodu dużej prędkości lądowania wymagał długich pasów. Nie pomagało jeszcze to, że silniki nie posiadały odwracaczy ciągu. W pierwszych seriach produkcyjnych stosowano więc spadochron hamujący. Połączenie tych niedogodności i błąd załogi, były przyczynami katastrofy z 23 stycznia 1980 roku.

***Zobacz także***

Katastrofa

We wtorek 23 stycznia 1980 roku tupolew Tu-134 "Władysław Reymont" wracał z Brukseli. Po międzylądowaniu na lotnisku Berlin-Schönefeld ruszył w ponad 500-kilometrową trasę do Warszawy. Zbliżając się do Okęcia pilot otrzymał informację, że ma usiąść na drodze startowej 11.

Załoga rozpoczęła podejście szerokim łukiem, zniżając się z dużą prędkością, jaką wymagała podczas lądowania maszyna. Tupolew dotknął kołami podwozia głównego betonu. Chwilę później opadł zespół przedniego podwozia. Tupolew sunął z dużą prędkością po drodze startowej. Nie zwalniał.

Na końcu drogi samolot wypadł poza wyznaczony pas, przeszorował przez trawę. Na pokładzie wybuchła panika. Prawym skrzydłem zahaczył o wał. Skrzydło odpadło. Zaczęła tryskać nafta lotnicza. Sekundy później tupolew wbił się w wał ziemny i zaczął płonąć. Załoga rozpoczęła ewakuację. Na miejscu natychmiast pojawili się strażacy i służby ratunkowe.

Na szczęście nikt z pasażerów i załogi nie zginął, ani nie odniósł większych obrażeń. Samolot jednak został całkowicie zniszczony.

Komisja Badań Wypadków Lotniczych dość szybko odkryła przyczyny. Tu-134 ze względu na dużą prędkość lądowania, brak odwracacza ciągu i niezbyt skomplikowaną mechanizację płata, aby zatrzymać się po lądowaniu, musiał korzystać ze spadochronu hamującego. W tym przypadku załoga... zapomniała go uruchomić.

Była to jedyna katastrofa z udziałem polskiego Tu-134. Początkowo prasa bardzo szeroko opisywała wypadki na Okęciu. Dość szybko jednak to zdarzenie zostało przyćmione przez znacznie gorszy wypadek - 14 marca 1980 rozbił się Ił-62 "Mikołaj Kopernik". Zginęli wszyscy na pokładzie, 87 osób, w tym znana piosenkarka, Anna Jantar.

Tu-134 na świecie

W sumie przez 18 lat produkcji, do 1984 roku, wyprodukowano 854 egzemplarze Tu-134. Do dziś miało miejsce 69 katastrof, w których zginęło 1523 osoby. W tym trzy były związane ze zbyt dużą prędkością lądowania. Zginęło w nich 71 osób. Samoloty późniejszych serii otrzymały już odwracacze ciągu.

Do dziś 17 Tu-134 lata w barwach linii lotniczych czterech państw: Kazachstanu, Rosji, Syrii i Korei Północnej.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy