Dawid Kozłowski - videoposzukiwacz

Urodzony w chińskim Roku Węża. Według starochińskiej tradycji jego imię oznacza "Ten, który jeździ konno".

Fotograf, VJ, twórca multimedialny, dokumentalista krętej drogi nowohuckiego smoka. Zgodnie z maksymą Bruce'a Lee, w pracy jest "gotowy na wszystko, co może się zdarzyć".

Jak sam przyznaje, "Wejście smoka" pozostaje dla niego ciągłym źródłem inspiracji (patrz: sesja zdjęciowa Jana Peszka w gabinecie luster).

Gorliwie zgłębia buddyjskie nauki Chan Shaolin Si i Dju Su Kung fu, głoszące: "Dzięki ciężkiemu treningowi słabość staje się siłą", dlatego też nigdy nie rozstaje się z ok. 20 kilogramami sprzętu: "Aparat, kamera, cztery obiektywy, follow focus, shoulder rig, handgrip, blenda, viewfinger, stadycam, mikrofon, statyw, dwie lampy led, laptop, dysk zewnętrzny, baterie, karty pamięci... Uff, na pewno o czymś zapomniałem".

Reklama

Co stawia sobie za cel wyprawy do Chin? - Chcę sprawdzić kilka rzeczy na miejscu. Po pierwsze, czy można tam zrobić zdjęcie bez słupa elektrycznego w polu widzenia. Po drugie, czy prawdą jest, że psy policyjne noszą kamizelkę z napisem "Własność chińskiej policji. Proszę nie jeść!" - mówi.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy