​Alkohol a rak: Małe ilości, duże konsekwencje

Nawet małe ilości alkoholu mogą zwiększać ryzyko zachorowań na nowotwory - tak przynajmniej twierdza naukowcy /123RF/PICSEL
Reklama

O negatywnych skutkach picia alkoholu słyszał każdy. Nadal jednak panuje przekonanie o tym, że spożywanie niewielkich jego ilości nie ma większego wpływu na nasz organizm, a nawet może mu pomóc. Mówi się także, że jeden kieliszek albo drink pomaga zasnąć albo przetrawić suty posiłek. Grupa japońskich lekarzy twierdzi, że takie mądrości należy włożyć między bajki.

Od lat naukowcy nie mogą dojść do porozumienia w sprawie tego, czy alkohol pity rzadko, bądź w małych ilościach, prowadzi bezpośrednio do utraty zdrowia. Jedni twierdzą, że picie z głową jest w porządku, inni biją na alarm.

Głos w tej sprawie postanowili zabrać Japończycy. Grupa naukowców przeprowadziła na zlecenie Departamentu Zdrowia Japonii badania na temat regularnego spożywania alkoholu. W projekcie przeanalizowano dane dotyczące 120 tys. osób i tego z jaką częstotliwością piją. 

Jako jeden "drink" w tym przypadku zaklasyfikowano sześć uncji sake, butelkę piwa, sześć uncji wina lub dwie uncje whisky. Osoby, które średnio spożywały taką dawkę co najmniej raz dziennie zostały zaklasyfikowane jako "pijące". 

Reklama

Okazało się, że w tej właśnie grupie o wiele częściej diagnozowano nowotwory, niż u pijących mniej i rzadziej. Najczęstszymi schorzeniami notowanymi wśród pijących są rak przełyku, krtani, ust, jelita, wątroby.

- Zauważyliśmy wyraźne powiązanie pomiędzy ogólnym ryzykiem zachorowania na nowotwory, a ilością spożywanego alkoholu - piszą w raporcie badacze. - Wśród osób, które nie piją w ogóle diagnozowano najmniej przypadków zachorowań na raka. W grupach o większym spożyciu ta statystyka rośnie.

Warto podkreślić jednak, że badania były przeprowadzone na Japończykach, których organizmy reagują na etanol w nieco innych sposób niż na przykład organizmy Polaków. Wśród około 40 proc. populacji Kraju Kwitnącej Wiśni występuje genetyczna mutacja, przez którą ciało w zetknięciu z alkoholem produkuje nieaktywną formę dehydrogenazy-2 aldehydu (ALDH2). 

To prowadzi między innymi do zwiększonego ryzyka zachorowań na nowotwory czy mniejszej skuteczności nitrogliceryny, stosowanej w leczeniu choroby wieńcowej.

Jednak lekarze twierdzą, aby nie lekceważyć wyników badań. Nie ma bowiem dowodów na to, że alkohol nie ma podobnego, negatywnego wpływu na Europejczyków, gdyż nikt takiego projektu u nas jeszcze nie przeprowadził.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama