Kto kłamie?

Nokia chwali się, że jej hybryda telefonu i przenośnej konsoli do gier, czyli urządzenie N-Gage, w ciągu 2 tygodni od premiery sprzedała się już w 400 tys. sztuk. Na ten sukces cień rzucają jednak doniesienia niezależnych firm analitycznych które donoszą, że w Stanach Zjednoczonych N-Gage w ciągu pierwszego tygodnia znalazło niespełna 5 tys. nabywców, a w Wielkiej Brytanii - zaledwie 500.



Dla porównania: konsola Game Boy Advance w samym tylko USA w pierwszym tygodniu sprzedaży trafiła do 540 tys. domów. Przedstawiciele Nokii utrzymują jednak, że sprzedaż N-Gage przebiega bardzo dobrze, zwłaszcza w Europie oraz regionie Azji i Pacyfiku. Eksperci twierdzą jednak, że Nokia podaje raczej liczbę urządzeń dostarczonych sprzedawcom, niż liczbę sprzedanych N-Gage. W odróżnieniu od producenta, analitycy bardzo sceptycznie wypowiadają się na temat nowego gadżetu fińskiego koncernu. John Taylor z firmy Arcadia mówi: "Nie jest jasne, kto ma być odbiorcą tego urządzenia. A jeśli nie wie tego Nokia, to tym bardziej klienci." Wtóruje mu Billy Pidgeon z Zelos Group. "Jest jeszcze zbyt wcześnie, by określić premierę N-Gage mianem katastrofy, ale z pewnością można mówić o dużym rozczarowaniu dla Nokii i jej partnerów." - mówi Pidgeon.

Reklama



Jednym z głównych problemów jest wysoka cena gadżetu oraz fakt, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać, aby uległa ona obniżce - ze względu na swoją specyfikę, urządzenie raczej nie będzie sprzedawane ze znaczącymi upustami przez operatorów telefonii komórkowej. Oficjalnie do końca przyszłego roku Nokia chce sprzedać 6-9 mln sztuk N-Gage, w branży krążą jednak plotki, że na przyszły rok przygotowywana jest już nowa wersja urządzenia.


(4D)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy