Pożegnanie z Chinami

Ostatnie nasze kroki po chińskiej ziemi. Lądowanie w Pekinie i spacer po mieście. Kolejne oblicze tej ziemi. Całkiem odmienne od tego z Hongkongu i Shaolin.

Ale i w samym Pekinie wielkie różnice. Pomiędzy placem Tienanmen, a dzielnicą Hutong - otchłań. Tam monumentalizm, tysiące rozkojarzonych turystów, nagabywacze i policja.

W Hutongu jak na krakowskim Kazimierzu pomieszanym z Krupówkami. Czujemy powiew lekko artystowski, więcej tu również białych twarzy, ale wyglądają bardziej na rezydentów niż zaliczających kolejną atrakcję turystów. Mnóstwo sklepików oferujących atrakcje od biżuterii tybetańskiej przez kaszmir i jedwabie po przysłowiową dziadowską chińszczyznę i grillowane skorpiony. Rykszarze reklamujący się dźwiękiem świerszczy.

Reklama

Naszą uwagę na dłużą chwilę przyciąga dziad kalwaryjski w wersji pekińskiej. Jego śpiew ma siłę historii o swoim losie. Brzmi tak, jak wygląda. Wózek pełen rupieci przysłaniających zgruchotane nogi, w rękach dwa klocki pomagające w odpychaniu się, pokrzywiona puszka, mały głośnik. Z tyłu tego niezwykłego wehikułu wysoka prawie na dwa metry drewniana tablica zamazana chińską kaligrafią. Modlitwa to? Morały ku przestrodze przechodniów, czy coś całkiem banalnego?

Główny Łaziebny

To już ostatnia relacja z wyprawy śladami Bruce'a Lee - zobacz więcej

Już dzisiaj możesz kupić bilety na spektakl "Wejście Smoka. Trailer" w krakowskim teatrze Łaźnia Nowa - sprawdź szczegóły

Łaźnia Nowa
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | Pekin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy