Revolution 2,5 razy lepsza niż GameCube

Dwa branżowe serwisy internetowe - GamesIndustry.biz oraz IGN - miały okazję przeprowadzić serię wywiadów z deweloperami tworzącymi na konsolę następnej generacji Revolution firmy Nintendo, którzy otrzymali już swoje zestawy narzędzi do projektowania gier.

Jak wynika z danych zebranych przez reporterów, japońskiej korporacji nie chodzi o zrobienie jakiegoś technologicznego przełomu, a raczej o przeprowadzenie rewolucji, która wymusi na twórcach produkcję innowacyjnych gier, korzystających z rozmaitych opcji kontrolera konsoli.

Krótko rzecz ujmując: Revolution nie zamierza konkurować ani z konsolą Xbox 360, ani z PlayStation 3. Nintendo zamierza stworzyć swój własny segment rynku adresowany do najróżniejszych graczy, którzy chcą czegoś nowego niż tylko odtwórcze tytuły i niekończące się kontynuacje.

Producenci wskazali też, że Nintendo sugeruje im nastawienie się na jak najpełniejsze wykorzystanie możliwości pamięci RAM. Z dokumentacji sprzętowej wynika, że Revolution korzysta z kości pamięci 24MB 1T-SRAM oraz 16MB D-RAM, które były użyte już w GameCube. Całość została wzbogacona o dodatkowe 64MB 1T-SRAM. Łączna moc wynosi około 104MB, a więc 512MB pamięci Flash RAM.

Z takimi możliwościami będzie można więc bez problemu zapisywać stan gier i pobierać pliki z sieci. Co więcej, oddzielna pamięć zostanie przeznaczona do gier i będzie wynosić około 96MB RAM. Pewne jest też, że konsola Revolution nie będzie korzystać z możliwości najwyższego obecnie standardu obrazu wideo, czyli opcji high definition. Z drugiej strony może stać się to istotną kartą przetargową konsoli na rynku, bo produkcja gier będzie tańsza.

Revolution korzysta z procesora firmy IBM, który jest usprawnioną wersją sprzętu opracowanego przez Gekko do konsoli GameCube. Niemniej jednak nie ma pewności, jaka jest konkretnie prędkość jego działania. Jak twierdzą producenci, całość w testach wypada 2,5 razy lepiej niż GameCube. Tym samym nie jest to tak mocna maszyna, jak Xbox 360 czy PlayStation 3. Jednakże producenci widzą, że tu nie będzie chodziło o wykorzystanie mocy obliczeniowych sprzętu, a pomysłowego tworzenia nowych produkcji.

Z danych wynika też, że płyty Revolution będą mogły maksymalnie pomieścić 4,7GB danych na jednej stronie i 8,5GB na dwustronnych krążkach. W stosunku do nośnika z GameCube jest to spory skok z 1,5GB. Nie są to tak pojemne płyty, jak Blue Ray do PlayStation 3, ale konsola Nintendo nie będzie tego potrzebować, bo nie będzie posiadać rozbudowanych gier, opracowywanych z myślą o formacie high definition.

Twórcy podkreślają, iż sprzęt Nintendo będzie ciekawą alternatywą - produkcja gier będzie tańsza i szybsza niż na sprzęt konkurencji. Jeden tytuł będzie można opracować już w kilka miesięcy bez konieczności ponoszenia dużego ryzyka. Warto dodać, że podobną taktykę Nintendo zastosowało w przypadku przenośnego Dual Screen, które - choć słabsze technologicznie niż konkurencyjne PlayStation Portable - cieszy się zdecydowanie większą popularnością, a gry na ten sprzęt praktycznie nieustannie okupują większą część pierwszej dziesiątki najczęściej sprzedawanych gier w Japonii.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami władz Nintendo - Revolution faktycznie będzie najtańszą konsolą nowej generacji. Zdaniem dziennikarzy sprzęt będzie mógł kosztować w dniu startu około 149 dolarów lub mniej.

Ponadto na dorocznej imprezie branżowej Global Media Conference przedstawiciel amerykańskiego oddziału Nintendo, Reggie Fils-Aime, zapowiedział, że Revolution będzie pozwalać na łatwe przenoszenie gier z konsoli konkurencji, nawet jeśli nie będzie to technologiczny potwór.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy