Speedrower - kolarski żużel na torze

Speedrower, to połączenie kolarstwa z jazdą na żużlu. Wyścigi rozgrywane są na żużlu i według "żużlowych" zasad. Reprezentanci Polski należą do najlepszych na świecie w tym sporcie.

Speedrower (cycle speedway) to połączenie kolarstwa z jazdą na żużlu. Wyścigi rozgrywane są na żużlu i według "żużlowych" zasad. Podobnie jak w kolarstwie torowym, zawodnicy startują na rowerach bez hamulców i przerzutek, jednak opony są grubsze, a kierownica wygięta zgodnie z wymogami regulaminowymi.

Polacy nie tylko odnoszą mnóstwo sukcesów, ale często organizują najważniejsze imprezy. Indywidualne MŚ (pierwsza edycja odbyła się prawie 60 lat temy w Holandii) rozgrywane były w Rawiczu (1999 rok) i Częstochowie (2007), a gospodarze wywalczyli "worek" medali.

Reklama

Z kolei dziesięć lat temu na sześciu torach województwa kujawsko-pomorskiego - trzech w Bydgoszczy oraz w Toruniu, Maksymilianowie i Ślesinie - rywalizowano w ME; wyścigi punktowane inaczej niż w tradycyjnym żużlu 4-3-2-1.

Co ciekawe, we wspomnianym, rodzinnym Rawiczu przygodę ze speedrowerem zaczęła znakomita lekkoatletka, wicemistrzyni olimpijska z Londynu w rzucie młotem Anita Włodarczyk.

W 1998 roku została nawet mistrzynią Europy juniorów w rywalizacji drużynowej. "To tradycja rodzinna. W Rawiczu wiele osób uprawia tę dyscyplinę" - wspominała w wywiadach, dodając, że jest kibicem czarnego sportu i Unii Leszno. Skoroszyt z autografami żużlowców ma do dziś.

To sport dla każdego, startuje i młodzież, i dorośli, a także prawdziwi weterani. We wspomnianych ME 2004 takim "dinozaurem" na rowerze był ulubieniec publiczności 60-letni Irlandczyk John Murphy.

Speedrower został wpisany do rejestru dyscyplin przez ówczesną Polską Konfederację Sportu w 2003 roku. Oprócz Polski, ten sport jest bardzo popularny na Wyspach Brytyjskich i w Australii. Na polskich owalnych torach odbywają się m.in. rozgrywki ekstraligi i pierwszej ligi oraz rozmaite turnieje.

Połączenie kolarstwa z żużlem ma wielu sympatyków w miastach "kojarzonych" z tzw. czarnym sportem, jak mówi się o żużlu. Tak na przykład jest w Zielonej Górze, gdzie kolarze poubierani niczym żużlowcy (oczywiście mają plastron z numerem startowym) od kilkunastu lat naśladują swych idoli na czele z Andrzejem Huszczą.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy