Historia sztućców - od kawałka skały, po srebrne zastawy

Sztućce, jakie znamy towarzyszą ludziom dopiero od niedawna /PAP life
Reklama

Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, jaka jest historia sztućców? Co było pierwsze - łyżka czy widelec, a może nóż? Czy wiedzieliście, że materiał, z jakiego były wykonane sztućce, stanowiły o statusie społecznym oraz że w pewnym momencie widelec był uważany za narzędzie diabła?

Pierwszym sztućcem, jakiego ludzkość używała był zdecydowanie nóż. Ludy pierwotne korzystały z narzędzi najbardziej zbliżonych do współczesnych noży. Nasi przodkowie wyszukiwali fragmentów skał, które kształtem przypominały noże, które następnie służyły im na polowaniach, do rozdrabniania mięsa upolowanej zwierzyny, do obrony.

Jednym z etapów ewolucji noży zainicjował Ludwik XIV, który z obawy o swoje życie, zlecił zaokrąglenie ostrych końcówek noży. Stąd też obecny kształt noży stołowych, z których korzystamy podczas posiłków.

Reklama

Łyżka, w swej pierwotnej formie, pojawiła się w czasach rzymskich, kiedy do spożywania lub nalewania płynnych potraw używano dużej muszli ślimaka, od której nazwy wywodzi się dzisiejsze słowo chochla, chochelka. Z czasem zaczęto do trzonków mocować czerpaki - mniejsze i większe.

I ostatni, z trzech podstawowych sztućców - widelec. Jednocześnie najbardziej kontrowersyjny element zastawy stołowej. Powstał w krajach Wschodu i na początku miał jedynie dwa zęby. Służył bardziej do oddzielania od siebie potraw, niż do nabijania jedzenia. Pierwsze widelce do Europy przywiozła wschodnia księżniczką, która wyszła za mąż za weneckiego księcia.

Niestety, ówczesny widelec spotkał się z ogromną krytyką kościoła, który uznał, że do jedzenia potraw Bóg dał nam dłonie i palce. Natomiast widelec, kojarzony z widłami, miał być narzędziem szatana, a jego używanie miało sprowadzić zło na dom i jego mieszkańców. Najszybciej wartość z używania widelców odczuli Włosi, którzy jadając makarony, zdecydowanie ułatwili sobie życie korzystaniem z tego zębatego sztućca. A z Włoch już szybko rozprzestrzeniła się moda na korzystanie z wszystkich trzech podstawowych sztućców, jakimi są łyżka, nóż i widelec.

Oczywiście warto pamiętać, że kolejne czasy wcale nie przyniosły powszechnego korzystania ze sztućców. Mogli sobie na nie pozwolić wyłącznie najbogatsi. Kruszec, z jakiego były wykonane, również stanowił o statusie społecznym. Co więcej, na początku każdy posiadał swój zestaw sztućców, który zabierał ze sobą w podróż czy na przyjęcia.

Najbogatsi zamawiali wykonanie sztućców zarówno srebrnych, jak i złotych czy miedzianych. Grawerowano na nich inicjały oraz herby, aby takie sztućce stanowiły część dziedzictwa rodziny i mogły być przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Obecnie jedną z najdroższych marek sztućców na świecie jest Arthur Price. Dla przykładu, 124-elementowy komplet z tej brytyjskiej manufaktury kosztuje od 9 do 27 tysięcy złotych. Prawdziwym skarbem są natomiast srebrne sztućce z pracowni Faberge, które należały do Aleksandra i Barbary Kelchów. Małżeństwo z Petersburga w 1900 r. zapłaciło - bagatela - 125 tys. rubli za srebrną zastawę. Dla porównania, dwa zamówione przez cara Mikołaja II jaja Faberge kosztowały "tylko" 13 500 rubli. Przez lata uznawano tę zastawę za bezpowrotnie straconą. Nieoczekiwanie jednak w 2017 r. dwa noże z kolekcji Kelchów odnalazł w Polsce historyk sztuki dr Adam Szymański.

Nad Wisłą jedyną manufakturą wytwarzającą srebrne i platerowane sztućce jest Hefra. Za marką stoi prawie 200 lat historii polskiego stołu. Nadal produkowane są modele, które wywodzą się z XIX wieku. Jak również popularyzowane jest grawerowanie ważnych dat, inicjałów czy imion na kupowanych sztućcach, aby nadal pielęgnować tradycję srebrnych sztućców na pokolenia - wręczanych z okazji najważniejszych życiowych wydarzeń. 


PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama