W oczekiwaniu na Rewolucję

Dziennikarze serwisu GamesIndustry.biz postanowili sprawdzić, co władze firmy Nintendo powinny zrobić, aby ich konsola następnej generacji nie wypadła z gry przed czasem, jak to się stało w przypadku GameCube'a.

Przedstawiciele brytyjskiej branży mają mieszane uczucia co do przyszłości nadchodzącej platformy Revolution.

Pomimo znakomitej kondycji przenośnych platform japońska korporacja boleśnie odczuła sytuację związana z konsolą GameCube. Urządzenie zostało już wycofane ze sprzedaży m.in. w takich sieciach, jak HMV i Woolworths.

Tymczasem pozostałe firmy stale ograniczają jej miejsce na swoich półkach. Z dotychczasowych zapowiedzi firmy z Kyoto wynika, że nowa platforma Revolution będzie skierowana do odbiorców w każdym wieku, ma posiadać innowacyjny kontroler, który zmieni charakter rozrywki w wielu grach i będzie utrzymywać najniższą rynkowa cenę w porównaniu do Xboxa 360 i PlayStation 3, przy czym będzie w stanie uruchomić stosowne wersje gier z tych platform.

Zdaniem Davida Brabena z zespołu Frontier Developments, nowa konsola Nintendo będzie miała szansę tylko jeśli jej rynkowy debiut będzie udany. Gracze muszą jasno poznać swoje opcje związane z rozrywką bez wykorzystania sieci i ze wsparciem internetu. Ważnym aspektem okaże się też możliwie jak największy wybór różnych gier.

W opinii twórcy kultowego symulatora "Elite" i współautora bestsellerowej serii "RollerCoaster Tycoon", nowa konsola japońskiej firmy jest bliższa możliwościom obecnej generacji i jeśli chce przetrwać na rynku, będzie musiała pokazać jak największą ilość plusów związanych z nowym kontrolerem i zmianami w samej zabawie. Mimo wszystko Braben obawia się, że gry na Revolution mogą okazać się mało przekonywujące.

Andrew Eades ze studia Relentless Software prezentuje całkowicie odmienne stanowisko. Jest przekonany, że przeciętni gracze nie dbają o losy następnej generacji. Twórca "Buzz: The Music Quiz" dowiódł, iż prosta gra skierowana do całej rodziny potrafi odnieść sukces minimalnym kosztem. Eades dodaje, że takie tytuły jak "Nintendogs" i "Mario Kart DS" doskonale pokazały, w czym tkwi siła Nintendo, stąd też Revolution "powinno jednocześnie dotykać tego co niszowe i tego, co znajduje się w głównym nurcie". Jego zdaniem kontroler w takich grach, jak "SingStar", "EyeToy" i "Buzz", zdecydował o przyciągnięciu uwagi wielu osób do tej pory niemających zbyt wiele wspólnego z grami. Szef Relentless Software zakłada, iż Nintendo powinno podkreślić prostotę swojego kontrolera, który nie bez powodu nawiązuje do możliwości i wyglądu pilota telewizyjnego.

Peter Lunn z Koch Media twierdzi, że Nintendo powinno skupić się na interaktywności rozrywki - na tym powinna polegać następna generacja, a nie na wychwalaniu możliwości sprzętowych. Zdaniem wydawcy, Nintendo dowiodło tego już w przypadku przenośnego Dual Screena wyposażonego w ekran dotykowy.

Chris Lee z Criterion Software (m.in. "Burnout" i "Black") dodaje: "Gracze zawsze patrzyli na Nintendo jako na coś odrobinę innego w kategoriach sprzętu i oprogramowania. 'Mario', 'Zelda', 'Pikmin' i 'Animal Crossing' są powszechnie rozpoznawane, ale wyzwaniem jest to, jak przenieść ten dość niszowy charakter do bardziej masowego grona odbiorców".

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama