Jasenovac: Tysiące zgładzonych w bałkańskim piekle

Uczestnicy obchodów 60. rocznicy wyzwolenia obozu Jasenovac pod symbolami oznaczającymi ludność cygańską, bośniacką i żydowską /Agencja FORUM
Reklama

Najstraszniejszy obóz koncentracyjny, który powstał w czasie II wojny światowej nie leżał wbrew pozorom ani na terenie Niemiec, ani Polski. Znajdował się on na terytorium dzisiejszej Chorwacji. Nie był również zarządzany przez nazistów, ale miejscowych faszystowskich ustaszów. Jakich okrucieństw dopuszczali się w nim i dlaczego?

Głód, zima i sen pod gołym niebem bez ubrania - tak wspomina swój pobyt w obozie Jesenovac pochodzący ze wsi Donji Jelovac (dzisiejsza Bośna i Hercegowina) Zdravko Macura. Pamięta też, że gdy zachorował na czerwonkę, był zmuszony chodzić po własnych fekaliach. Zdravko miał wówczas osiem lat, a i tak miał szczęście, że pobyt w obozie, który zasłużył sobie na miano "bałkańskiego Oświęcimia" przeżył. Gdy ustasze doszli do władzy w Chorwacji i ogłosili marionetkowy faszystowski rząd, jego rodzina zasiliła szeregi partyzantów, którzy zanim ich złapano, żyli w tamtejszych lasach.

Na czele ustaszy (z chorwackiego także "buntownik" czy "rebeliant") stał Ante Pavelic (1889-1959) bośniacki nacjonalista i polityk, który od zawsze wspierał niezależność Chorwacji i oddzielenie kraju od Austro-Węgier. Gdy po I wojnie światowej powstało Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców, Pavelic przyłączył się do chorwackich nacjonalistów, a następnie uczestniczył w antyserbskich demonstracjach. Sytuacja w kraju z dnia na dzień ulegała radykalizacji. Pomiędzy jego obywatelami panowały znaczne różnice kulturowe, gospodarcze i społeczne. W styczniu 1929 w trakcie kryzysu politycznego władzę w kraju przejął serbski król Aleksander I Karadordevic (1888-1934) i tak na ziemi, którą przemianował na Królestwo Jugosławii, nastał czas dyktatury.

Reklama

Okrucieństwo przerażało wytrawnych nazistów


Ponieważ w ojczyźnie wydano na niego wyrok śmierci za udział w antyrządowych demonstracjach, Ante Pavelic uciekł w tym czasie do Bułgarii, gdzie współtworzył organizację Ustasze. To ultraprawicowe, silnie katolickie i faszystowskie ugrupowanie obrało sobie za cel rozbicie Królestwa przy aktywnej pomocy Włoch i Węgier, gdzie odbywały się obozy treningowe dla jego żołnierzy. W bieg historii ustasze zaingerowali 9 września 1934 roku, kiedy to przeprowadzili zamach na króla Aleksandra I w czasie, gdy odwiedził on Francję. Na czele Królestwa Jugosławii stanął jego ledwie 11-letni syn Piotr II, którego zastępował jego wuj Paweł.

Stosunki serbsko-chorwackie zradykalizowały jest wraz z wybuchem II wojny światowej. Zagrożenie ze strony Osi przywiodło regenta Pawła do podpisania z nią układu 25 marca 1941 roku. Wywołało to demonstracje oraz przewrót, w wyniku którego do władzy doszedł wówczas siedemnastoletni Piotr II Już 19 kwietnia wojska Osi zajęły Jugosławię. Armia Królestwa nie zdobyła się na opór i tak 17 kwietnia Jugosławia rozpadła się.

W duchu nazistowskiej ideologii naród chorwacki został uznany za jedyny "czysty aryjski" w kraju. Na jego czele stanął wódz ustaszy Ante Pavelic, który był odpowiedzialny za represje i wymordowanie elementu "niechorwackiego" - ludności żydowskiej, serbskiej i romskiej, a także antyfaszystów i komunistów chorwackich. Prześladowań nie udało się uniknąć nawet prawosławnym chrześcijanom.

Obóz koncentracyjny Jasenovac został otwarty w sierpniu 1941 roku w pobliżu chorwacko-bośniackich granic na obszarze gmin Jasenovac i Stara Gradiska. Jeden z największych obozów koncentracyjnych powstały w czasie II wojny światowej został zbudowany według wzoru niemieckiego, nie był jednak zarządzany przez jednostki nazistowskich Niemiec, ale podlegał bezpośrednio pod jurysdykcję miejscowych ustaszy. Metody stosowane przez miejscowych dozorców były tak okrutne, że powodowały nawet u wytrwałych nazistów odruchy wymiotne.

W obozie rządzi sadysta i szaleniec


Na czele obozu stali przez cały okres jego funkcjonowania Vjekoslav Luburic (1914-1969)  oraz jego zastępca Dinko Sakic (1921-2008). Obaj mieli w tym czasie około 20 lat. Laburica sami naziści określali jako "osobowość neurotyczną i patologiczną". Ci, którzy byli świadkami jego rządów, mówili o nim jako o "krwiożerczym szaleńcu i najbrutalniejszym sadyście". Motywował on więziennych dozorców do rywalizacji o to, który z nich zabije więcej więźniów. Wytwarzał także atmosferę, w której zabicie "elementu niepożądanego" było uważane za akt patriotyzmu.

Obóz Jasenovac o całkowitej powierzchni około 200.000 m² został wybudowany u zbiegu rzek Sawy i Uny i podzielony na 8 podobozów. Więźniowie byli do nich rozdzielani według swojej rasy, wyznania czy przewinień politycznych. W pobliżu powstał też obóz dziecięcy "Sisak". Stałymi elementami życia w Jasenovacu były mnóstwo pracy, mało jedzenia, a przede wszystkim strach o życie. Pierwsi więźniowie spali jeszcze na łóżkach piętrowych, kolejni nie mieli już tyle szczęścia. Ponieważ do warsztatów, w których pracowali, nie zdążano dostawiać domów mieszkalnych, więźniowie spali w warsztacie bądź pod gołym niebem.

Ściek, jak okiem sięgnąć


Więźniowie ciężko pracowali przez 12 godzin dziennie przy minimalnej ilości jedzenia. Po pobudce o 6 rano jedli zupę z gorącej wody i skrobi, na obiad i kolację fasolę. Nic więcej. Z piciem było jeszcze gorzej; jedynym, co mieli do dyspozycji była woda z rzeki Sawy, często pełna ścieków i martwych ciał. Do załatwiania potrzeb fizjologicznych służyły im jedynie ogromne doły zakryte luźno niestabilnymi deskami. Często zdarzało się, że więźniowie do nich spadali, czasem znajdowała ich tam również śmierć. Najgorsze było jednak to, że przy intensywnym deszczu ścieki z otworów wypływały na zewnątrz, zanieczyszczając całą okolicę, w tym wodę w rzece.

Przywódca ustaszy był odpowiedzialny za wymordowanie "niepożądanych" Serbów i Żydów w obozie Jasenovac. Za swoje zbrodnie nie został jednak nigdy ukarany. Po wojnie uciekł do Argentyny, gdzie następnie się ukrywał. Koniec życia spędził w Hiszpanii pod ochroną frankistowskiego reżimu.

W obozie szalały epidemie takich chorób jak tyfus, malaria, czerwonka czy grypa. Nie było tam również lekarstw, ponieważ ustasze nie chcieli ich marnować dla "nieczystych". Wielu ludzi umarło z powodu wychłodzenia organizmu często we własnych łóżkach. Koce i prześcieradła mieli tylko nieliczni szczęśliwcy, a i to nie starczyło, aby utrzymać prawidłową temperaturę ciała. Kto miał z funkcjonowaniem obozu jakikolwiek problem, był dla przykładu biczowany aż do krwi. Wszędzie unosił się zapach krwi, fekaliów, wymiocin i rozkładających się ciał.

Nieludzkie tortury jak zabawa


Więźniowie umierali z zimna, wyczerpania czy z powodu chorób. Najwięcej ofiar było jednak systematycznie wymordowywanych. Dozorcy stosowali przy tym budzące grozę praktyki. Wydłubywali oczy, obdzierali ze skóry oraz wycinali organy wewnętrzne. Nowonarodzone dzieci rzucali o betonową ścianę lub topili w rzece. Ich matki zostawiali na śmierć z głodu. Do tortur używali noży, młotków, siekier czy kamieni. Ulubionym narzędziem był znajdujący się w okolicy żuraw Granik na rzece Sawie, który służył jako szubienica. Jego "zaletą" było to, że ciała wpadały bezpośrednio do rzeki, której prąd unosił je dalej.

Martwe ciała były spalane w komorach gazowych i kotłowniach. Z pomocą cyklonu B i dwutlenku siarki zabijało się w nich także żywych więźniów. Najgorszym okropieństwem były jednak odbywające się co wieczór zawody dozorców w tym, kto zabije najwięcej "elementu niepożądanego". Do największej masakry doszło 29 sierpnia 1942 roku. Tytuł "Króla morderców" przypadł Chorwatowi Petarowi Brzicy (1917-2010) z wykształcenia księdzu. Według świadectwa swych kompanów własnymi rękami zabił on tego sądnego wieczora 1360 serbskich więźniów. Mimo że historycy przypuszczają, że ofiar mogło być mniej (między 670 a 1100), to jest to i tak przerażająca liczba.

Dozorcy w ekstazie


Petar przezywany "Peto" bestialsko torturował swoje ofiary przed śmiercią. Rozcinał ich ciała żywcem, odcinał głowy, a gardła podrzynał specjalnie zagiętym nożem przeznaczonym do cięcia snopów zboża. Na drugim miejscu krwawych zawodów finiszował Milan Friganovic, który pozbawił życia około 1100 więźniów. Sam mówił o tym w ten sposób: Zabijanie się zaczęło podczas pierwszej godziny zabiłem więcej więźniów niż inni. Czułem się jak w siódmym niebie. Nigdy wcześniej nie przeżyłem takiej ekstazy! Następnie w tłumie zauważył znanego Serba Vukasina z Klepci, którego obrał za swój kolejny cel.

Milan Friganovic kazał mu głośno zawołać: Niech żyje nasz wódz Ante Pavelic! i zagroził, że jeśli ten nie posłucha, obetnie mu ucho. Vukasin milczał jednak twardo, gdy ten obcinał mu drugie ucho, nos i wydłubał oczy. Gdy dozorca zagroził, że wytnie mu serce, Vukasin powiedział tylko: Dokończ swoją pracę, chłopcze.

Wściekły Viganovic wyciął jego serce, poderżnął mu gardło, a zwłoki wrzucił do dołu. Nie był jednak zdolny zabijać dalej. Z tego powodu zakład wygrał Brzica, który w nagrodę otrzymał złoty zegarek, pieczone prosię i wino.

Winowajca bez kary


W kwietniu 1945 roku do obozu ruszyły jednostki partyzanckie Josipa Brosa Tito (1892-1980), późniejszego prezydenta Jugosławii. Z tego powodu ustasze zabijali starych i chorych więźniów, resztę wygnali w pochód śmierci, nazywany Drogą Krzyżową. Oni sami rzucili się do ucieczki przed partyzantami w tym samym kierunku, a 2 maja obóz podpalili.

Szacuje się, że obozie zmarło około 80 000 więźniów, wśród nich najwięcej Serbów. Szacunki są jednak różne, w tej najczarniejszej prognozie mówi się o 1,4 miliona martwych. Większość architektów tego zła uniknęło sprawiedliwości. Luburic uciekł do Hiszpanii, Sakic do Argentyny. Tragedie, do których dochodziło na terenie obozu, zostały po wojnie zbagatelizowane tak, aby mogło dojść do zjednoczenia Jugosławii.

Treści popularno-naukowe z miesięcznika Świat na Dłoni wydawnictwa Amconex

Świat na Dłoni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy