Polo na słoniach - powoli, ale do celu

Reprezentanci Nepalu od wielu lat dominują w nietypowym sporcie, jakim jest... polo na słoniach. Rozgrywki odbywają się także w Europie, przede wszystkim w Anglii i Szkocji. W Polsce grywa się jedynie w końskie polo.

Polo na słoniach jest sportem zespołowym, w którym zamiast na koniach zawodnicy poruszają się na kilkutonowych zwierzętach. Oczywiście rywalizacja jest dużo wolniejsza z racji masy słoni, ale chodzi o to samo - należy wbić piłkę do wielkiej bramki.

Dyscyplina liczy sobie już pół wieku, a największą popularność zdobyła w Nepalu, skąd się wywodzi i skąd pochodzi najwięcej drużyn-triumfatorów mistrzostw świata. Prestiżowe rozgrywki prowadzone są od 1982 roku, w pierwszej edycji wygrali Szkoci, a potem seryjnie najlepsi byli Nepalczycy. Zwyciężali też reprezentanci Indii, Filipin i Hongkongu.

Reklama

Poza tym krajami, "słoniowe mecze" odbywają się np. w Tajlandii (co roku rozgrywany jest Królewski Puchar polo na słoniach), Sri Lance, a także w Afryce - RPA, Namibii, Tanzanii i Mozambiku, ale bardziej jako atrakcja turystyczna.

Spotkania składają się z dwóch 10-minutowych połówek, a przerwa trwa kwadrans. W jej trakcie zawodnicy zmieniają strony boiska i słonie.

W każdej drużynie jest czterech zawodników, z których maksymalnie trzech może przebywać na jednej części placu gry. Jeśli rywalizacja kończy się remisem, wówczas dochodzi do dogrywki (zasada "złotej bramki"), a następnie do konkursu rzutów karnych.

Gracze (na głowie mają obowiązkowe specjalne nakrycie, czasem kask) posługują się długimi, dwumetrowymi kijami-tyczkami, zaś tzw. uderzaki są w kształcie młotków. Piłka używana do gry jest identyczna jak w polo konnym, najczęściej jest z drewna.

Każde niebezpieczne zagranie karane jest rzutem wolnym z miejsca popełnienia faulu lub rzutem karnym z odległości 20 metrów. Zawodnicy zagrywają piłkę tylko jedną ręką i mają jedno uderzenie. Grę oceniają sędziowie na słoniach, a także tzw. piesi znajdujący się na liniach końcowych boiskach (o wymiarach 100 na 70 metrów).

Czasem dochodzi do sytuacji niebezpiecznych, jak podczas mistrzostw w 2007 roku, kiedy jeden ze słoni wpadł w szał, zranił dwóch zawodników i zniszczył busa należącego do hiszpańskiej reprezentacji.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy