Uczciwość i obietnice szefa

W Center Creative Leadership w Greensboro w Ameryce Północnej przeprowadzono badania, w czasie których przyjrzano się grupie dyrektorów, którzy ponieśli porażkę.

Wydawało się, że zajdą wyżej, ale tak się nie stało. Porównano ich z taką samą liczebnie grupą szefów, którzy doszli na sam szczyt.

I co się okazało? Czy te grupy bardzo różniły się między sobą psychologicznie? Otóż nie. Grupy te były bardzo do siebie podobne. Każda z przebadanych osób, zarówno z jednej jak i z drugiej grupy, odznaczała się dużą siłą wewnętrzną i każda też miała jedną lub więcej znaczących słabości. Nasuwa się w związku z tym wniosek, że człowiek może popełniać błędy, mieć pewne słabości - a mimo to osiągać sukces.

Reklama

Dlaczego więc jedni osiągali go, a inni nie? Dlaczego jedni byli dobrymi szefami, a inni wręcz przeciwnie?

Okazało się, że do upadku prowadził zawsze ten sam błąd. Nazwano go "niewybaczalnym grzechem nadużycia zaufania". Przez zaufanie należy rozumieć w tym przypadku zgodność i przewidywalność - czyli coś, co kształtuje się w oczach pracowników z biegiem czasu. Szef powinien zawsze przestrzegać następującej zasady: Zrobię dokładnie to, co mówię i dokładnie wtedy, kiedy obiecuję. A jeśli zmuszony będę zmienić zamiar - powiadomię wszystkich zainteresowanych odpowiednio wcześniej, aby nikogo nie skrzywdzić.

Niektórzy szefowie obiecują za dużo i zbyt wielu ludziom (inaczej - mówią każdemu to, co chciałby usłyszeć) - jest to prosta droga do destrukcji i demoralizacji załogi. Później nie są w stanie wywiązać się z wszystkich obietnic, co powoduje, że jedni pracownicy czują się oszukani i zlekceważeni, a inni wywyższeni. Autorytet szefa maleje, a pomiędzy pracownikami narastają wzajemne żale, pretensje i niesnaski.

Jeden z dyrektorów potężnej firmy, zapytany o źródło jej sukcesu, odpowiedział: "Sposób traktowania jednego pracownika bacznie obserwują inni. Na tej podstawie decydują, czy mogą zaufać tobie i twojej firmie".

Od tej reguły nie ma wyjątków - bez względu na to, czy firma jest duża czy mała. Jeden błąd niszczy natychmiast morale całej społeczności zakładu pracy. Każdy przygląda się, jak dyrektor traktuje pracowników, z założeniem, że z dużym prawdopodobieństwem zostanie potraktowany tak samo. Szef musi udowodnić pracownikom, że dotrzymuje danego słowa. W przeciwnym razie ludzie tracą entuzjazm i chęć do pracy.

Innym demoralizującym działaniem kierownictwa jest niesprawiedliwe rozdzielanie nagród. Teorie sprawiedliwości powinien, przynajmniej instynktownie, znać każdy przywódca. Gdy ludzie zorientują się, że innych nagradza się inaczej, wg innych lub niejasnych kryteriów, ich motywacja do pracy rozpada się jak domek z kart. Wiele osób woli raczej pracować za skromniejsze wynagrodzenie niż zaakceptować niesprawiedliwe, "postawione na głowie" zasady wynagradzania. To świadczy o wielkiej potrzebie uczciwego traktowania pracowników.

Tak zwani "równi goście" często są kiepskimi szefami. Naginają oni dla niektórych osób ustalone zasady, a tym samym wprowadzają zamieszanie i niszczą etykę załogi. Jeśli szef będzie chciał zachować dobre stosunki z wszystkimi pracownikami, a jednocześnie czynił wyjątki od ustalonych zasad, ludzie dojdą do wniosku, że troszczy się on bardziej o interesy pewnej wybranej grupy osób (kliki) niż całej załogi. Prowadzi to do pogwałcenia jednej z podstawowych zasad motywacji - uczciwości. A jeśli ludzie pracujący w firmie nie maja motywacji do jak najlepszej pracy - firma ta nigdy nie osiągnie sukcesu.

KAP/Maja Wolska

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: obietnice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy