Skok z Wieży Eiffla? Bardzo proszę!

- Kiedyś po jednym z treningów powiedziałem do swojego kumpla: "Chciałbym zjechać z Wieży Eiffla". Oczywiście, wtedy nikt w to nie uwierzył, nawet ja sam w to nie wierzyłem. Po kilku latach ten pomysł do mnie wrócił... i zaczęło się - wspomina w rozmowie z portalem INTERIA.PL Taig Khris, najdzielniejszy ze wszystkich skaterów świata.

36-letni Taig Khris urodził się w Algierii, a wychował się we francusko-greckiej rodzinie w Paryżu. Od małego pasjonował się jazdą na rolkach. Jak wspomina, była to dla niego "codzienna i najłatwiej osiągalna rozrywka". Z czasem stała się ona jego pasją i sposobem na życie. Francuz jest jednym z najlepszych zawodników uprawiających in-line skating, czyli sportową jazdę na popularnych, także w Polsce, łyżworolkach. Taig już dziesięć lat temu wygrał turniej z cyklu X Games, ekstremalnym odpowiedniku igrzysk olimpijskich. Na tych normalnych też wystąpił - wziął udział w sztafecie z ogniem olimpijskim przed igrzyskami w Pekinie.

Reklama

Miękkie lądowanie

Największy rozgłos Taigowi przyniósł jednak ubiegłoroczny skok na rolkach z pierwszego piętra paryskiej Wieży Eiffla. Francuz najpierw przeleciał dziesięć metrów w dół, potem zjechał po wysokiej na 30 metrów rampie i zatrzymał się w miękkich piankach rozłożonych na jej końcu. Podczas pierwszego skoku Taig potknął się przy lądowaniu i zsunął po rampie. Szybko jednak powtórzył swój wyczyn na oczach licznie zgromadzonej publiczności. Tym razem się udało - najdłuższy w historii, dziesięciometrowy, skok na rolkach zaliczony!

INTERIA.PL: Prawie rok temu skoczyłeś z Wieży Eiffla. Skąd się wziął taki pomysł?

Taig Khris: - Podjąłem tę decyzję po blisko piętnastu latach startów w zawodach i pokazach sportowych. Doszedłem do wniosku, że jeśli chodzi o zawodowy in-line skating osiągnąłem już wszystko. W 2001 roku wygrałem turniej z cyklu X Games - to tak jakby zdobyć złoty medal na igrzyskach olimpijskich w sportach ekstremalnych. Poza tym brałem także udział w sztafecie z ogniem olimpijskim przed igrzyskami w Pekinie - to było dla mnie wielkie wyróżnienie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że sporty ekstremalne nie znajdują się wśród olimpijskich dyscyplin.

I zaczęło Ci brakować adrenaliny?

- Nie do końca. Zapragnąłem nowych wyzwań, chciałem zrobić coś niezwykłego, coś naprawdę ekstremalnego. Zależało mi na tym, aby zwrócić uwagę ludzi na sport, którym żyję od wielu lat. Dlaczego Wieża Eiffla? Od lat trenowałem codziennie, a moje treningi odbywały się najczęściej w miejscu, z którego bardzo dobrze ją widać. Kiedyś po jednym z nich powiedziałem do swojego kumpla: "Chciałbym zjechać z Wieży Eiffla". Oczywiście wtedy nikt w to nie uwierzył, nawet ja sam w to nie wierzyłem. Po kilku latach ten pomysł do mnie wrócił - i zaczęło się. W całym tym przedsięwzięciu sam zjazd z wieży nie był najtrudniejszy. Przekonanie wszystkich do tego projektu, uzyskanie mnóstwa pozwoleń i oczywiście znalezienie budżetu - to były prawdziwe wyzwania.

Jak długo się do niego przygotowywałeś? Ile osób ci pomagało?

- Do stałej pomocy miałem dwie osoby: Nicolasa i Genevieve, pracujących w firmie produkującej programy telewizyjne. Razem stanowiliśmy zespół. Przygotowanie wszystkiego zajęło nam 2 lata - większość obowiązków spoczywała na mnie - szukałem sponsorów, sporządzałem dokumentację. To były dwa lata naprawdę ciężkiej pracy - pracowałem nad tym bardzo często 24 godziny na dobę. Kiedy już skompletowaliśmy budżet mogłem zatrudnić więcej ludzi do pomocy, wcześniej praktycznie nad wszystkim pracowałem sam starając się przekonać innych do tego projektu.

Czy planujesz zjechać z innych budowli?

- O tak. Nie mogę zdradzać jeszcze szczegółów, ale myślę nad całą serią podobnych eventów w Brazylii, Belgii, w Stanach i oczywiście we Francji. Może też w Polsce, bo dlaczego nie? Byłoby wspaniale! Musiałbym się tylko dowiedzieć jaki jest symbol Waszego kraju, jakaś budowla z której mógłbym zjechać. To wygląda tak, że szukam w Internecie najpierw informacji o takich obiektach, a potem jadę do danego kraju, żeby dowiedzieć się czy byłaby możliwość wykorzystania tej budowli w moim show. Spotykam się z przedstawicielami władz, zaczynam krok po kroku wprowadzać ten plan w życie. To naprawdę szalone wyzwanie! Najbliższe tego typu wydarzenie planujemy już w lipcu ponownie w Paryżu, ale nie chciałbym zdradzać na razie więcej szczegółów, mogę tylko powiedzieć za zamierzam pobić kolejny rekord.

Na Wieżę Eiffla zaprowadził Cię in-line skating. Skąd się wzięło zainteresowanie tym sportem?

- Moja przygoda z in-line skatingiem rozpoczęła się gdy miałem pięć lat - a więc naprawdę wcześnie. Na placu zabaw w pobliżu miejsca gdzie mieszkałem można było jeździć na rolkach. To były zupełnie inne czasy - nie było wtedy takiego dostępu do gier komputerowych, telefonów komórkowych jak obecnie. Jazda na rolkach było więc dla mnie codzienną i najłatwiej osiągalną rozrywką. Jednak nigdy nie myślałem, że po jakimś czasie stanie się dla mnie także sposobem a życie.

Jak do tego doszło?

- W miarę upływu lat potrafiłem coraz więcej, byłem w stanie wykonywać coraz bardziej skomplikowane tricki. Zanim się obejrzałem zacząłem brać udział w różnych turniejach i pokazach. Jednak punkt zwrotny pojawił się dopiero gdy miałem 15 lat. Odkryłem wówczas big half-pipe. Ewolucje na niej sprawiały mi niesamowita frajdę - to wtedy zrozumiałem, że właśnie to chcę robić w życiu.

Czym jest dla Ciebie in-line skating?

- Najprościej mówiąc jest to wolna dyscyplina - słowem kluczem jest "wolność". To sport dostępny dla każdego. Nawet jeśli nigdy nie miałeś do czynienia z rolkami - zawsze możesz nauczyć się podstaw, a już po tygodniu takiego treningu możesz wykonywać najprostsze skoki. Każdy więc może spróbować sił w in-line skatingu. Jest to także na pewno pewien rodzaj sportu akrobatycznego, będący połączeniem gimnastyki, sportu ekstremalnego i zabawy. Daje potężne zastrzyki adrenaliny. Niezwykle ważny w nim jest kontakt z publicznością - to dla niej zjeżdżasz, skaczesz, pracujesz nad trickami. Musisz być oglądany, to właśnie publiczność dostarcza niesamowitą dodatkową dawkę energii.

Co czułeś, kiedy robiłeś swój pierwszy double back flip? Długo się do niego przygotowywałeś?

- To jest naprawdę bardzo trudny i niebezpieczny trick. Aby go dobrze i bezpiecznie wykonać trzeba ćwiczyć miesiącami, krok po kroku. Przygotowania zajęły mi dwa miesiące, ale ćwiczyłem codziennie na specjalnych poduszkach powietrznych, aby do minimum ograniczyć ryzyko. Po około 500 próbach udało mi się wykonać ten trick już bez zabezpieczeń - byłem z siebie naprawdę dumny. Teraz pracuję nad jeszcze trudniejszą ewolucją - double front flipem. Polega ona na tym, że wykonuję najpierw jeden front flip, następnie przekręcam się i wykonują kolejny.

Jakie są twoje ulubione triki?

- Najbardziej lubię chyba max twista (czyli pojedynczy back flip z obrotem do wewnątrz) - to trick w którym masz pełną kontrolę nad swoim ciałem, ja w swojej karierze wykonałem około kilku tysięcy max twistów, więc czuję się dość pewnie wykonując go.

Czym jeszcze zajmujesz się poza in-line skatingiem?

- Bardzo chciałbym zostać aktorem, kiedy już zakończę swoją karierę sportową. Już od dłuższego czasu uczęszczam na zajęcia z aktorstwa. W ogóle robię i robiłem mnóstwo różnych rzeczy kompletnie ze sobą niepowiązanych. Byłem np. profesjonalnym iluzjonistą, prowadzę także program we francuskiej telewizji. Staram się też spędzać jak najwięcej czasu ze swoją dziewczyną.

Zobacz skok Taiga z Wieży Eiffla:

Jak wspominasz dzieciństwo w Algierze?

- Pamiętam bardzo niewiele - przeprowadziliśmy się z rodzicami do Francji gdy miałem 5 lat. Więc właściwie całe dzieciństwo spędziłem w Paryżu. Moi rodzice nigdy nie posłali mnie do szkoły - miałem nauczanie domowe, ale dzięki temu otrzymałem możliwość częstego podróżowania po świecie i brania udziału w zawodach.

Kraje arabskie ogarnęła właśnie rewolucja. Jaki masz do niej stosunek?

- To bardzo trudne pytanie ponieważ nie śledzę programów informacyjnych chociaż oczywiście wiem, co dzieje się na świecie. Mam wrażenie, że współczesne media narzucają nam interpretację tego co dzieje się wokół nas, a ja chcę pozostać poza tym. Chcę kształtować swoje osobiste poglądy na otaczający świat. Jeśli chodzi o rewolucję w krajach arabskich - wcześniej czy później musiało do niej dojść, nikt nie chce żyć w kraju, w którym władza defrauduje pieniądze, a kraj traktowany jest jak prywatny folwark - a tak było w tych państwach. To musiało się skończyć masowym protestem. Ale muszę przyznać, że staram się nie zagłębiać za bardzo w międzynarodową politykę, chcę oszczędzać swoją energię na to, co kocham robić. Chcę zarażać tym innych, być przykładem dla dzieciaków, chcę im pokazywać że warto mieć marzenia, warto wyznaczać sobie cele do których chcemy dążyć i że wszystko jest możliwe.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiali Maciek Nawrocki i Marek Janota


Więcej o in-line skatingu i innych sportach ekstremalnych tylko na kanale Extreme Sports Channel! Zapraszamy do oglądania X Games 16!

Premiera: czwartki i piątki o 07:00 i 16:00; powtórki w weekendy o 08:00, 12:00 i 18:00.

Taig Khris: Jumping the Tower już w sobotę o 16:00 na kanale Extreme Sports Channel.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy