Księża na kolanach Dody

Prawie jak dziewica. Białe kozaczki i reszta. Na wywiad do redakcji "Machiny" przyszła pieszo. W innych butach. Brzydkich słów używa naturalnie, ale poprosiła o usunięcie ich z tekstu.

Urządzeniu nagrywającemu brakowało skali, kiedy kończyła zdania swoim słynnym śmiechem. Sama poprosiła o więcej czasu, bo miała jeszcze tyle do DODAnia...

Nie boi się skandali, ma w nich swoją metodę na zwrócenie na siebie uwagi. Bez nich pewnie trudno by jej się było przebić.

- Ja jestem zwierzęciem szołbiznesowym. Czuję się w tym jak ryba w wodzie. I wszystkie sytuacje medialne mnie walą oprócz jednej. Nie chciałabym publicznie rozstawać się z mężem. Dla tak wrażliwej osoby jak ja, to byłoby morderstwo. Zamiast od czasu do czasu na bankiecie dowiedzieć się, kogo aktualnie bzyka, masz codziennie newsy w gazecie - tłumaczyła w rozmowie z Piotrem Metzem. - Łatwiej mi udawać głupią, świetnie się tym bawię, a jednocześnie manipuluję prasą - przyznaje.

Reklama

I konsekwentnie kreuje swój wizerunek. - Od dziecka chciałam być międzynarodową gwiazdą. Dzisiaj to się wydaje śmieszne i mało realne, ale jak przez następny rok moja wytwórnia nic w tym kierunku nie zrobi, to zabieram się do tego sama. (...) Jak będę miała szansę zaistnieć, ale nie na polskich śmiesznych zasadach i z polskim śmiesznym budżetem, to rozwalę tam ich wszystkich - zapowiada.

A wy możecie obejrzeć film z sesji fotograficznej dla "Machiny", w której Dodzie do kolan garną się... księża.

Machina
Dowiedz się więcej na temat: kolana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy