Galvarino. Bohaterski wojownik z nożami zamiast dłoni

Historia Galvarino nie jest zmyślona, chociaż brzmi tak, jakby była to komiksowa opowieść. Pałający żądzą zemsty Indianin, którego pozbawiono dłoni do dziś pozostaje nie tylko symbolem męstwa. Jest on także jednym z najtwardszych wojowników w dziejach.

Mapucze to indiańskie plemię zamieszkujące tereny południowego Chile. Dzisiaj żyją w rezerwatach, ale kilkaset lat wcześniej nikt nie mógł dać im rady. Ten dzielny lud najpierw próbowali podbić Inkowie, a później hiszpańscy konkwistadorzy. Bezskutecznie.

Ci ostatni walczyli z plemieniem przez prawie 350 lat (sic!). W czasie tej długiej wojny Mapucze dowodzili o swoim męstwie niejednokrotnie, ale żaden z wojowników nie mógł równać się z Galvarino.

8 listopada 1577 roku ci rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej przegrali bitwę pod Lagunillas. Hiszpanie, których wspomagało aż 4000 tysiące indios auxiliares, czyli wcielonych do ich armii Indian, zabili 300 członków plemienia Mapuczy, a 150 pozostałych przy życiu wzięli do niewoli w jednym celu. Mieli dla pobratymców przykładem tego, czym kończy się walka o niepodległość. Konkwistadorzy nie znali litości - jeńców pozbawiali nosów oraz prawych dłoni. Niektórym ucinali obie. Wśród znalazł się Galvarino.

Reklama

Okaleczeni Indianie zostali wypuszczeni. Mieli za zadanie wrócić do swojego plemienia i przekonać starszyznę, że dalsze powstania nie mają sensu. Tak się jednak nie stało.

Pozbawiony dłoni Galvarino nie dał się stłamsić. Przekonał on wodza, że Hiszpanów trzeba zaatakować jeszcze raz. Garcia Hurtado de Mendoza - dowódca wrogich sił stał się jego celem numer jeden.

Męstwo i determinacja Galvarino nie pozostały nie zauważone. Przywódcy Mapuczy postanowili, iż sam stanie on na czele jednej z grup prowadzących atak. Wojownik nie chciał tylko wydawać rozkazów. Nie wyobrażał sobie, iż nie dokona on zemsty na Hiszpanach osobiście. Do jego rąk zostały przywiązane noże. Galvarino był gotowy na krwawy rewanż.

Doszło do niego ostatniego dnia listopada pod Millarapue. Indianie postanowili zaatakować obóz konkwistadorów o samym świcie. Mapucze jednak błędnie zinterpretowali dźwięki trąbek dochodzące z hiszpańskiej bazy.

Wódz Caupolicán był przekonany, że wróg w ten sposób alarmuje wszystkie swoje oddziały, gdyż dowiedział się o planowanym ataku. Okazało się, że trąbiono z okazji... uroczystości przypadających na dzień św. Andrzeja.

Postanowiono, że atak i tak dojdzie do skutku. Na samym czele Indian stanął Galvarino.

Mapucze mieli przewagę liczebną, Hiszpanie sprzętową. Krwawe walki toczyły się aż do zmierzchu. Konkwistadorzy znów wyszli ze starcia górą. Zabili ponad 3000 Indian. 800 wzięli do niewoli. Galvarino przeżył bitwę, ale znów trafił w ręce najeźdźców. Tym razem nie amputowali oni żadnej z jego kończyn. Dzielny wojownik został rzucony psom na pożarcie.

Plemię jednak się nie poddawało. Aż do roku 1881 pozostawało ono niepodległe, kiedy to po trwającym 20 lat konflikcie chilijska armia ostatecznie zajęła ich tereny. Prowadzenie wojen przez kilkanaście pokoleń w końcu dało o sobie znać...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy