Prędkość i gigantyczny stres

Większość facetów umie jeździć samochodem, ale tylko garstka potrafi pędzić 250 km/h po polnej drodze. Czy ryzykują? Oczywiście!

Z FARMY NA RAJD:

Jako dziecko wcale nie marzył o tym, aby zostać rajdowcem. - Wychowałem się w Norwegii na dużej farmie - opowiada Petter Solberg, mistrz WRC. - Ale tej farmy "nie było", bo tata budował rajdowe samochody, na pole nie wychodził i co tydzień się ścigał. Mama też się ścigała. Taka rodzinka. Moje dzieciństwo to garaż, więc chciałem być mechanikiem. To fantastyczne, jak w pustym miejscu powstaje samochód. Dopiero w wieku 6 lat dostałem swój pierwszy osobisty pojazd i zostałem prawdziwym kierowcą. I poczułem, że to jest to.

Reklama

PRZYGOTOWANIA:

Petter uważa, że w rajdach o zwycięstwie decyduje odpowiednie nastawienie umysłu, a nie mięśnie. Jak to osiąga?

- Nie przysiady, ale raczej poleżenie w ciszy, zebranie myśli, a wreszcie nakręcenie się na sukces, nawet z odrobiną agresji, bo rajdy to walka - to są najważniejsze elementy - przekonuje.

PROGRAM TRENINGOWY:

Nie bardzo wierzy w trening przygotowany przez fachowców.

- Wymyślają mi różne dziwactwa - skarży się. - Wszelkie biegania i pływania jeszcze w miarę lubię. Najsmutniejsze są monotonne siłownie. Ale zastrajkowałem. Wymyśliłem własny program i wygrałem! To boks! Taki pół żartem, pół serio. To rozwija wszystkie grupy mięśniowe. Ale równocześnie, w odróżnieniu od ponurej siłowni, cały czas, co sekundę, ćwiczy szybkość i refleks. A to jest w rajdach potrzebne!

AUTOTERAPIA:

Rajdy wiążą się z gigantycznym stresem; Petter doskonale sobie radzi z własną psychiką.

- Psychologa nie używam - mówi. - Wszyscy wiedzą, że jestem facet spontaniczny. A nawet wariat. (śmiech). Adrenaliny mi nie brakuje, więc podkręcać mnie nie trzeba. Hamować też nie, bo rajdową "wypadkowość" mam niską. Układanie psychiki w tak stresogennym sporcie jest ważne. Ale wolę robić to sam.

RODZINA:

- To nie jest normalna rodzina - wyznaje Petter. - Żona też jeździ wyczynowo. Teść jeszcze bardziej. Wszyscy kochają rajdy, więc mnie rozumieją. Ale jak przegram, to nie jest ze mną łatwo. Nie odpuszczam porażkom. Mój syn już jeździ wszystkim, co ma kółka. Jest odpowiedzialnym facetem. Ma skończone 5 lat! (śmiech). Nie będę go popychał, ale na pewno nie będę zabraniał. W naszej zwariowanej rodzinie to norma!

PROFESJONALISTA:

Prawdziwej rywalizacji nie da się zatrzymać. By być coraz lepszym, trzeba odsunąć na bok wszystko inne.

- Ta pasja zabiera 15 godzin na dobę. To już zawodowstwo. Ja jestem zawodowcem. Gdy wygram, to cieszę się jak dziecko. Wybucham szczęściem. Prawdziwy happy end. Faktycznie, trochę jak w Hollywood. Dlaczego miałbym to tłumić? Chcę jeździć jeszcze bardzo długo. To mi daje nie tylko kasę, ale cholerną radość. Bez tego chyba bym umarł. Nie mam planu B - przyznaje.

PREDYSPOZYCJE DO RAJDÓW WRC:

- Musisz być bardzo sprawny fizycznie i mieć sporą wydolność organizmu. Ludzie śmieją się, że rajdy, szachy i brydż to sporty siedzące. Trzydniowy rajd, a tylko takie są w mistrzostwach świata, to wysiłek jak maraton. Ale jestem silny, sprawny i daję radę. Chociaż wypijam na rajdzie nawet 10 litrów płynów dziennie. Wiadro! - śmieje się nasz rozmówca.

Beata Dżugaj, Paweł Kempa, współpraca Julian Obrocki

Petter Solberg to jeden z najlepszych kierowców rajdowych świata. Mistrzem WRC został w 2003 roku. Między 2002 a 2005 zawsze na pudle. Jeździ w Teamie Subaru. Twierdzi, że nie jest przesądny. Nie wierzy w amulety, bo one nie uczą odpowiedzialności.

Petter to kolejny bohater cyklu "Ryzykanci". Nasi użytkownicy poznali już sylwetkę pilotareportera wojennego. W kolejnych odcinkach napiszemy o kierowcy rajdowym i antyterroryście.

Men's Health
Dowiedz się więcej na temat: rajd | dziecko | stres | prędkość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy