A teraz dla Państwa - Łeb Prosiaka!

Jak zwrócić na siebie uwagę w show-biznesie, gdy przekroczono już granice dobrego smaku i złamano wszystkie tabu? Można odwrócić się plecami i pognać w przeciwnym kierunku. Im prędzej, tym większa szansa na zaskoczenie odbiorców. Ale na razie króluje estetyka szoku.

Jak zwrócić na siebie uwagę w show-biznesie, gdy przekroczono już granice dobrego smaku i złamano wszystkie tabu? Można odwrócić się plecami i pognać w przeciwnym kierunku. Im prędzej, tym większa szansa na zaskoczenie odbiorców. Ale na razie króluje estetyka szoku.

Castet, Brudne Mięso, Anana Kofana, Rebelium Sadisticum czy Łeb Prosiaka - to głównie muzycy szukają intensywnie nazw, które mogłyby zwrócić uwagę odbiorców. Chyba najdalej poszedł w wyszukiwaniu pseudonimu DJ Chuj, czyli jeden z muzyków Kur, zwariowanego zespołu Tymona Tymafskiego. Swego czasu pojawił się w tercecie z DJ-ami Utracjuszem i Stuligroszem, by promować singiel "Napijmy się oleju", występował też na imprezach klubowych w towarzystwie m.in. Doroty Masłowskiej,udzielał się na grupach dyskusyjnych, gdzie zapraszał do pisania na adres: kupa@konto.pl lub na stronę internetową myj.sie.pl.

Reklama

Ksywki brutalne jak świat

- DJ Chuj? Chwytliwa ksywka - ocenia Niezła Agentka, czyli Honorata Kożuchowska, organizatorka koncertów m.in. zespołu Syrbski Jeb, która też dobierała swój pseudonim kierując się jego atrakcyjnością i chwytliwością. - Gdybym była trochę młodsza, pewnie wybrałabym się na imprezę, na której występuje ktoś taki jak DJ Chuj. To prowokacja skierowana pod adresem młodych odbiorców, nawiązująca do punkowej tradycji - mówi Niezła Agentka.

- Nie wiem, dlaczego ktoś wybrał sobie takie przezwisko, ale normalne to nie jest - śmieje się teolog Anna Bajon-Wójtowicz. - Może ma jakieś znaczenie kompensacyjne? Na aukcjach internetowych trafiłoby do grupy "dziwactwa" albo wręcz "zupełnie odjechane".

Zdaniem psycholog Anny Boruli-Gawlik wykonawcom używającym prowokacyjnych nazw chodzi o zwrócenie na siebie uwagi, a jest to dzisiaj coraz trudniejsze. - To, co kiedyś oburzało, dziś już jest normalne - mówi Borula-Gawlik. - Pamiętam, jak jeszcze nie tak dawno byliśmy zaszokowani pierwszą reklama podpasek. Jak jakaś Kasia czy inna Basia może mówić o tym publicznie? Dziś jest to już normalne, świat nieustannie brutalizuje się. Nie ma co się dziwić - podsumowuje.

Armagedon albo kraina łagodności

Czy można pójść dalej niż DJ Chuj i znaleźć wulgarniejszą lub bardziej szokujacą ksywkę dla wykonawcy muzyki? - Nie wiem, czy da się dalej - zastanawia się Niezła Agentka. - Wydaje mi się, że raczej, jak ze wszystkim, będziemy mieli do czynienia z odwracającą się falą. Następna faza może być po prostu moda na łagodność.

Z tą opinią zgadza się Anna Borula-Gawlik. - Myślę, że nastąpi w końcu przesyt w dziedzinie pomysłów kontrowersyjnych, wulgarnych i brutalnych, i czeka nas renesans łagodności, wartości rodzinnych i wizji człowieka poczciwego.

- Niedługo prowokacją może się okazać nazwanie zespołu Dobre Duszki - uważa Honorata Kożuchowska. - Alternatywą jest koniec świata - dodaje Anna Borula-Gawlik.

Magdalena Walusiak

MOŻNA PÓJŚĆ DALEJ

Uważa Anna Bajon-Wójtowicz, teolog. - Można nazwać zespół na przykład Pogrzeb Własnej Matki albo jeszcze bardziej szokująco. Wyobraźnia ludzka jest nieograniczona, a muzycy potrafią wymyślać rzeczy, o których nie śniło się filozofom.

Dzień Dobry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy