Amerykanin nowym szefem Sony

Stanowiący symbol japońskiej branży elektronicznej koncern Sony wymienił kadrę zarządzającą najwyższego szczebla. Po raz pierwszy w 59-letniej historii firmy, prezesem zarządu i dyrektorem wykonawczym został człowiek spoza Japonii: 63-letni Walijczyk z amerykańskim obywatelstwem, Howard Stringer.

Stringer zastąpił na tych stanowiskach Nobuyuki Idei. Sony zmieniło też prezesa i wprowadziło dalsze zmiany w zarządzie. Odejdzie z niego "ojciec PlayStation" Ken Kutaragi, który nie będzie już odpowiedzialny za sektor półprzewodników i sprzęt elektroniki domowej, a skoncentruje się na sektorze gier wideo.

"Trzęsienie ziemi", jakie przetoczyło się przez tokijską siedzibę firmy, ma bez wątpienia związek z niedawnym obniżeniem prognoz finansowych dla kluczowego w Sony działu elektroniki. Oznacza to bowiem, że już drugi rok z rzędu japoński gigant słabo radzi sobie w tym sektorze rynku. Sukces Apple iPod podkopał pozycję Sony na rynku odtwarzaczy muzyki, z kolei w dziedzinie domowego sprzętu RTV firma dała się wyprzedzić innym japońskim producentom, takim jak Sharp czy Matsushita. We znaki daje się też konkurencja z Chin.

Analitycy nie mają wątpliwości, że będący dużą niespodzianką wybór Stringera oznaczać będzie silny zwrot w stronę łączenia przez Sony sprzedaży sprzętu i odtwarzanych na nim multimediów. Stringer - z wykształcenia historyk - przez 30 lat był dziennikarzem i producentem telewizyjnym, co zaprowadziło go później na stołek szefa stacji CBS. Od 8 lat Stringer kierował amerykańskim oddziałem Sony. Nowy szef koncernu uważany jest za zwolennika zacieśnienia współpracy pomiędzy różnymi oddziałami firmy. Wszak sprzedaż filmów i muzyki powinna napędzać sprzedaż sprzętu - i odwrotnie.

Jednak spodziewana zmiana w polityce Sony nie będzie jedyną rewolucją związaną z awansem Stringera. Wybór na tak istotne nie tylko dla samego koncernu, ale i całej japońskiej gospodarki stanowisko osoby która nie zna nawet japońskiego, to symbol ogromnej zmiany kulturowej. Japońskie firmy coraz częściej mają kłopoty na światowych rynkach, toteż muszą otwierać się na wiedzę zachodnich menadżerów. Proces ten przebiega jednak z ogromnymi oporami - do tej pory jedyną z największych japońskich firm, która powierzyła najważniejsze stanowisko obcokrajowcowi, był Nissan.

(INTERIA.PL/4D)

Reklama
Rebis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama