Rusza polska ekspedycja na Mount Everest

Polacy w setną rocznicę odzyskania niepodległości planują nie lada wyczyn - zdobycie szczytu Mt Everest /AFP
Reklama

Grupa wspinaczy ze znanym krakowskim podróżnikiem Piotrem Śliwińskim wyrusza na wyprawę, której celem będzie zdobycie najwyższej góry świata - Mount Everestu dla uczczenia setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Śliwiński swoje pasje podróżnicze realizuje od 2006 roku. W swoim dorobku ma 11 wypraw dookoła świata. Za każdym razem wybierał inny środek lokomocji, między innymi przemieszczał się 53-letnim polskim traktorem. Krakowianin jest także bliski zaliczenia "Korony Ziemi", czyli wejścia na najwyższe szczyty każdego z kontynentów. Do realizacji tego celu pozostało mu jeszcze zdobycie Masywu Vinsona na Antarktydzie i właśnie Mount Everestu.

Śliwiński na wyprawę wyrusza wraz Jackiem i Piotrem Jaśniewskim. Już na miejscu w Himalajach połączą swoje siły z Joanną Zielonką i Krzysztofem Kuklą. "Nasza wyprawa organizowana jest dla uczczenia setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, ale także 40. rocznicy wyboru papieża Jana Pawła II i zdobycia przez Wandę Rutkiewicz Mount Everestu. Dokonała tego jako pierwsza Polka i trzecia kobieta na świecie, a stało się to tego samo dnia - 16 października, w którym kardynał Karol Wojtyła został wyniesiony na Stolicę Piotrową. Na najwyższą górę świata chcemy wnieść polską flagę, którą przekazał nam prezydent Andrzej Duda" - powiedział Śliwiński, który w czwartek odleci do stolicy Nepalu Katmandu.

Cała wyprawa ma potrwać 60 dni. Główna baza powstanie na wysokości 6400 metrów nad poziomem morza. Kolejne obozy będą zakładane na wysokości 7000, 7600 i 8300 metrów. Atak szczytowy planowany jest na drugą połowę maja i ma potrwać pięć dni. Nastąpi od strony północnej, czyli przez Tybet.

Reklama

"Uzyskanie zezwolenia na wejście od strony chińskiej jest znacznie tańsze niż z Nepalu, ale to nie było kluczowe. Ta trasa jest dłuższa i trudniejsza, gdyż znajduje się tam więcej pionowych ścian. Czeka więc nas więcej typowej wspinaczki. Będzie też chłodniej, bo na północy jest mniej słońca" - wyjaśnia Śliwiński, który zapowiada, że nie zamierza korzystać z pomocy szerpów.

"Sami będziemy zakładać obozy i wnosić sprzęt oraz żywność. Do tej pory, podczas wszystkich naszych wejść na szczyty +Korony Ziemi+ staraliśmy się nie korzystać z lokalnych przewodników i tragarzy. Wiąże się to z większym wysiłkiem, bo niektóre odcinki trzeba pokonać kilka razy w górę i dół, ale pozwala to jednocześnie naszym organizmom lepiej zaaklimatyzować się na dużych wysokościach. W tak zwanej strefie śmierci, czyli powyżej ośmiu tysięcy metrów będziemy mieli ze sobą butle z tlenem" - przyznaje Śliwiński.

Aby odpowiednio przygotować się do ekstremalnych temperatur panujących w Himalajach, krakowski podróżnik wziął udział w przedsięwzięciu sportowo-naukowym o nazwie "Projekt VR Oswajamy Mróz". Jego pierwszym etapem było przetestowanie ludzkich zachowań w skrajnie niskich temperaturach wytworzonych w komorze termoklimatycznej Politechniki Krakowskiej.

Śliwiński wraz z Valerjanem Romanovskim i Piotrem Marczewskim spędzili w tej komorze, w której temperatura sięgała minus pięćdziesięciu stopni, sto godzin. Akcję tę nadzorowała grupa: inżynierów, biochemików, dietetyków, psychologów, fizjologów oraz trenerów przygotowania fizycznego.

Grzegorz Wojtowicz

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy