Jazda na maksa to głupota

Gdy wyjeżdżasz na urlop, skupiasz się na celu podróży. To błąd. W końcu wakacje zaczynają się już od wyjścia z domu. Nie musisz pędzić. Jedź spokojnie, a dojedziesz bezpieczniej i... szybciej.

Co roku na polskich drogach ginie ponad 5000 ludzi. To więcej, niż umiera z powodu na przykład raka żołądka czy jelita. A jeśli dodać do tego jeszcze prawie 60 tysięcy rannych w wypadkach, termin "choroba lokomocyjna" zaczyna nabierać zupełnie nowego znaczenia. Również tutaj, jak w każdej chorobie, lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Pamiętaj, dorosły mężczyzna przewiduje skutki swojego postępowania i wie, że choć statystyka jest nieubłagana, to można wybrać grupę, do której chce się należeć. Do ofiar czy do tych, którzy dostają duże zniżki za oszczędną jazdę. Pamiętaj, że w pewnym sensie ofiarami wypadków są również ich sprawcy. Dlatego postanowiliśmy pokazać ci na przykładzie dwóch kierowców, jakie błędy można popełnić i jak ich unikać, żeby nabrać odporności na wirusa kretyńskiej jazdy. Zastanów się, czy twój styl jazdy bardziej przypomina Maksa czy Adama. Jeśli Adama - wykorzystaj te informacje jako argumenty w rozmowach o stylu jazdy. Jeśli bliższy jest ci styl jazdy Maksa - puknij się w głowę i dorośnij. Czym prędzej, bo możesz nie zdążyć. Największy odsetek wśród ofiar wypadków stanowią młodzi ludzie, między 18. a 24. rokiem życia.

Reklama

Adam i Max założyli się, kto szybciej dojedzie nad morze. Max nabija się, że Adam w swoim żółwim tempie może nie zdążyć przed końcem wakacji. Adam tylko się uśmiecha...

Przekroczenie dopuszczalnej prędkości

8:00 Max odbiera furę z warsztatu. I zaraz łapie pierwszy mandat. Kurde! Już o tej porze, w sobotę stoją? Przecież nigdy ich tu nie było.

Przekraczanie dopuszczalnej prędkości, określane zwykle niedostosowaniem prędkości do warunków jazdy, jest najczęstszą przyczyną wypadków. W zeszłym roku wskutek nadmiernej prędkości zginęło ponad 1500 osób. Policja robi więc, co może, żeby wymusić szanowanie ograniczeń. W tym roku na nasze drogi trafi dodatkowo 300 fotoradarów: koszty na pewno szybko się zwrócą. Na pewno zależy ci, żeby płacić dodatkowe podatki?

Planowanie trasy

8:15 Adam rozkłada mapę i planuje trasę. Kiedyś już trafiłem na korki we Wrocławiu. Drugi raz nie dam się zrobić. Lepiej pojadę trochę dłuższą trasą, ale bez kroków na wlocie i wylocie z miasta.

Zaplanowanie trasy to połowa sukcesu. Nie tylko zresztą samej drogi, ale również takich rzeczy, jak czas wyjazdu i przewidywany czas przejazdu przez duże miasta, których nie da się ominąć. Z punktu widzenia bezpieczeństwa, najlepiej wyjechać w długą trasę w niedzielę rano. W niedzielę wypadków jest najmniej, nieco ponad 6000, podczas gdy na najbardziej pechowe piątki przypada aż 7600 wypadków. Jechać na dzień czy na noc? Z punktu widzenia statystyki, bezpieczniej na drogach jest w nocy - ginie wtedy kilkakrotnie mniej ludzi niż za dnia. Niestety, w nocy trudno jest wygrać z sennością. Optymalnym wyjściem jest więc wyjazd wcześnie rano, gdzieś około 5.00, tak żeby do celu dojechać przed popołudniowym szczytem. Większość tras w Polsce da się pokonać w takim czasie. Najwięcej wypadków zdarza się między godzinami 16 a 20. Wtedy też ginie najwięcej ludzi.

Pasy bezpieczeństwa

8:16 Max nie zapina pasów. Jego pasażerki też nie. Pasy są dla mięczaków. Jeden mój koleś koziołkował i wyleciał przez okno. Bo nie zapiął pasów. A samochód wpadł do rzeki i utonął.

Ten argument jest często powtarzany przez tych, którzy nie zdążyli jeszcze zaufać nauce. A dowody są bezsprzeczne: zapięte pasy chronią Cię przed zderzeniem z kolumną kierownicy i zwiększeniem zakresu ruchu w stawach kolanowych o dodatkowe - bagatela - 90 proc. Według badań, zapięte pasy bezpieczeństwa zmniejszają ryzyko śmierci i poważnych obrażeń wskutek wypadku niemal o połowę. Niestety, według danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, średnio jedynie 74% kierowców i pasażerów siedzących z przodu zapina pasy. Jeszcze gorzej jest z pasażerami jadącymi z tyłu. Tylko co drugi z nich pamięta o bezpieczeństwie. Twoim zadaniem jest im przypomnieć.

Dlaczego? W momencie zderzenia zachowują się oni jak kule armatnie wystrzelone prosto wTwoją głowę, z siłą jednej tony przy prędkości 50 km/h! Z takiego bliska trudno nie trafić. Nawet więc jeśli wieziesz z tyłu znienawidzoną teściową, każ jej się zapiąć w pasy, nie daj sobie wejść na głowę. Dosłownie.

A skoro już o sile bezwładności mowa, pamiętaj też, żeby w samochodzie nie było luźno porozrzucanych, twardych i ciężkich przedmiotów. Co się tylko da, schowaj do bagażnika albo do schowków. Wszystko, co leży luźno (termos, szklana butelka z colą, kombinerki na tylnej półce i laptop na tylnym siedzeniu), w momencie zderzenia zamienia się w śmiertelnie niebezpieczne pociski, które mogą złamać Ci kark, wybić oko lub choćby nabić solidnego guza.

Odbieranie telefonu

10:30 Max grzeje, ile fabryka dała, i dzwoni do Adama, żeby się dowiedzieć, gdzie jest. Nie odbiera. Pewnie znowu wyłączył telefon. Po co mu w ogóle ta komórka?!

Przyznaj się, też masz trudności z nieodebraniem dzwoniącego telefonu? Nie ty jeden - znakomita większość ludzi czuje dziwny przymus choćby sprawdzenia, kto dzwoni. W czasie jazdy to jednak bardzo niebezpieczne. Rozmowa przez telefon powoduje znaczny spadek koncentracji - możesz nie zauważyć zagrożenia, a nawet jeśli - reagujesz wolniej. Nie mówiąc już o tym, że mając zajętą jedną rękę, możesz nie utrzymać kierownicy, gdy - nie daj Boże - strzeli ci opona lub będziesz musiał wykonać jakiś gwałtowny manewr. Dlatego właśnie wprowadzono zakaz rozmawiania przez telefon komórkowy podczas jazdy. Powszechnie łamany, co łatwo sprawdzić, zaglądając do aut stojących na światłach. Ale zaraz, zaraz. Jedziesz właśnie na wakacje, tak? I naprawdę uważasz, że masz cholerny obowiązek odbierać telefon akurat wtedy, gdy szykujesz się do wyprzedzania i będziesz musiał trochę pomieszać gałką zmiany biegów? Akurat teraz?! Nie, stary. Nie jesteś niewolnikiem. Zatrzymasz się na najbliższym postoju, oddzwonisz. Lub nie. Ty wybierzesz dogodny dla siebie czas. Bo ty tu rządzisz. No, chyba że jedziesz z kobietą.

Stanie w korku

11:41 Max stoi w korku. Upał. Gdzie ja żyję! W każdym normalnym kraju wokół miast są przecież obwodnice...

Owszem, obwodnice wokół dużych miast to w Polsce wciąż rzadkość. Ale narzekanie wiele tu nie zmieni. Lepiej jest korek przewidzieć zawczasu i ominąć go z daleka. Godzina spędzona w korku to silny stres, a jeśli dodatkowo jest upalnie, temperatura w aucie bez klimatyzacji może wzrosnąć nawet do 60 stopni Celcjusza.

W takich warunkach twój refleks ulega dalszemu osłabieniu. Jeśli już więc utknąłeś w gigakorku, a do celu jeszcze daleko, zastanów się, czy nie lepiej zaparkować w bocznej uliczce i zwiedzić miasto, przez które przejeżdżasz, lub np. wpaść na zakupy i ruszyć dalej, gdy ruch trochę osłabnie. W końcu jesteś na wakacjach, nie na rajdzie Monte Carlo.

Ograniczenie do "50"

13:05 Max próbuje nadrobić stracony czas i o mało co nie przejeżdża staruszki... No i gdzie leziesz, głupia babo! Nie możesz zaczekać, aż przejadę?

W Polsce i w większości krajów Europy na terenie zabudowanym obowiązuje ograniczenie szybkości do 50 km/h. Niestety, bardzo wielu kierowców - Max najwyraźniej też - wychodzi z założenia, że ograniczenia szybkości są idiotyczne, bo po co zwalniać do "50", skoro droga prosta jak strzała, a całe zabudowania to cztery chałupy na krzyż... No sam przyznasz, że jest w tym trochę racji, prawda?

Nie! Nie ma w tym ani grama racji. Ograniczenie wymyślono dlatego, że oprócz prawa o ruchu drogowym, które da się teoretycznie ?ominąć?, są jeszcze prawa fizyki. Bezwzględne. Samochód poruszający się z prędkością 50 km/h po mokrej jezdni jest wstanie zatrzymać się po 38 metrach. Jeśli nie zwolnisz, tylko dalej grzejesz okrągłą stówką, zatrzymasz się po prawie stu metrach. Niemal trzy razy dalej!

Sztuka cierpliwości

14:00 Max wlecze się za sznurem ciężarówek, klnąc, na czym świat stoi. Kurczę, no... Taka piękna prosta, a ci się wloką jak w kondukcie pogrzebowym. I jak na złość nie ma miejsca na wyprzedzanie.

To klasyczna sytuacja na polskich zatłoczonych szosach. Prosty odcinek drogi, pogoda piękna, droga sucha. Widoczność świetna. To ciśniemy, ile się da, żeby nadrobić stracony w korkach czas. Błąd, takie idealne, wydawałoby się, warunki uśpiły czujność zbyt wielu kierowców. To właśnie na prostych odcinkach drogi, przy dobrej pogodzie zdarza się najwięcej wypadków. Wciągu roku 26 tysięcy, czyli ponad połowa. Dlatego wjeżdżając na prosty odcinek dwukierunkowej drogi, musisz posłużyć się rozumem i zadziałać wbrew instynktowi - odpuścić gaz. Najbardziej narażony na cios jesteś wówczas, kiedy się go najmniej spodziewasz.

Wyprzedzanie na siłę

14:20 Max cudem mieści się na trzeciego między dwoma tirami. Traci lusterka i pół metra kwadratowego lakieru. O, !@$Ł%r*!!!

Z punktu widzenia instynktu samozachowawczego, to najgłupsze, co możesz zrobić - wyprzedzać, gdy nie widzisz, czy masz którędy jechać. Ryzykujesz bowiem zderzenie czołowe, które... no cóż, właściwie nie daje ci szans przeżycia. Nieprawidłowe wyprzedzanie jest trzecią pod względem częstości przyczyną wypadków. Niestety, takich bezmyślnych kierowców jak Max jest mnóstwo. Wciągu roku prawie trzem tysiącom z nich się nie udaje. Codziennie siedmiu. Gorzej, że Ci nieprawidłowo wyprzedzający zagrażają też innym, zmuszając ich do zjeżdżania na pobocze.

14:40 Maks odbiera telefon od Adama. W samą porę, bo właśnie holują mu auto do warsztatu. O, to Adam. Pewnie stoi gdzieś na parkingu.

Jeżeli na drodze wydarzy się coś niespodziewanego, masz stłuczkę, o włos uniknąłeś zderzenia albo widziałeś makabryczny wypadek i czujesz, jak skoczyła ci adrenalina, lepiej zjedź gdzieś na chwilę i spróbuj się uspokoić. Po takim nagłym skoku hormonu stresu, kiedy cały twój organizm przygotowuje się do walki, przychodzi moment dekoncentracji, stres puszcza, twoje reakcje są opóźnione i wtedy jesteś szczególnie podatny na podjęcie złej decyzji lub zwykłe zagapienie się. Jak się uspokoić? Pooddychaj spokojnie przez kilka minut, wykonaj kilka skłonów albo przysiadów. I porozmawiaj z kimś. Rozmowa pomaga opanować stres.

Dodatkowe koszty brawury

15:00 Adam dojeżdża do miejsca, w którym Max miał wypadek. Max i jego dwie towarzyszki wsiadają do jego samochodu. No, nareszcie! Całe szczęście, że Adaś jechał wolniej niż ja, bo wracać by mu się nie chciało. Dziewczyny pewnie załapałyby się na stopa, ale ja pewnie musiałbym dojeżdżać pekaesem.

Brawurowa jazda może cię zabić. To już wiemy. Ale nawet jeśli cię nie zabije, prędzej czy później będzie miała tragiczne skutki dla... twojego portfela. Zwiększone zużycie paliwa, mandaty, naprawy drobnych stłuczek i poważniejszych wypadków mogą poważnie nadszarpnąć twój budżet. Max wciągu jednego dnia zebrał dwa mandaty, jeden za 300, drugi za 400 złotych. Holowanie rozbitego auta to koszt 400 zł, naprawy lakiernicze oszacowano na 3000. W sumie ponad 4000. Naprawdę można wyobrazić sobie fajniejszy sposób wydania tych pieniędzy.

Rachunek zysków i strat

16:00 Adam i Max dokładnie w tym samym czasie dojeżdżają nad morze. Samochodem Adama. Remis!

Fakt, na dystansie, powiedzmy 500 km, jadąc szybko i łamiąc przepisy, można zaoszczędzić godzinę do dwóch na czasie przejazdu w porównaniu z kimś, kto jedzie zgodnie z przepisami. Tylko pozostaje pytanie - po co? Co zrobisz z tą zaoszczędzoną godziną? Wypijesz jedno piwo więcej? Posiedzisz na plaży? Pośpisz godzinę dłużej? Myślisz, że warto ryzykować swoje i nie tylko swoje życie dla jednego piwa? Na co dzień o tym zapominamy, ale jazda po polskich drogach naprawdę przypomina rosyjską ruletkę. Tym bardziej że jeśli już coś się zdarzy, mamy statystycznie znacznie mniejsze szanse przeżycia niż inni Europejczycy. W Niemczech na 100 wypadków giną 2 osoby. W Polsce - 11. To wina gorszych dróg, słabszej medycyny ratunkowej, starszych samochodów... i nasza - niebezpiecznych kierowców.

Piotr Pflegel

Men's Health
Dowiedz się więcej na temat: wakacje | stres | telefon | jazda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy