Katastrofa pod Wiaźmą. Nieudany start polskich komunistów

Lisunow Li-2 tuż po zakończeniu II wojny światowej. Samolotem tego typu zostali przerzuceni polscy komuniści /MON FR /domena publiczna
Reklama

Niemiecki atak z 22 czerwca 1941 roku całkowicie zmienił sytuację geopolityczną. Polscy komuniści ze zlikwidowanej w 1938 roku Komunistycznej Partii Polski znów mogli być przydatni, by tworzyć zręby komunizmu w Polsce. Stąd utworzono Grupę Inicjatywną Polskiej Partii Robotniczej. We wrześniu 1941 roku mieli zostać wysłani do Polski.

Komunistyczna Partia Robotnicza Polski należała do Międzynarodówki i była finansowana oraz przez centralę komunistyczną w Moskwie. Nazwę partii zmieniono podczas III zjazdu partii w 1925 roku na Komunistyczna Partia Polski. Nowa nazwa miała być symbolem otwarcia komunistów na nowe prądy i kierunki.

To otwarcie nie spodobało się zarówno w Moskwie, jak i w innych komórkach komunistycznych na świecie. Uwidoczniło się to zwłaszcza, kiedy władze partii poparły w maju 1926 roku Józefa Piłsudskiego. Choć zrobili to na zasadzie "wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem", popierając dążenia Piłsudskiego do rozprawienia się z prawicą, narodowcami i Chjeno-Piastem.

Reklama

Komitet Centralny i Biuro Polityczne przeliczyło się jednak. Socjalista, Piłsudski, nie miał zamiaru bratać się z komunistami. Kontynuował represje wobec polskich bolszewików i ograniczał ich rolę w życiu społecznym. Wydarzenia te przez komunistyczną międzynarodówkę zostały określone, jako "błąd majowy". Józef Stalin w sierpniu 1927 roku oskarżył Grigorija Zinowiewa o inspirację bratania się z socjalistami i tolerowanie szerokiej samodzielności Komunistycznej Partii Polski.

Rok później III Międzynarodówka wykorzystała "błąd majowy", aby narzucić partiom członkowskim program, który zakładał m.in. walkę partii komunistycznych z partiami socjalistycznymi i socjaldemokratycznymi, traktowanymi jako główny przeciwnik. W wyniku tych ustaleń w KPP nastały czystki, a poprzednie Biuro Polityczne utraciło władzę. Tę przejęła frakcja "mniejszościowców" z Julianem Leszczyńskim-Leńskim na czele. Od tego momentu partia została całkowicie podporządkowana Stalinowi.


Bereza i Wielka Czystka

Po przewrocie majowym polscy komuniści zaczęli hurtowo trafiać do więzień. O ile do 1926 roku aresztowano 23 tysiące komunistycznych bojówkarzy, działaczy i sympatyków, tak w latach 1927-32 za kratkami znalazło się 52 tysiące osób.

Po 1932 roku zamknięto ponad 28 tysięcy ludzi. Z tego około 1500 trafiło do obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej. Większość z nich trafiło za kraty za prowadzenie działalności szpiegowskiej i sabotażowo-dywersyjnej, skierowanej przeciwko państwu polskiemu.

Sami radzieccy działacze mówili, że cała struktura polskich komunistów jest przesiąknięta pracownikami sowieckiego wywiadu i kontrwywiadu. Choć wierni Stalinowi mieli jednak jedną wadę - wielu z nich wywodziło się, albo utrzymywało kontakt z działaczami Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy, a także ze "starymi bolszewikami" - leninowcami i trockistami. A na to Stalin nie mógł sobie pozwolić.

Do 11 września 1937 roku wszyscy znaczący działacze Komunistycznej Partii Polski, w tym członkowie całego Biura Politycznego, przebywający w ZSRR, zostali aresztowani, a większość wkrótce rozstrzelana. Zginął najbliższy polski współpracownik Stalina i sekretarz generalny KPP, Julian Leszczyński-Leński. Rozstrzelany został jego poprzednik, Adolf Jerzy Warski-Warszawski, za przynależność do organizacji szpiegowsko-terrorystycznej zostali rozstrzelani również ideolog i pisarz Jerzy Heryng, a także członek KC, Józef Łohinowicz.

Kuli w katowni NKWD nie uniknęli także bohaterowie rewolucji, wojny domowej i wojny polsko-bolszewickiej. Życie strzałem w głowę zakończył pierwszy dowódca sławnego Rewolucyjnego Czerwonego Pułku Warszawskiego i Zachodniej Dywizji Strzelców, która walczyła przeciw Wojsku Polskiemu pod Wilnem, Stefan Żbikowski. Jego los podzielił szef sztabu, a potem dowódca Zachodniej Dywizji Strzelców, Roman Łągwa. W 1937 roku NKWD rozstrzelała wszystkich dawnych dowódców polskich pułków rewolucyjnych. Jakiekolwiek zorganizowane polskie struktury polityczne i wojskowe w ZSRR zostały zlikwidowane. Z braku członków Komunistyczna Partia Polski została rozwiązana w sierpniu 1938 roku.

Odbudowa struktur

Stalinowską czystkę przeżyli jedynie oficerowie radzieckiego wywiadu, jak Piotr Jaroszewicz, czy funkcjonariusze NKWD, jak Bolesław Bierut. Śmierci uniknęli także członkowie KPP znajdujący się poza granicami ZSRR i przede wszystkim żołnierze brygad międzynarodowych. Przy odbudowie struktur partyjnych to oni mieli stanowić trzon nowych władz.

26 maja 1939 roku Komintern podjął decyzję o odbudowie partii komunistycznej w Polsce. Moskwa na nowego szefa partii wyznaczyła Bolesława Mołojca, oficera XIII Brygady Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego. Mołojec zaczął bardzo intensywnie działać, ale wkrótce po dotarciu do Moskwy, na początku września 1939 roku, dowiedział się, że "Komunistyczna Międzynarodówka uznaje sprawę odtworzenia partii komunistycznej w Polsce za nieaktualną". Kilka dni wcześniej został podpisany pakt Ribbentrop-Mołotow. Rodzimi komuniści znów nie byli potrzebni Stalinowi.

Sytuacja zmieniła się latem 1940 roku, kiedy ochłodziły się relacje na linii Moskwa-Berlin. Wówczas Stalin nakazał złagodzić linię wobec Polaków. Pojawiła się nowa grupa inicjatywna skupiona wokół Wandy Wasilewskiej i Alfreda Lampe. Stalin zezwolił polskim komunistom na wstępowanie do Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii. W listopadzie, po nieudanej wizycie Mołotowa w Berlinie, zorientował się, że wojna może być nieunikniona. Już 2 listopada Ławrientij Beria zaproponował utworzenie polskiej dywizji.

Grupa Inicjatywna

Niemiecki atak z 22 czerwca 1941 roku całkowicie zaskoczył Stalina i oddziały rozmieszczone wzdłuż granicy. W nowej sytuacji politycznej zorganizowane struktury komunistyczne na tyłach frontu były wręcz niezbędne dla tworzenia oddziałów partyzanckich i zalążków organizacji politycznych. Tuż po rozpoczęciu operacji Barbarossa, Komintern upoważnił polskich komunistów do powołania Grupy Inicjatywnej Polskiej Partii Robotniczej. Stalin zabronił Polakom używać nazwy "partia komunistyczna", aby nie zniechęcać Polaków, pamiętający wojnę z lat 1919-20, do wstępowania do nowej organizacji.

Międzynarodówka wyselekcjonowała ze znajdujących się w ZSRR Polaków tzw. "grupę krajową", która miała być zrzucona w Polsce na spadochronach. Na miejscu mieli nawiązać kontakt z będącymi w konspiracji komunistami i przy ich pomocy odbudować struktury partii na terenach okupowanych przez III Rzeszę. NKWD rozpoczęło szkolenia wojskowe dla członków grupy, a specjalistyczne szpiegowsko-konspiracyjne prowadził wywiad GRU.

W międzyczasie ustalono kierownictwo grupy. Przewodniczącym został Marceli Nowotko, jego zastępcą Paweł Finder, a dowódcą organizacji wojskowej mianowano doświadczonego Bolesława Mołojca. Prócz nich do Polski mieli zostać zrzuceni: Jan Turlejski, Jakub Aleksandrowicz, Pinkus Kartin, Roman Śliwa,  Czesław Skoniecki, Lucjan Partyński, Anastazy Kowalczyk, Augustyn Micał, Feliks Papliński i  Józef Wieczorek.

Katastrofa

NKWD planowało przerzucić Grupę Inicjatywną samolotem Lisunow Li-2, licencyjną wersją amerykańskiego DC-3, różniącą się od pierwowzoru wzmocnionym płatowcem o większej rozpiętości skrzydeł, dostosowaną do przewożenia cięższych ładunków. Do tego dostosowano kadłub do montażu wieżyczki strzeleckiej. Radziecka wersja posiadała również silniki radzieckiej konstrukcji M-62, oparte na amerykańskim pierwowzorze. To one okazały się winne katastrofie.

Samolot z członkami Grupy Inicjatywnej miał wystartować późnym popołudniem 26 września 1941 roku z lotniska pod Wiaźmą, przelecieć nad Smoleńskiem, a potem skierować się na Mińsk i w środku nocy wykonać desant pod Warszawą. Lisunow nie doleciał nawet do Smoleńska. Tak naprawdę ledwie wyleciał poza granicę lotniska.

W wyniku nagłej utraty mocy w jednym z silniku, samolot przepadł na skrzydło i rozbił się w pobliżu zagajnika tuż za granicą lotniska. Natychmiast na miejsce katastrofy ruszyły służby lotniskowe - straż pożarna i sanitarka. Najciężej ranny radiotelegrafista Grupy Jan Turlejski zmarł w sanitarce, nim zdążono dojechać do punktu sanitarnego. Ranni zostali Skoniecki, Śliwa i Aleksandrowicz. Po pogrzebie Turlejskiego grupa wraz z frontem zaczęła wycofywać się na wschód, aż w końcu wróciła do Moskwy, gdzie Turlejskiego zastąpiła Maria Rutkiewicz.

Druga próba

Pierwotna grupa została podzielona na dwie części. Pierwsza miała zostać zrzucona pod Warszawą. Druga miała przejść dodatkowe szkolenie w GRU, a po częściowej zmianie składu, również przerzucona do Polski.

Nowotko, Finder, Mołojec, Kartin, Skoniecki i Rutkiewicz zostali przerzuceni na pokładzie lisunowa w nocy na 28 grudnia 1941 roku. Lądowali w pobliżu wsi Wiązowna pod Warszawą. Podczas skoku Nowotko złamał nogę, a Rutkiewicz zgubiła radiostację, stąd w Moskwie dość długo nie wiedziano o losie zrzuconych bolszewików.

W nocy na 6 stycznia dołączyła do nich reszta grupy - Aleksandrowicz, Micał, Papliński, Śliwa i Kowalczyk. Kiedy druga grupa startowała z radzieckiego lotniska, w Warszawie w mieszkaniu Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej należącym do Juliusza Rydygiera przy ul. Krasińskiego 18 na Żoliborzu spotkała się pierwsza grupa, która oficjalnie założyła Polską Partię Robotniczą, której przedstawiciele za kilka lat mieli przejąć całkowitą władzę w Polsce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia | II wojna swiatowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy