Nie piękna, ale też nie kaczątko

Nie uważam siebie za kobietę bardzo piękną. Nie mówię też, że jestem brzydkim kaczątkiem - mówi Marysia Góralczyk-Berent. Aktorka i modelka przez wielu uznawana za symbol seksu była gościem programu Transmisja w tv.interia.pl.

Nie należy do osób, które nie mówią tego, co im leży na sercu. Jest szczera i nazywa rzeczy dokładnie po imieniu. Niegdyś uznawana była za największą imprezowiczkę Warszawy, a teraz woli zaprosić znajomych na własnoręcznie przygotowaną kolację. - Moim priorytetem w życiu jest zdrowie moich najbliższych, mojego męża, moje. No i rodzina, dzieci. I praca też jest dla mnie ważna, chociaż pieniądze szczęścia nie dają, ale pomagają szczęściu - mówi.

Marysia zadebiutowała jako modelka w wieku 15 lat. Później zaczęła się jej przygoda z aktorstwem, a niedawno ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. - Teraz jestem bardziej aktorką i dziennikarką niż modelką. Oczywiście, jeszcze coś tam robię, jeśli chodzi o pracę modelki, ale już coraz mniej. Chodzę na pokazach, ale częściej charytatywnych. Najbardziej lubię pracę z kamerą, nie lubię za bardzo pracować na wybiegach - boję się, że się przewrócę - mówi.

Reklama

Przyznaje, że ze względu na swoje "krągłości" w młodości miała jako modelka pewne problemy. Ale teraz budowa jej ciała zachwyca licznych wielbicieli, którzy podczas programu koniecznie chcieli poznać jej wymiary. Tutaj również było szczerze: - 90 na 60 parę na 92, a bardziej szczegółowe wymiary możesz na pewno znaleźć w internecie - odpowiedziała jednemu z internautów. Inny zaś pytał, co robi, że ma taki piękny biust: - No nic, taki mi urósł... Może tak przez bluzki taki się wydaje. Kiedyś widziałam też spór w internecie, że mam sztuczny biust...

Nie wykorzystuje jednak tego atutu do zarabiania na przykład na swoje wymarzone mieszkanie. Zapytana, czy zgodziłaby się na sesję dla magazynu "Playboy", odpowiedziała dyplomatycznie: - Nigdy nie mów nigdy. Ale jak na dzień dzisiejszy to nie i w najbliższej przyszłości też nie.

Co gość Transmisji najbardziej ceni u mężczyzn?

- Na pewno poczucie humoru, inteligencję - to jest takie oczywiste chyba. I to coś, co posiada mój mąż - czyli taki mężczyzna, który chce prowadzić układ partnerski z żoną. Nie odpowiada mi mąż siedzący po pracy na kanapie, z gazetką w dłoni, a kobieta przy garach - mówi.

Wierzy w miłość nastolatków, ale nie w miłość od pierwszego wejrzenia. - Moją pierwszą miłością, najpoważniejszą na świecie, jest mój mąż. Już od 1,5 roku jestem mężatką. Jak poznałam mojego męża, na początku się przyjaźniliśmy, a potem to się przerodziło w miłość. I wtedy wiedziałam, że chcę, żeby to on był moim mężem i ojcem moich dzieci.

Uznawany za jednego z najseksowniejszych Polaków aktor Paweł Małaszyński nie ma większych szans, nie tylko ze względu na przywiązanie Marysi do męża... - Z Pawłem to jest tak, że mnie nigdy nie podobali się tacy macho. Mi się podobają tacy... nawet trudno to określić. Dla mnie Paweł ma "to coś", chociaż nie jest takim przykładem mężczyzny z katalogu. Ale mogłabym na nim oko zawiesić ;) - zdecydowała ostatecznie.

Kobieta z klasą według Marysi Góralczyk to... - Nigdy nad tym się nie zastanawiałam, ale to chyba kobieta szczęśliwa, spełniona, postępująca według swoich pragnień i marzeń. Ta klasa jakoś z jej wnętrza bije...

A najseksowniejsza? - Dla mnie takimi osobami seksownymi będą Beata Tyszkiewicz i Grażyna Szapołowska. Ale też i Magda Cielecka jest kobietą sexy i do schrupania po prostu.

Przeczytaj relację z czata

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy