"Cybersportowcy" też biorą

Oficjalnie nie są uznawani za sportowców i nie widzieliśmy ich na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich.

Jednak dla milionów miłośników gier komputerowych są sportowcami i cieszą się wśród swoich fanów taką samą popularnością, jak gwiazdy piłki nożnej czy tenisa.

Mowa o osobach zawodowo zajmujących się graniem w gry komputerowe. To nie tylko sposób życia, ale również sposób na życie. Najlepsi są w stanie zarobić setki tysięcy dolarów rocznie. I, niestety, podobnie jak gwiazdy "prawdziwego" sportu, używają środków dopingujących...

Od amfy po leki na ADHD

Australijski portal GamePlayer sporządził listę takich "wspomagaczy". Możemy więc się dowiedzieć, że zawodowi gracze używają np. amfetaminy. Ma ona wzmagać czujność, koncentrację i wiarę w swoje zdolności. Drugim z popularnych środków dopingujących jest metylofenidat, czyli Ritalin. To lek podawany dzieciom chorym na ADHD. Jednak, jako że stymuluje ośrodkowy układ nerwowy, jest poszukiwany tez na czarnym rynku. Pomaga on skupić się na zadaniu i wzmaga uwagę.

Reklama

O dopingu było głośno przy okazji ostatniej olimpiady - zobacz materiał pt.: "Medycyna czy doping?" w INTERIA.TV

Może wprowadzić kontrolę?

Bardzo podobnym środkiem, również używanym przez graczy, jest deksamfetamina. GamePlayer informuje też o produkcie zwanym FpsBrain. Zdaniem producenta, "optymalizuje on percepcję, koncentrację oraz poprawia szybkość reakcji". FpsBrain, którego nazwa jasno wskazuje, iż powstał specjalnie na potrzeby graczy, zawiera m.in. kofeinę i l-tyrozynę. Oczywiście w zestawieniu nie mogło zabraknąć też najpopularniejszego środka pobudzającego - kofeiny.

Redaktorzy GamePlayera zastanawiają się, czy w czasie zawodów nie należy wprowadzić kontroli antydopingowej.

Mariusz Błoński

Kopalnia Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy